Czy wyszedłeś kiedykolwiek tak naprawdę ze swojej strefy komfortu?

Czym jest komfort?

Siedzimy w swoich domach z kredytem na przedmieściach. Mieszkaniach w centrum. Apartamentach na nowych, zamkniętych, strzeżonych osiedlach, z monitoringiem i ochroniarzem. W środku czeka na nas zawsze pełna lodówka, kuchenka, elektryczny czajnik, mikrofalówka. Nasza własna, wygodna toaleta, pralka. Prysznic lub wanna z gorącą wodą, radiem, hydromasażem i masą innych bzdur. W sypialni nasze ukochane, wygodne łóżko, nasza czysta pościel, w szafie zawsze czyste i wyprasowane ubrania.

Piszę ten tekst z miejsca, które widzicie na zdjęciu powyżej. Jestem w Norwegii, około 750 km na północ od najbardziej południowej granicy ze Szwecją. Znalazłem specjalną, przeznaczoną dla turystów chatkę w lesie – drewniana chatka z piecykiem i łóżkiem w środku! Pierwszy raz od dawna temperatura przekroczyła 11 stopni za dnia, pierwszy raz od dawna nie muszę spać w namiocie czy samochodzie, tylko w ciepłym, suchym miejscu. W końcu mogę wysuszyć buty, zrobić pranie, ogrzać się trochę przy rozgrzanym piecyku. Żadnej elektroniki, internetu, cisza i spokój plus piękny widok. I co z tego? Jestem tak szczęśliwy i zrelaksowany, jak dawno nie byłem!

Gdzieś w internecie znalazłem kiedyś obrazek, który głosił, że:

Życie zaczyna się tam, gdzie kończy się strefa komfortu

Zaintrygowało mnie to, chwilę się zastanowiłem i zgodziłem się z nim w pełni.

Po pierwsze, gdy wyjedziesz na dłuższą wycieczkę w góry, do lasy, gdziekolwiek, gdzie będziesz tylko Ty i Twój namiot rozbity na dziko, a nie na wygodnym kempingu, zaczynasz dużo lepiej poznawać siebie i swoje granice. Nagle okazuje się, że kanapka z konserwą czy pasztetem może smakować i dawać taką samą radość jak pizza zamówiona do domu, że umycie się lodowatą wodą z rzeki w dwie minuty raz na dwa dni daje nie mniejszą satysfakcję niż gorąca, godzinna kąpiel w wannie. Nocleg jest super komfortowy, gdy jest powyżej 10 stopni i nie pada, nie potrzeba wielkiego łóżka z pachnącą pościelą. Otrzepywanie ciuchów i skóry z robactwa staje się rutynową czynnością, a nie robioną w panice i z obrzydzeniem. Komfort codziennego życia staje się jakby nierealny, odległy, a liczysz się tylko Ty, Twój plecak i dalsza część podróży.

Odpoczywasz od wygodnego życia. Zostajesz sam ze swoimi myślami, w bardziej ekstremalnych przypadkach największym Twoim zmartwieniem jest, czy uda Ci się cało wrócić do domu. Dostajesz wszystko to, czego zazwyczaj brakuje w zwykłym, nudnym życiu w mieście z pracą na etacie – ryzyko, brak monotonii, przygodę, przymus radzenia sobie w różnych sytuacjach, brak komfortu i wygody, ogromną satysfakcję.

Po drugie – powrót do codzienności. Gdy wrócisz do miejskiego życia po trzech tygodniach podróży, zupełnie inaczej na wszystko patrzysz, zdrowiej. Śmiać Ci się chce na problemy pierwszego świata takie jak rozładowany smartfon czy brak wi-fi – Ty co dzień martwiłeś się, czy zjesz coś ciepłego, czy nie zamarzniesz w nocy, czy w końcu wysuszysz buty i skarpetki. Duże chętniej pomożesz bezdomnemu czy autostopowiczowi, bo dobrze wiesz, jak oni się czują, jak można łatwo znaleźć się w naprawdę podbramkowej sytuacji. Doceniasz małe rzeczy, codzienne radości.

Jeśli podróżowałeś lub podróżujesz Drogi Czytelniku, to na pewno dobrze wiesz, co mam na myśli. Jeśli nie – spróbuj. Gdy raz poczujesz tę wolność, smak innego życia, na pewno będziesz chciał do niego wracać.