Mimo, że COVID przechorowały już miliony Polaków i setki milionów ludzi na całym świecie, a szczepionki produkowane są na potęgę, to nie zanosi się, żebyśmy szybko wrócili do normalności. Pamiętasz jeszcze, kiedy można było wyjść legalnie na zewnątrz bez maseczki? Pójść do restauracji? Pojechać na normalne wakacje? Nad tym ostatnim dziś sobie podumamy, bo niejednokrotnie przekonaliśmy się w ciągu ostatnich miesięcy, że w żadne zapewnienia rządów wierzyć za bardzo nie można, a co za tym idzie – ciężko jest coś naprawdę zaplanować. Jeśli jednak chcesz jechać na wakacje, ryzyko utraty pieniędzy za bilety/hotele/atrakcje jest większe, niż przed pandemią – i choć nie można go całkowicie uniknąć, to jednak da się je zminimalizować i choć jako-tako ułożyć plan wypoczynku. Możesz pomyśleć, że po co na siłę się szarpać, i może lepiej poczekać do końca pandemii i wyjechać ze spokojem, prawda? Cóż, jest to jakieś wyjście, ale zakładam, że jeśli tu jesteś i czytasz te słowa, to pewnie masz odmienne zdanie, i chcesz zasmakować trochę tak dawno utraconej normalności. Bierzmy się więc za organizowanie wyjazdu.

Dokąd mogę pojechać?

Pierwsza sprawa to cel podróży. Tych, niestety, nie zostało zbyt wiele. Masa krajów zamknęła się na ruch turystyczny, w tym bardzo przyjemne i tanie kraje Azji Południowo-Wschodniej, jak Tajlandia czy Wietnam. Nie oznacza to, że nie da się tam pojechać – można kombinować z wizami biznesowymi i różnymi podobnymi pomysłami, którym dzielą się firmy specjalizujące się w dłuższych, bardziej kameralnych wyjazdach w te miejsca, i jeśli bardzo Ci zależy na odwiedzeniu np. Indonezji, możesz odezwać się na fanpage Polki na Bali i Zanzibarze, a dziewczyny pewnie pomogą Ci w zorganizowaniu wszystkich niezbędnych formalności.

Jeśli jednak chcesz pojechać na niedługie wakacje i jak najmniej zaprzątać sobie głowę papierkologią, a najlepiej nie robić wcześniej testu i nie narażać się na ryzyko kwarantanny, wybór będzie dużo mniejszy. Pomyślałem, że bez sensu będzie tu wrzucać listę krajów, które możemy odwiedzić wylatując z Polski, bo za kilka godzin artykuł może stać się nieaktualny – ale wymienię kilka najpopularniejszych.

Po pierwsze, bez testu i kwarantanny z egzotycznych miejsc z otwartymi ramionami przyjmą Cię Meksyk, Dominikana czy Tanzania (Zanzibar). Najbardziej stabilny wydaje się ten pierwszy kraj – tam można wjeżdżać bez zbędnych formalności od początku pandemii i nic nie zmieniło się od roku, oprócz konieczności wypełnienia formularza na wjeździe. Gorzej jest w Europie – tutaj, mimo UE i strefy Schengen, praktycznie nigdzie nie można wjechać nie mając negatywnego wyniku testu czy nie poddając się kwarantannie. Jest jednak kilka sposobów, by udać się w ciepłe miejsca i zminimalizować koszt drogiego testu:

  • wyjazd do Egiptu (test na lotnisku – 30$),
  • wyjazd na Maderę (test można zrobić za darmo po przylocie na lotnisko),
  • wylecieć z Niemiec (często tańsze bilety lotnicze, test można zrobić na jednym z lotnisk za 69€)
  • polecieć do Albanii, Macedonii lub Czarnogóry.

Gdzie szukać informacji?

