Jak drogo jest w Maroku? Było to pierwsze pytanie, które nasunęło mi się już po kupieniu biletów lotniczych do tego kraju. Biletów kupionych pod wpływem impulsu. Potrzebowałem wyjechać na chwilę z Polski, trochę ciepła, a jednocześnie jakiejś wymagającej przygody. Okazało się, że wszystkie te trzy rzeczy można połączyć w jednym, kilkudniowym wyjeździe. Padło na zdobycie najwyższego szczytu Maroko, Jebel Toubkal. Po pierwszej ekscytacji nadszedł czas na organizację wyjazdu – noclegów, transportu, sprzętu, przewodnika… Myślałem, że pobyt w Maroku będzie wiązał się z nieustannym targowaniem i szarpaniem o każdy Dirham, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny. Sporo cen w Maroku w turystycznych miejscach jest stałych, nienegocjowalnych, co było miłym zaskoczeniem.

Waluta w Maroku, bankomaty, wymiana pieniędzy

Od dłuższego czasu nie zaopatruję się w egzotyczne waluty w Polsce. Ewentualnie wymieniam jakieś drobne, by mieć w portfelu pieniądze na start, ale moimi głównymi towarzyszami są euro i karta płatnicza. Tych pierwszych zabieram też niedużo, by wymienić trochę pieniędzy na początek. Później zazwyczaj korzystam głównie z karty Revolut.

Walutą w Maroku są marokańskie dirhamy (MAD), które są około 2,5-krotnie tańsze od złotówek. Za 1 MAD otrzymasz 0,39 PLN lub 0,09 EUR, a w drugą stronę – za 1 EUR dostaniesz 10,92 MAD, a za 1 PLN – 2,54 MAD. Marokańska waluta jest ciężko osiągalna poza krajem, co wiąże się z fatalnymi przelicznikami – w ogóle nie opłaca się kupować dirhamów w Polsce. Najbardziej korzystne jest wypłacanie pieniędzy z bankomatu na miejscu. Jeśli masz Revoluta i skorzystasz z sieci bankomatów Credit Agricole du Maroc, to nie zapłacisz dodatkowej prowizji. Pamiętaj jedynie, by nie korzystać z miejscowego przelicznika – odrzuć go, i pozwól Revolutowi skorzystać z jego kursów. W pozostałych bankomatach zapłacisz zwykle 23 MAD prowizji, czyli równowartość 10 zł. Też nie ma tragedii, w niektórych krajach egzotycznych prowizje bywają dużo wyższe.

Jeśli zechcesz natomiast skorzystać z miejscowych kantorów, to w miastach jest ich naprawdę sporo, i za 1 euro dostaniesz 10,6-10,7 MAD. Opcją awaryjną jest po prostu płacenie w euro – wszyscy na miejscu używają uproszczonego przelicznika, 1€ = 10 MAD. Trochę na tym stracisz, ale przy mniejszych sumach nie ma to praktycznie znaczenia. Płatności w gotówce w euro nie przyjął mi tylko jeden sprzedawca, reszta była zadowolona – zarówno na targowiskach, jaki w sklepach, restauracjach czy hostelach.

Krótkie podsumowanie:

  • najlepiej zabrać ze sobą kartę Revolut oraz trochę euro,
  • pieniądze bez problemu wymienisz na miejscu, albo zapłacisz w euro,
  • opłaca się korzystanie z bankomatów sieci Credit Agricole du Maroc,
  • rzadko kiedy będzie można zapłacić kartą, więc uzbrój się w gotówkę jak najszybciej.

Ceny w supermarkecie – jak drogo jest w marokańskim Carrefourze?

W markecie jak to w markecie – dominują europejskie produkty, które ze względu na koszty importu super tanie nie będą. Najlepiej w porównaniu z Polską wypadają oczywiście ceny warzyw i owoców, za to zaskoczyły mnie ceny soków – dużo bardziej opłaca się kupować pomarańcze i samemu wyciskać sok, niż kupić w kartonie. Mała tabelka:

ProduktCena w MADCena w PLN
Pomarańcze (1 kg)3,951,56
Pomidory (1 kg)2,951,17
Papryka (1 kg)11,954,72
Ananas (1 kg)14,955,91
Awokado (1 kg)24,959,86
Jajka (30 szt.)24,959,86
Czekolada Milka (100g)5,952,35
Żelki Haribo (100 g)13,955,51
Coca-cola (0,5 l)5,502,17
Duża paczka Cheetos15,956,30
Sok pomarańczowy (1 l, najtańszy)15,956,30
Dezodorant Nivea w kulce29,9511,83
Mały szampon Head&Shoulders21,958,67

Na pewno do Carrefoura opłaca się wpaść po zapas wody, bo 1,5-litrową butelkę dostaniesz za 1,20 zł, i trochę Coli, jeśli lubisz. Europejskie przekąski, jak Cheetosy, warto, jak widać, sobie odpuścić.

