Czasem brakuje nam tylko chwili odwagi, by spełnić nasze marzenia.

Pierwszy raz ujrzał ją na kolonii. Zakochał się od pierwszego wejrzenia. Była od niego starsza o rok, drobniutka, z długimi blond włosami i cudownym uśmiechem. Na pierwszy rzut oka to było takie szczenięce zakochanie, jakich dziesiątki w naszym dzieciństwie.

Myślał o niej całe wakacje, o jej wdzięku, uśmiechu, radości, o jej całej kobiecości – na tyle, na ile takiego myślenia mógł sobie pozwolić zaledwie trzynastolatek. Po przerwie okazało się, że trafił do tej samej szkoły, do której ona chodzi od roku. Mijała go na przerwach nawet go nie zauważając. Marzył, by się do niego odezwała, marzył, by sam zebrał w sobie dość odwagi, by do niej zagadać.

Wstał z łóżka, był 7 listopada 2003 roku. Pomyślał sobie – to dziś jest ten dzień. I gdy przechadzał się jak zwykle sam korytarzem podczas długiej przerwy, po 3 miesiącach niewymieniania nawet spojrzeń, stało się coś niebywałego – zebrał się w sobie, zagadnął ją – pamiętała go. Ona – jedna z największych piękności w szkole i on – zwykły, najzwyklejszy chłopaczek, z zaledwie kilkoma kolegami.

Zaczęło się spełniać jego marzenie. Spotkali się raz, drugi, trzeci… skończyła się szkoła, poszli do liceum, wciąż byli razem. Dni zmieniły się w miesiące, miesiące w lata, a oni trwali w swoim szczęściu. W ich związku grało wszystko, wciąż chodzili trzymając się za ręce przy każdej okazji, wciąż potrafili godzinami patrzeć sobie w oczy bez słowa. Po zdaniu matury zamieszkali razem, ona z największą miłością do niego zajmowała się każdym najprostszym domowym obowiązkiem, on odwdzięczał się jej śniadaniami do łóżka, gorącymi kąpielami, masażami.

Poprosił ją o rękę – oczywiście przyjęła oświadczyny.

Pobrali się 7 listopada 2013 roku, ślub i wesele były skromne, ale bardzo eleganckie. Jeszcze w trakcie zabawy uciekli do swojego pokoju, by zająć się tylko sobą. To była najwspanialsza noc w ich życiu, kochali się żywiołowo, namiętnie – jakby jutra miało nie być. Jakby miała to być ich ostatnia wspólna noc. Gdy zasypiali, spojrzał jej głęboko w oczy, szepnął „kocham cię” – ona odpowiedziała mu gorącym pocałunkiem. Zasnęli głęboko, spleceni na łóżku.

Zadzwonił budzik.

Wstał, spojrzał na zegarek: 7.30, 8 listopada 2003 roku. Wyszedł do szkoły, czekał na dłuższą przerwę. Wtedy znów ją ujrzał, bardzo chciał się do niej odezwać, ale znów zabrakło mu odwagi, a ona minęła go nie zaszczycając nawet spojrzeniem.