Na szczęście internet pełen jest interaktywnych map, które mogą Ci podjąć decyzję, dokąd udać się na wakacje. Uważaj jednak – mnóstwo z nich jest nieaktualnych, tak jak chociażby mapa na stronie linii lotniczych Wizz Air, która informuje o wjeździe bez restrykcji do Bułgarii, Włoch czy Portugalii, co od dawna jest nieprawdą. Gdzie więc szukać danych? Spójrz na poniższe strony:

  • Re-open EU – oficjalna strona UE, z masą informacji dotyczących wjazdu, liczby zakażeń i restrykcji na miejscu. Dowiesz się, czego potrzebujesz, żeby wjechać do danego kraju, a także co na miejscu Cię czeka – czy otwarte są restauracje, hotele, kina itp.
  • Mapa IATA – podobna mapa co powyższa, lecz dla całego świata. Dotyczy jednak tylko i wyłącznie zasad wjazdu do kraju, jedynie w języku angielskim
  • Serwis MSW GOV – bardzo szczegółowe, zawsze aktualne informacje i co najważniejsze – po Polsku. Po znalezieniu celu podróży gdzieś indziej, tutaj zawsze sprawdzam, co mnie czeka i potwierdzam znalezione informacje.

Kupujemy bilet lotniczy. Jak nie stracić pieniędzy?

Bilety lotnicze w ostatnich kilkunastu miesiącach są anulowane na potęgę. Nawet mimo zakazów lotów do niektórych krajów obowiązujących na długie tygodnie do przodu linie wciąż sprzedają bilety na połączenia, których nie mogą zrealizować – być może z nadzieją, że coś się zmieni, ale bardziej prawdopodobne jest, że zakupienie biletów przez klientów na lot, który się nie odbędzie, mogą traktować jako nieoprocentowaną, darmową pożyczkę i jakoś ciągnąć ten wózek, aż sytuacja na rynku lotniczym się nie poprawi.

Bo umówmy się – ta jest fatalna. Rynek lotniczy generalnie nie jest świetnym biznesem, opiera się na niskich marżach, maszyny zazwyczaj są leasingowane, raty trzeba płacić, a samoloty czekają w hangarach. COVID był dla większości firm jak potężny nóż wbity w plecy i choć niektóre linie spokojnie sobie poradzą, zwłaszcza te, do których płynie strumień pieniędzy z bliskiego wschodu i większą rolę od rentowności gra w nich prestiż, tak niektóre robią co mogą, by utrzymać się na powierzchni, a niektóre, jak Norwegian, powoli dogorywają i nie widać dla nich ratunku.

Do rzeczy – jak nie wtopić pieniędzy za bilet?

Po pierwsze, możesz liczyć na fart. Czasem bilety są po prostu śmiesznie tanie, jak mój lot do Chorwacji w 2020 roku, który kupiony w czasach pełnego lockdownu w całej Europie kosztował mnie mniej, niż 200 zł w dwie strony. Kupiłem bilety z myślą, że fajnie, jak polecę, a jak nie, to trudno. Udało się, Chorwacja się otworzyła, a ja poleciałem za grosze. Nawet, gdyby otworzyła się później, i anulowano by mi pierwszy lot, a za drugi straciłbym pieniądze, nic by się nie stało – kilkadziesiąt złotych w plecy było ryzykiem, które bez problemu zgodziłem się ponieść.

Co jednak, gdy za bilety musisz zapłacić dużo więcej, i nie masz ochoty na loterię?

Oczywiście, jeśli loty zostaną odwołane, przysługuje Ci zwrot środków – a jeśli zostaną odwołane dodatkowo na mniej, niż dwa tygodnie przed wylotem, do kieszeni wpadnie Ci pokaźna suma z odszkodowania (jeśli nie jest to spowodowane np. nagłym, niezapowiedzianym zamknięciem granic). Pieniądze jednak często ciężko jest odzyskać. Sam na kasę za odwołany w marcu 2020 lot czekałem tygodniami – w końcu, po którymś upomnieniu, Wizz Air przelał pieniądze, kilkumiesięczną walkę stoczyłem również z autokarowym przewoźnikiem, Flixbusem, który nie spieszył się do oddania mi pieniędzy za odwołany kurs ze Szwajcarii do Polski. Weźmy pod uwagę kilka scenariuszy:

Lot z tanim przewoźnikiem – Wizz Air, Ryanair, Easyjet itp.

W przypadku lotów low-costami jak zwykle musimy liczyć się z problemami. Często cena biletów jest bardzo atrakcyjna, ale czymś musi to być okupione – w tym przypadku wielką niechęcią do oddawania pieniędzy i rzadkim przychylaniem się do racji klienta. Tanie linie mają to do siebie, że kontakt z nimi jest fatalny, bardzo drogi (połączenia z centralą kosztują po kilka zł za minutę, a na maile odpowiadają bardzo długo), no i ciężko jest od nich odzyskać już wpłacone pieniądze.