Stoisko z warzywami w marokańskim Carrefourze
Stoisko z warzywami w marokańskim Carrefourze

I na koniec cen marketowych – tutaj uda Ci się kupić alkohol, ale szykuj się na spory wydatek. Mała buteleczka Heinekena (0,33 l) kosztuje 20 MAD (około 8 zł), ceny innych alkoholi są proporcjonalnie większe.

Ceny na targowiskach

Głośne krzyki, wszystkie kolory świata, wszystkie towary świata, całkiem odmienne ceny za ten sam produkt w różnych miejscach. I tutaj zaczyna się cała zabawa. Targowiska są przeróżne i różni sprzedawcy stosują różne techniki sprzedaży. Niektórzy przy każdym towarze stawiają plakietkę z ceną i ani myślą się targować – cena jest nie do ruszenia. Inni są bardziej elastyczni, a dla niektórych sam fakt targowania jest niezastąpioną radością. Tych ostatnich często poznasz po tym, że zapytani o cenę rzucą kwotę tak absurdalną… że możesz być pewnym, że właśnie zaczęła się gra w negocjacje.

Nocny bazar w Marrakeszu

Bodaj najsłynniejszym targowiskiem w Maroku jest nocny bazar Dżami al-Fana w Marrakeszu. Sprzedawcy urzędują tutaj 24 godziny na dobę, ale największy zgiełk zaczyna się późnym wieczorem, kupisz tu dosłownie wszystko, zobaczysz cały przekrój arabskiej kultury. Kucharze będą gotować posiłki na Twoich oczach, naganiacze będą zachęcać Cię, by zjeść właśnie u nich (mimo, że wokół jest kolejnych 50 miejsc z identycznym menu), zaklinacze węży będą proponować Ci zdjęcie z niegroźnymi gadami, każdy będzie chciał sprzedać Ci świeży sok pomarańczowy za 4 Dirhamy. (Co ciekawe, na świeży sok trafisz wszędzie. Nawet na wysokości około 3000 metrów, w górach, gdzie wokół tylko skały i szczątki śniegu. Nagle znikąd wyłoni się mała chatka, obok której uśmiechnięty Marokańczyk będzie sprzedawał szklankę soku za równowartość około 3 złotych, czyli 8 MAD)

Nocny bazar w Marrakeszu
Wieczorem bazar powoli zapełnia się turystami…
Nocny bazar w Marrakeszu
Najładniejsze stoiska zazwyczaj mają najwyższe ceny!

Nocny bazar jest wielką atrakcją turystyczną, ale wokół w ciasnych uliczkach medyny znajdziesz setki kolejnych sprzedawców ze swoimi towarami. Najczęściej poszukiwane przez turystów jest płynne złoto Maroka, czyli Olej Arganowy. Ten dostaniesz praktycznie wszędzie, różnych buteleczkach – od 40 ml do litrowych butelek. Cena zależy od tego, czy szukasz oleju kosmetycznego czy spożywczego, ale najtaniej udało mi się dorwać olejek kosmetyczny za 2,5€ (ok 10 zł) za 60 ml, lub 150 MAD (ok. 60 zł) za litrową butelkę. Przywiozłem sobie również trochę przypraw i kryształki eukaliptusa do inhalacji – polecam!

Ciężko napisać coś więcej na temat cen na targowiskach w Maroku – tutaj wszystko zależy od Twoich zdolności negocjacyjnych. Targuj się dużo, ale… nie przesadzaj. Sam kupiłem ręcznie malowane miseczki za śmieszne pieniądze. Za sztukę zapłaciłem 1€ bez żadnego targowania, a dwa stoiska obok te same miseczki… wystawione były cztery razy drożej.

Ceny w hotelach, restauracjach i transportu

Maroko nieraz Cię zaskoczy. Również cenowo. Czasem pozytywnie, a czasem negatywnie. Mój pierwszy kontakt z tym krajem to 1,60 zł za bilet komunikacji miejskiej, 20 zł za 80 km taksówki (za osobę), 20 zł za nocleg ze śniadaniem. Wydawało się bajkowo – zaraz okazało się, że wcale nie jest tak różowo. Zacznijmy jednak od początku.

Po wyjściu z lotniska w Marrakeszu udałem się na przystanek autobusowy. Ominąłem pierwszy, specjalny autobus na parkingu, który kosztuje dość sporo – po przejściu kolejnych 500 metrów trafiłem już na regularne, miejskie autobusy, za które płaci się 4 MAD (1,60 zł). Dojechałem do centrum, tam znalazłem taksówkę Grand Taxi do Imlil, która kosztowała 300 MAD (120 zł) za pokonanie kilkudziesięciu kilometrów. Tam udałem się do hoteliku znalezionego przez booking, gdzie pokój dla 3 osób ze śniadaniem kosztował 15€. Z biegiem czasu było powoli coraz drożej, ale wciąż nieźle.

