Islandia jest dużą, europejską wyspą, leżącą daleko na północy, nieopodal Europy. Między innymi tutaj spotykają się płyty tektoniczne – europejska i północnoamerykańska. Kiedyś zapomniana, biedna wyspa – teraz ugina się pod naporem turystów, którzy co roku przyjeżdżają tutaj w coraz większej liczbie. Do tego stopnia, że islandzki rząd zaczyna coś przebąkiwać o wprowadzeniu dodatkowych podatków, aby lekko przyhamować wzrost liczby ludzi odwiedzających wyspę…

Skąd ten nagły szał? Dlaczego ludzie walą drzwiami i oknami, byle tylko odwiedzić Islandię? Co takiego wspaniałego skrywa w sobie ta nieprzyjazna, zimna i wietrzna część Europy?

Gorące źródła, gejzery, wszechobecne baseny

Czasem trzeba uważać, gdzie stawia się stopy

Z racji szczególnego położenia, Islandię cechuje wysoka aktywność wulkaniczna. Jednym z jej efektów są wszechobecne gorące źródła – praktycznie wszędzie można znaleźć gorącą wodę występującą naturalnie, i to ona używana jest do ogrzewania domów czy kąpieli pod prysznicem. Wiele dzikich źródeł nadaje się także do kąpieli na łonie natury, wiele z nich jest publicznych i darmowych. Po prostu płynie sobie rzeka z wodą o temperaturze ~40 stopni, a ludzie z tego dobrodziejstwa korzystają.

Innym dobrodziejstwem są gejzery – najpopularniejszy opisałem we wpisie o atrakcjach Islandii

W każdym większym miasteczku na Islandii na pewno znajdziemy też basen, a często również SPA – najpopularniejszym z nich zdecydowanie jest Blue Lagoon, położone w pobliżu stolicy i międzynarodowego lotniska. Według różnych rankingów zaliczane jest do TOP 10 SPA na świecie.

Islandzkie zwierzęta

Gatunków zwierząt na Islandii nie żyje zbyt wiele – na przykład jeśli chodzi o ssaki, to jeśli nie liczylibyśmy tych sprowadzonych przez człowieka, zostaną nam… 2 gatunki. Dwa. Lis polarny, oraz, czasem, niedźwiedź polarny. Oprócz tego trochę reniferów, bydło, i wszechobecne owce oraz kuce islandzkie. Ostatnie to gatunek konia wyhodowany na tej wyspie – można je spotkać po prostu przemierzając kraj – na pewno będą pasły się gdzieś nieopodal drogi. Jest ich bardzo wiele i zazwyczaj są bardzo pozytywnie nastawione do człowieka – wielką frajdą jest móc je pogłaskać, ale uwaga! Nie można ich karmić!

Najliczniejszą grupą zwierząt na wyspie są zdecydowanie ptaki, których występuje tutaj ponad 100 różnych gatunków. Najpopularniejszym jest chyba maskonur – sympatyczne, małe stworzenie z kolorowym dziobem jest nieoficjalnym symbolem Islandii.

Oprócz tego bardzo łatwo spotkać również morskie stwory – Islandia położona jest w końcu na Oceanie Atlantyckim. Bardzo popularne są wycieczki, gdzie wypływa się łodzią w ocean, by szukać największych mieszkańców wodnego świata – wielorybów (więcej tutaj). Wiele zależy od szczęścia, ale czasem można zobaczyć naprawdę wiele morskich stworzeń, a najwięksi szczęśliwcy trafiają nawet na Płetwala Błękitnego czy Orkę!

Jeśli chcesz, dostaniesz nawet ciepłe ubranko, by spokojnie móc wypatrywać wielorybów. Wiatr i deszcz niestraszne!