Jeśli kupisz przykładowo bilet Wizz Air w dwie strony z Katowic na Teneryfę, ale zakup biletów przeprowadzisz osobno – najpierw kupisz bilet w jedną stronę, a gdy już ustalisz termin powrotu, kupisz powrotny, to po odwołaniu biletu na Kanary, zostajesz ze zwrotem za pierwszy bilet i biletem powrotnym, z którym nie możesz nic zrobić. Podobna sytuacja wystąpi, gdy kupisz bilety w dwie strony od różnych przewoźników, albo w ogóle z przesiadkami.

Jak się przed tym uchronić?

Niestety, najpewniejszym wyjściem jest po prostu dopłata. Wszystkie tanie linie aktualnie mają w swojej ofercie taryfy lub usługi, które pozwalają bez dodatkowych kosztów zmienić lot, a nawet odzyskać pieniądze za bilet i wykorzystać je na późniejsze rezerwacje (Wizz Air). Więcej informacji na temat dodatkowych taryf znajdziesz tutaj:

Linie standardowe

Tutaj zwykle jest trochę łatwiej, ale nie zmienia to faktu, że w ciężkich czasach odzyskać pieniądze od przewoźników bywa ciężko. Po pierwsze, jeśli kupujesz bilet u regularnych przewoźników jak LOT, Emirates, Lufthansa itp. to zazwyczaj cała podróż jest na jednym bilecie i tak też jest traktowana – gdy anulowany jest jeden odcinek, dostajesz pełny zwrot kosztów. Nie daj się zrobić w balona – wiele razy, zwłaszcza na początku pandemii, zdarzyło się, że przewoźnik zwracał jedynie równowartość biletów w formie vouchera do wykorzystania na przyszłe rezerwacje. Jest to niekorzystne z kilku powodów: przewoźnik może upaść i wtedy nic z Twojego bonu, a za równowartość biletów na promocji na Filipiny często nie kupisz nawet lotu z Warszawy do Paryża bez promocji. Oczywiście nawet koronawirus nie jest wytłumaczeniem dla linii – w przypadku anulowania lotu mają obowiązek zwrócić Ci pełną kwotę na konto i to bardzo szybko – w ciągu 7 dni.

Kupując bilet też zwróć uwagę na politykę przewoźnika: niektóre linie, jak np. Lufthansa, oferują przy zakupie możliwość darmowej zmiany biletu bez limitu do określonego czasu. Jest to bardzo korzystne i pozwala zachować sporą elastyczność.

Kupno biletu przez pośrednika

W tym przypadku ciężko o jakieś konkretniejsze rady, bo pośredników jest mnóstwo. Jest ich naprawdę sporo i praktycznie za każdym razem wyszukiwarka wyrzuca kompletnie różne ceny w zależności od firmy pośredniczącej – lot do Meksyku Lufthansą może być tańszy z Kiwi, ale już na Mauritius – z Flipo, itp. itd. Ilu ludzi i pośredników, tyle opinii, ale moje subiektywne odczucie jest takie, że znajomi, którzy kupowali bilety korzystając z firm pośredniczących przy zakupie, w czasach pandemii częściej mieli problemy, żeby odzyskać pieniądze, niż ci, którzy kupowali bezpośrednio od linii lotniczych. Zwłaszcza, że voucher na usługi pośrednika jest wg mnie dużo mniej warty, niż nawet vouchery linii lotniczych – dużo ciężej znaleźć korzystne, pasujące połączenie w jednej, konkretnej firmie i wyszukiwarce. Dlatego, w miarę możliwości, zawsze…

Staraj się płacić kartą płatniczą

Nie jest to rozwiązanie idealne, bo i z kartami były podczas pandemii problemy, ale procedura chargeback jest w miarę prosta i daje dużo większe szanse na odzyskanie pieniędzy, niż liczenie na łaskę firmy, która te pieniądze ma oddać. Tutaj do gry wchodzi bank i firma płatnicza i jeśli udowodnisz, że usługa nie została Ci dostarczona, szybko oddają Ci pieniądze i później sami biorą się za odzyskanie należnej kwoty od nierzetelnej firmy.

