W Gruzji ostatnim razem byłem dość dawno, bo już półtorej roku temu. Ale wciąż w mojej głowie bardzo intensywne są dwa wspomnienia:

  • Widok niesamowitych, potężnych kaukaskich szczytów – robią ogromne wrażenie, w końcu wybijają się na wysokość ponad 5 tysięcy mnpm!
  • smak pysznych, gruzińskich potraw – co jakiś czas wciąż chodzą za mną tamtejsze przysmaki!

Kuchnię naszych przyjaciół zza Morza Czarnego można określić dość prosto: ma być tanio, ale jak najbardziej syto. Uczciwie trzeba dodać, że przy tych założeniach wychodzi dodatkowo, że jest przepysznie!

Zaczniemy od tego, co najpopularniejsze, czyli…

Gruzińskie Chaczapuri!

Chaczapuri jest chyba najpopularniejszym wytworem gruzińskiej kuchni. Jednocześnie jednym z najprostszych – w skrócie, podstawowa wersja to po prostu ser i mąka. Wygląda trochę jak pizza, ale… bez żadnych dodatków. Tak naprawdę całe ciasto jest na zewnątrz, a nadzienie w środku – i tyle, to koniec!

Chaczapuri podawane może być na ciepło i na zimno, służyć jako danie albo jako przekąska. Ale, co najciekawsze, istnieje bardzo dużo odmian tej tradycyjnej podstawy. Bardzo popularną jest Chaczapuri Adżarskie:

Najczęściej ta potrawa ma kształt podobny do tego na zdjęciu, ale wszystko zależy od miejsca, w którym będziemy je spożywać. Mówi się, że każdy ma swój własny sposób i sekretny przepis, i wszędzie będzie smakować podobnie, ale pewne subtelne różnice da się wyczuć. Odmian tradycyjnego Chaczapuri jest dużo więcej, ale wszystkie łączy jedno – podstawą jest tradycyjne ciasto i ser, który potrafi być słony. Bardzo słony.

Chaczapuri można naprawdę polubić, i zajadać się nim codziennie. Nie znudzi się!

Gruzińskie pierogi, czyli Chinkali

To kolejny popularny produkt gruzińskiej kuchni, który na pierwszy rzut oka przypomina nasze rodzime pierogi. Za pierwszym razem, gdy zamówiłem Chinkali, popełniłem ogromny błąd, i zacząłem jeść je sztućcami. Szybko przekonałem się, że coś jest nie tak, gdy już po chwili mój talerz był pełen zupy.

Ale, że co?

Tak, Chinkali je się gołymi rękami. Cała sztuczka polega na tym, że najpierw trzeba złapać za to zgrubienie z ciasta widoczne poniżej na zdjęciu, odgryźć kawałek, i wypić pyszny sos, który znajduje się we wnętrzu każdego z kawałków. Dopiero potem można zacząć konsumpcję części stałej wraz z zawartością.

Chinkali smakują świetnie, i zdecydowanie są moim ulubionym daniem z tego wspaniałego kraju. Do tego występują w naprawdę wielu formach – mięsnych, nadziewane rybą, albo farszem całkowicie wegetariańskim. Pyszności, a rosołek ze środka… mmmm!

Pieczarki zapiekane z serem!

W Gruzji spotkamy się z serem w naprawdę wielu postaciach. Jednym z nich, tym razem niesłonym, jest sulguni – ser, który jest wspaniałym dodatkiem do panierowanych pieczarek. Praktycznie w każdej restauracji w Gruzji można zamówić tę pyszną przekąskę podawaną na gorąco. Ja zamówiłem raz, żeby przekąsić coś dodatkowo po skończonej już kolacji… i od tej pory zamawiałem, gdzie tylko się dało.

A co do picia?

Bardzo popularnym produktem eksportowym Gruzji jest woda mineralna pochodząca z okolic miasta Bordżomi (Borjomi). Cena wody w Polsce zaczyna się od 7-8 złotych, ale na miejscu cena oczywiście jest normalna i spokojnie można delektować się tą, podobno prozdrowotną, pyszną wodą.

No i to, z czego Gruzja słynie najbardziej, czyli wino. Sami Gruzini nazywają swój kraj ojczyzną wina, czemu trudno się dziwić – produkcja wina zaczęła się tutaj co najmniej 6 tysięcy lat temu. Z procentowymi trunkami w Gruzji spotkamy się na każdym kroku. Są wspaniałe – zarówno te ładnie zakorkowane na półkach sklepowych, jak i te podarowane nam przez miejscowych, które sami wyprodukowali.

Lampka gruzińskiego wina nad Tibilisi

Wino jest tu wszechobecne, naprawdę dobre i nie powoduje nieprzyjemności dnia następnego (przynajmniej pite w rozsądnych ilościach). Nic, tylko korzystać.

Czy to wszystko?

Absolutnie nie. Niestety, w Gruzji byłem tylko kilka dni, więc nie było mi dane skosztować wszystkich specjałów, zwłaszcza, że tych kilka dni to była ciągła walka z czasem, by zobaczyć tyle, ile się da. Na szczęście w Polsce pojawiło się parę restauracji, które bardzo udanie serwują gruzińskie dania – tutaj w szczególności z doświadczenia mogę polecić wrocławską Chinkalnię, położoną niedaleko Rynku – świetna sprawa. Jedzenie smakuje tak, jak te kilka tysięcy kilometrów dalej.

Ale gruzińskiego jedzenia trzeba spróbować w Gruzji. Wypić lampkę wina patrząc na panoramę Tibilisi, zajadać się Chinkali patrząc na potężne, 5-tysięczne szczyty, czy przegryzać Chaczapuri podczas przejazdu Marszrutką. Tego nic nie zastąpi, nawet najlepsza restauracja.