Fantastyczna zorza polarna

Islandia leży blisko koła podbiegunowego. Dzięki temu latem dni są bardzo długie – w najdłuższe dni słońce jest nad horyzontem ponad 20 godzin na dobę, czyli non stop jest bardzo jasno. Za to zimą ledwo na chwilę rozświetla czerń nieba – przez kilka miesięcy wyspa spowita jest w mroku. Ma to bardzo wiele wad, ale jeden, ogromny plus – dzięki położeniu na dalekiej północy bardzo często można doświadczyć fantastycznego zjawiska – zorzy polarnej. Więcej na temat zorzy do poczytania w tym wpisie, a teraz niech przemówią zdjęcia:

Reykjavik – najbardziej wysunięta na północ stolica świata

Port, kolorowe domki, trochę zabytków, dobre restauracje i masa turystów. No i ta niebotyczna liczba mieszkańców… Połowa Katowic – mniej więcej tyle ludzi mieszka w stolicy Islandii. To wszystko sprawia, że Reykjavik jednocześnie ma klimat małego miasteczka portowego, trochę europejskiej stolicy, i trochę zwykłego, średniego miasteczka turystycznego – a to wszystko ze szczyptą lubianego przeze mnie, skandynawskiego klimatu.

Jeśli chodzi o zwiedzanie – trochę nuda, wszystko można obskoczyć w kilka godzin. Ale przebywanie w tym mieście, takie bez spiny i zwiedzania – zwykły spacer, obiad, małe zakupy – do tego Reykjavik nadaje się idealnie. Miły oddech po wiecznie zatłoczonym Amsterdamie czy Paryżu.

W wielu miejscach w Reykjaviku jest kolorowo – ładne domki, i masa, naprawdę masa murali

Wodospady… Masa wodospadów!

Nikt nie wie, ile naprawdę na Islandii ich jest. A są naprawdę różnorakie – wysokie i naprawdę cienkie, niskie i potężne, malutkie i takie, które mogłyby zasilać całe miasta. Wodospadów na Islandii jest całe mnóstwo, i część z nich robi naprawdę niesamowite wrażenie. Jak chociażby najpotężniejszy wodospad na wyspie – Gullfoss. Na początku XX miał zostać wykorzystany do budowy elektrowni – w ciągu każdej sekundy przelewają się przez niego niesamowite ilości wody. Budowa nie doszła do skutku, ale nie bardzo wiadomo dlaczego. Są dwie wersje – pierwsza mówi, że do budowy nie dopuścili mieszkańcy, którzy chcieli chronić przyrodę. Druga – że po prostu brakowało pieniędzy. Popularniejsza jest oczywiście ta pierwsza.

Część Gullfossu widziana z boku…
I cały wodospad od frontu. Gullfoss znaczy „Złote wodospady”, które razem mają ponad 30 metrów wysokości!

Góry i wulkany

W 2010 roku cały świat usłyszał o Islandii, gdy Eyjafjallajökull swoją erupcją postanowił zablokować cały ruch lotniczy w Europie i dużej części świata. Teraz cała Islandia czeka, aż ujawni się dużo większa siostra tego wulkanu – Hekla. Ma „wybuchnąć w każdej chwili” już co najmniej od kilku lat, a w międzyczasie codziennie pojawiają się na niej wycieczki, oraz latają nad nią samoloty z pasażerami.

Aktywne wulkany. Wygasłe wulkany. Lodowce. I góry. Wszystko to daje naprawdę niesamowite widoki.

Krater wygasłego od kilku tysięcy lat wulkanu – jezioro Kerið
Tak pięknie ozdobione są islandzkie drogi

Islandzkie góry może nie należą do najwyższych, bo największy szczyt tego kraju znajduje się niżej nad poziomem morza, niż nasze rodzime Rysy, ale naprawdę potrafią zrobić wrażenie. I wiele zabawy – dołóżmy do tego fakt, że ponad 10% powierzchni kraju pokrywa lodowiec… Wielka gratka dla amatorów trekkingu.