W sierpniu 2020 mieliśmy ze znajomymi taką sytuację przy wynajmie samochodu na Islandii – rezerwacja internetowa wymagała zapłacenia pewnej kwoty w formie przedpłaty. Ostatecznie wypożyczalnia przetworzyła rezerwację i zaprosiła po samochód… dwa dni po dacie rozpoczęcia, gdy oczekując na potwierdzenie zdążyliśmy wynająć auto w innej firmie. Pośrednik nie poczuwał się do odpowiedzialności i uważał, że wszystko zrobił w porządku – nic to, że dostarczył auto dwa dni po umownej dacie – pieniędzy zwrócić nie chciał. Po małych przebojach z bankiem PKO BP i konieczności pisania dwóch reklamacji pieniądze wróciły na konto.

Wiem, że w trakcie pandemii, gdy zaczęło się anulowanie lotów na potęgę, w okresie marzec – czerwiec 2020 firmy płatnicze odmawiały chargebacku za bilety lotnicze, ale sytuacja wróciła do normy i najprawdopodobniej jest to wciąż najszybsza i najpewniejsza droga do odzyskania należnych nam pieniędzy. Bardzo dobrze opisany temat znajdziesz na blogu Subiektywnie o Finansach oraz Finansowy Ninja.

Nocleg – czy hotel odda Ci pieniądze?

Z hotelami bywają przeboje podobne do tych z lotami. Tutaj sytuacja jest o tyle prostsza, że często płacisz na miejscu, więc dużo łatwiej wywalczyć anulowanie rezerwacji, niż zwrot już wpłaconych pieniędzy. Mimo to jednak sporo hoteli wymaga przedpłaty w wysokości całości lub części wartości rezerwacji, i jak wtedy sobie radzić?

Po pierwsze, skorzystaj z większego portalu jak Booking, Agoda czy Airbnb. Nigdy nie miałem problemów z obsługą, zdarzyło mi się kilka razy, że właściciel po prostu nie odbierał telefonu/nie otwierał po przybyciu na miejsce (głównie na Airbnb), a wtedy obsługa brała się do roboty, zwracała koszty rezerwacji i dodatkowo pokrywała część kosztów nowego noclegu.

Po drugie, tak, jak w punkcie wyżej, staraj się płacić kartą. Chargeback możesz uruchomić nie tylko, gdy nocleg nie dojdzie do skutku, ale również, gdy np. pokój hotelowy oferuje katastrofalne warunki, dużo gorsze od tych, za które zapłacisz.

Po trzecie – postaraj się rezerwować pokoje z możliwością darmowego anulowania rezerwacji i bez przedpłaty. Takich noclegów jest całkiem sporo i choć oczywiście wybór będziesz mieć mniejszy, niż zwykle, to jednak elastyczność i spokojna głowa to naprawdę duży komfort. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy wszystkie rozporządzenia i wytyczne są czasem zmieniane z dnia na dzień. Taką też opcję rekomenduje przy wynikach wyszukiwania booking.com – zaznaczają, że zwrot może Ci się nie należeć, jeśli nie skorzystasz z elastycznych opcji odwołania, co jest ewidentnym zwiastunem problemów przy próbie anulowania rezerwacji.

Wynajem samochodu

Przy wynajmie samochodu zwróć uwagę na jedną tylko rzecz – do kiedy możesz za darmo anulować rezerwację. Jeśli korzystasz z multiwyszukiwarek, najpewniej będzie trzeba odrzucić po prostu najtańsze oferty, które zwykle i tak mają sporo kruczków. Większość ofert natomiast pozwala za darmo anulować rezerwację do 48h przed jej rozpoczęciem, a niektóre nawet 6h czy w ogóle bez limitu czasu.

Wakacje z biurem podróży a COVID

Od marca w temacie wakacji z biurami podróży pojawiło się mnóstwo zamieszania. Firmy masowo odwoływały wycieczki ze względu na zamknięte granice i masę obostrzeń, ludzie oczekiwali na zwrot pieniędzy, a ten się nie pojawiał – ostatecznie rząd uchwalił przepisy, które dawały biurom szansę na utrzymanie płynności finansowej i opóźnienie zwrotu za odwołane wakacje o… 180 dni. Pół roku.

