Do których ciągle wracam.

King jest pisarzem, którego czytam już od małego dzieciaka, od kiedy miałem jakieś 10 lat i sięgnąłem po pierwszą jego powieść. Nie jestem jakimś wielkim fanatykiem Kinga, pewnie nie przeczytałem nawet połowy jego dzieł. Ale ma w sobie coś, dzięki czemu zawsze wracam do jego książek i sięgam po następne – czyta się go lekko, powieści wciągają, i łatwo sięgać po następne. To 5 książek od niego, które czytałem więcej niż raz, i zapewne jeszcze nie raz przeczytam:

„Zielona mila”
Klasa, fenomenalna książka, fenomenalny film. Kto nie zna, niech się wstydzi. Opowiada historię z 1993 roku o Johnie Coffey, skazanemu na karę śmierci za morderstwo dwóch dziewczynek. Jedna z moich ulubionych książek w ogóle, tak samo jak film.

„Lśnienie”
Wstyd się przyznać, ale przeczytałem dopiero niedawno. Również wielki klasyk, wydana kupę lat temu. Książka wprowadza nas w świat nawiedzonego hotelu Panorama i małego Danny’ego, który jako jedyny potrafi dostrzec zło czające się w hotelu. Świetnie napisana, jedna z najlepszych powieści Kinga. Niedawno wydana druga część historii, „Doktor Sen”, według mnie trochę słabsza – ale na pewno warto również po nią sięgnąć.

„Wielki Marsz”
Krótka. Ale cholernie wciąga. Stany Zjednoczone przyszłości, Marsz, w którym startuje 100 osób, a koczy go tylko jedna – ta, która da radę iść najdłużej. Świetnie oddane zmęczenie, pokazanie, jak działa ludzka psychika wymęczona, wyczerpana m. in. brakiem snu. Pozycja obowiązkowa.

„To”
Wrzuciłem ją tutaj trochę z sentymentu – jest to pierwsza powieść Kinga jaką przeczytałem, jeszcze jako dzieciak. Ponad 1100 stron, zapisane drobnym drukiem, wciąga niesamowicie – dla mnie wciąż pozostaje najlepszym horrorem od Kinga. Akcja dzieje się w Derry, miasteczku w stanie Maine, gdzie kilkoro znajomych dzieciaków spotkało To. Większość z nich udało się przeżyć i wyjechać z Derry, ale po 20 latach To znów daje o sobie znać, co zmusza bohaterów do powrotu w rodzinne strony.

Świetny klimat, podczas czytania książki nie da rady się nudzić. Cholernie wciąga – ale niestety dla mnie ma jeden minus – zakończenie. Kto czytał, pewnie się ze mną zgodzi…

„Dallas ’63”
Mój prywatny numer jeden. Główny bohater otrzymuje możliwość podróży w czasie i cofnięcia się do roku 1958, gdzie podejmuje próbę powstrzymania zamachu na Johna F. Kennedy’ego.

Książka długa, ale dzięki temu możemy dobrze wczuć się w klimat lat ’50 i ’60. Wydaje się, że logicznie wszystko jest spójne, co jest rzadkością w temacie podróży w czasie. I zakończenie – rewelacja. Dallas ’63 ma wszystko, co w Kingu najlepsze. I niczego, co w Kingu najgorsze. Polecam serdecznie!

Oprócz powyższych, jest jeszcze wiele książek Kinga, które naprawdę mi się podobały – Miasteczko Salem, Misery i inne, ale te czytało mi się zdecydowanie najlepiej, i najchętniej sięgam po nie raz jeszcze. Stephen King – zdecydowanie jeden z moich ulubionych pisarzy.