Wszechobecna… pustka

Tak, jeśli szukasz samotności, odrobiny prywatności – to na pewno dobrze trafiłeś. Na Islandii mieszka trochę ponad 300 000 osób, z czego 2/3 w Reykjaviku i jego okolicach. A powierzchnia wyspy to ponad 100 000 kilometrów kwadratowych, czyli około 1/3 powierzchni naszego kraju. Zostaje bardzo, ale to bardzo dużo miejsca, które po prostu nie jest zagospodarowane w żaden sposób – tylko przez naturę.

Nawet poruszając się głównymi drogami możemy odczuć, jak słabo zaludniony jest to kraj

Oczywiście są miejsca, w których tłoczno jest praktycznie zawsze. Główne ośrodki turystyczne, główne atrakcje jak Geysir, popularne wodospady, Reykjavik, czarne plaże – tutaj bardzo często spotkamy turystów, najczęściej w grupach, i to w nadprogramowej liczbie.

Ale bardzo łatwo jest uciec od tego tłoku. Warto tu wspomnieć, że wokół wyspy biegnie elegancka, asfaltowa droga nr 1, która ma około 1500 km długości. Ale przez środek kraju przebiegają również mniej popularne drogi, które zimą są zamykane. Często po prostu nie mają asfaltu, i aby się nimi poruszać, wymagany jest samochód z napędem na cztery koła – inaczej wyprawa może skończyć się naprawdę nieciekawie. Na Islandii bardzo łatwo jest zostać sam na sam z przyrodą.

Tanie loty – Islandia coraz bardziej przystępna cenowo

Lata temu przeglądałem różne fora w internecie i natrafiłem na niemożliwą dla mnie wtedy ciekawostkę – Polacy są największą mniejszością narodową na Islandii! Nie wierzyłem, zwłaszcza gdy doczytałem, że dodatkowo Islandczycy uwielbiają Prince Polo. Dla mnie szok – skąd w takim kraju tylu Polaków? Zacząłem czytać, oglądać zdjęcia i rozumieć. Pięknie. Wietrznie, zimno, nieprzyjaźnie, ale naprawdę pięknie, tak dziewiczo. Zapragnąłem tam pojechać, ale sprawdziłem ceny biletów i szybko zwątpiłem. Były kosmiczne, a ja byłem młody (hehe), i szybko zapomniałem.

Ale pomysł gdzieś tam powoli kiełkował… i co mamy teraz? Luksus! Tanie loty z kilku polskich miast, gdzie jeśli naprawdę się postaramy, to bilet można kupić już za 200 zł w dwie strony. Kiedyś? 2-3 tysiące, liniami Icelandair. Jest różnica? Jasne, że jest. Ceny usług na miejscu na pierwszy rzut oka też mogą odrzucać, ale jak się trochę pokombinuje, to Islandia naprawdę robi się w miarę przystępna, i nie trzeba wydać majątku życia, by zwiedzić ten kraj.


Warto, naprawdę warto. Zwiedzanie Islandii na pewno jest aktywnym wypoczynkiem – nie wystarczy tutaj leżenie na plaży. Które w sumie jest praktycznie niemożliwe – mamy czerwiec, a ja wciąż chodzę na miejscu w kurtce, i najprawdopodobniej w ogóle się to nie zmieni, poza pojedynczymi dniami, gdy wiatr na chwilę ustanie, a słońce wyjdzie zza chmur.

Warto dla wspaniałej przyrody. Niby ubogiej fauny i flory, a jednak fantastycznej i zachwycającej. Dla fantastycznych produktów natury – szczytów, wodospadów, formacji skalnych, gorących źródeł i wszystkich atrakcji wymienionych wyżej.

I najlepiej przylecieć samemu, wynająć samochód i ruszyć w trasę, zamiast gnieść się w grupie z przewodnikiem. Tak najlepiej można poczuć klimat tej wspaniałej, mroźnej, nieprzyjaznej i wyludnionej wyspy.