Tanie taksówki – opłaca się jeździć grupą

Najdłuższy dystans pokonany przeze mnie taksówką w Maroku to prawie 200 kilometrów z Marrakeszu do Essaouiry, bardzo popularnej miejscowości położonej nad oceanem. Kierowcy na początku żądali około 1200 MAD za taką trasę, ale poznany w górach chłopak z Niemiec, nie mam pojęcia jakim cudem, zbił cenę do 550 MAD. 220 zł za 200 kilometrów taksówką, rozbite na 6 osób! Wracaliśmy już autobusem, za który zapłaciliśmy 80 MAD za osobę – w bardzo komfortowych warunkach.

Wynajmowanie taksówek w Maroku jest bardzo popularne wśród turystów, goście z krajów zachodnich często wynajmują sobie kierowcę na cały dzień. Taksówki są wygodne, kierowcy nie jeżdżą aż tak wariacko, jak w Azji Południowo-Wschodniej czy chociażby Gruzji.

Jeśli chodzi o komunikację zbiorową, to w autobusach miejskich w Marrakeszu było wszystko w porządku, posługiwałem się rozkładem z map Google, który działał bardzo dobrze. Czułem się bardzo bezpiecznie, a za każdy bilet, niezależnie od długości trasy, płaciłem 4 MAD. Na trasie Marrakesz – Essaouira korzystałem z usług firmy Supratours. Ceny dobre, autobus wygodny, trasa bez przygód. Czego chcieć więcej.

Mury w Essaouirze
Mury nad oceanem w Essaouirze

Noclegi – jednak nie takie tanie

Pierwsza rezerwacja noclegu bardzo miło mnie zaskoczyła – 5€ za osobę w prywatnym pokoju ze śniadaniem. Warunki były takie, jak w górskiej wiosce, ale do niczego nie można było się przyczepić. Okazało się jednak, że w Marrakeszu czy nad oceanem nie jest tak tanio, i za pokój dwuosobowy z łazienką trzeba zapłacić co najmniej ok. 100 zł. Nie jest to wygórowana cena, ale jeśli spodziewasz się tanioszki jak np. w Gruzji, to możesz niemile się zaskoczyć.

Jedzenie na mieście – nie tańsze, niż w Polsce

W Tajlandii dość łatwo rozróżnić miejsca z jedzeniem stworzone głównie pod turystów z Europy i lokalne jadłodajnie. Te pierwsze są sporo droższe, w tych drugich wizualnie może nie jest świetnie, ale równie smacznie i sporo taniej. W Maroku ciężko znaleźć mi było podobne miejsca – mnóstwo za to jest mniejszych i większych restauracji, w których ceny są bardzo podobne do cen jedzenia na mieście w Polsce.

Jest za to bardzo smacznie. Będąc w Maroku musisz spróbować Tażinu (który w każdym miejscu będzie wyglądał trochę inaczej), bardzo popularny jest Kuskus w przeróżnych postaciach, królują warzywa z marchewką, ziemniakiem i oliwkami na czele. Średnio za śniadanie już z kawą płaciłem od 3 do 5 euro, co ciekawe, podobnie za obiad. Nastaw się, że możesz jeść więcej, niż w domu – marokańska kuchnia jest bardzo dobra i pełna świetnych, intensywnych zapachów.

Za kawę zapłacisz przeciętnie ok. 12 MAD, za sałatkę – 20-35 MAD, Tażin, w zależności od wersji, to wydatek od 20 do 60 MAD. Na śniadanie gorąco polecam omlety – od 15 MAD za najzwyklejszy do 40 MAD za najbardziej wyszukany z pieczarkami i innymi dodatkami.


Czy Maroko jest drogim krajem? Zdecydowanie nie. Na pewno na urlop tutaj wydasz mniej, niż zwiedzając mocno rozwinięte turystycznie, zachodnie państwa, jak Hiszpania, Francja, Portugalia czy choćby nawet Grecja. Z drugiej strony nie spodziewaj się cudów – raczej nie będzie tu dużo taniej, niż w Polsce. Jeśli chcesz wydawać naprawdę mało, to patrz raczej w kierunku wschodnim, na daleką Azję. Maroko jest świetnym pomysłem na zimowy odpoczynek od chłodu i szarości. Nawet w środku naszej zimy panują tutaj przyjemne temperatury, poza sezonem bilety są naprawdę tanie jak za 5-godzinny lot, ceny sporo niższe, niż w pobliskiej Hiszpanii… a odpoczywanie w 30 stopniach, gdy w Polsce wskaźnik termometru zatrzymuje się grubo przed 10 stopniami, to wspaniałe uczucie.