Na szczęście po czasie ten przepis przestał obowiązywać, więc już nie musisz się martwić, że w przypadku odwołanych wakacji zamrozisz kilka tysięcy na długi czas. Powróciły standardowe przepisy i w przypadku anulowania imprezy turystycznej biuro podróży ma 14 dni na zwrot wpłaconej kwoty. I nie daj się zwieść – firmy mogą się upierać, że zwrócą Ci pieniądze w formie bonu, ale jeśli nie pasuje Ci takie rozwiązanie, nie mają wyjścia i muszą oddać gotówkę. Jest to też swego rodzaju dobre pole do manewru – jeśli biuro koniecznie chce, żeby pieniądze zostały w firmie i wciska Ci voucher, możesz ponegocjować i wywalczyć dodatkowe bonusy do kwoty bonu.

Pamiętaj również, że po feralnych upadkach biur lata temu, gdy turyści zostawali pozostawieni sami sobie w obcym kraju bez możliwości powrotu powstały rozwiązania, które zabezpieczają turystów przed upadłością firm organizujących wczasy. Tutaj możesz poczytać o nowopowstałym Turystycznym Funduszu Zwrotów, a tutaj o istniejącym od 2016 roku Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym.

Powrót do domu – jak uniknąć kwarantanny?

Niedawno powrócił obowiązek dziesięciodniowej kwarantanny po powrocie do kraju zza granicy. Kogo dotyczy? Praktycznie każdego, oprócz nielicznych wyjątków, kto wróci do Polski za pomocą transportu zorganizowanego. Czyli? Autobusem, pociągiem, samolotem. Jak widzisz, najłatwiejszym sposobem na uniknięcie przymusowego pobytu w domu jest po prostu udanie się na wakacje samochodem. Co jednak, gdy nie masz auta, albo nie masz czasu na przemierzanie europejskich autostrad, albo po prostu udajesz się w miejsce, do którego dojechać samochodem się nie da?

Na szczęście istnieje druga opcja, czyli zrobienie testu przed powrotem do kraju.

Wydaje się to opcją kosztowną, ale co najważniejsze, nie musisz robić testu PCR – wystarczy negatywny wynik testu antygenowego, który zazwyczaj jest sporo tańszy, około trzy- lub czterokrotnie. Wynik testu musisz otrzymać do 48 godzin przed przekroczeniem granicy.

Pojawiła się również kolejna, wygodna opcja, gdy wracasz spoza strefy Schengen na lotnisko we Wrocławiu lub w Poznaniu – w tych miejscach możesz zrobić tani test antygenowy przed odprawą graniczną, którego negatywny wynik również zwalnia Cię z obowiązkowej kwarantanny. Na stronie fly.pl znajdziesz sporo dodatkowych informacji, kto jest zwolniony z kwarantanny z automatu, i o cenach testów, które można wykonać w kilku krajach przed wylotem do Polski.

TL;DR

Małe streszczenie w punktach na koniec:

  • do mało którego kraju wjedziesz bez testu i kwarantanny, ale i takie istnieją – skorzystaj z podanych map, by sprawdzić obostrzenia i wybrać cel podróży,
  • kupuj bilety z elastyczną opcją zmiany/odwołania – takie są dostępne u low-costów już od kilku euro za bilet,
  • staraj się unikać pośredników przy kupnie biletu – może być ciężej odzyskać pieniądze,
  • noclegi rezerwuj jedynie z możliwością bezpłatnego odwołania – inaczej możesz stracić pieniądze,
  • płać za wszystko kartą,
  • spokojnie możesz rezerwować wakacje w biurze podróży – przepis o 180 dniach na zwrot w przypadku odwołania został zniesiony,
  • zrób test przed powrotem do Polski, by uniknąć kwarantanny – może być antygenowy.

Jasne, że ten artykuł mógłby być sporo dłuższy – o organizowaniu wyjazdów w czasach pandemii i gąszczu zmieniających się co chwilę przepisów można by pewnie napisać niejedną książkę, które i tak po tygodniu by się zdezaktualizowały. Starałem się przekazać tutaj podstawowe informacje, które mogą Ci pomóc w uniknięciu kilku podstawowych błędów – a jeśli Ci mało, to w tekście jest sporo linków, które, mam nadzieję, zaspokoją Twój apetyt. Powyższe reguły to rzeczy, które sam robię organizując jakiekolwiek wyjazdy w ostatnich kilkunastu miesiącach – dzięki temu bez problemu i stresu udało mi się wyjechać do Chorwacji i na Islandię, a aktualnie już trzeci raz zmieniono mi termin biletów na Wyspy Kanaryjskie, ale na luzie przebukowałem noclegi i wszystkie rezerwacje bez żadnych kosztów.