Mówią, że jest najłatwiejszym z czterotysięczników do zdobycia. Jak to w górach, zdarzają się na nim naprawdę ciężkie warunki, ale brakuje na nim typowych zagrożeń znanych z Alp jak choćby lodowce, a zazwyczaj na szczycie i podejściu panuje przyjemna, słoneczna pogoda, często bez wiatru. Organizacja górskiej wyprawy na innym kontynencie na początku wydawała mi się czymś niemożliwym. Okazało się, że nie taki diabeł straszny, a przygoda z Toubkalem to wspaniałych kilka dni w egzotycznym kraju, gdzie możesz stawiać pierwsze kroki w naprawdę wysokich górach przy minimalnym ryzyku.

Poniższy tekst jest najdłuższym jak dotąd wpisem na blogu. Chciałem stworzyć kompletny poradnik, który pozwoli Ci zaplanować wyprawę na najwyższy szczyt Maroka od A do Z – od lotów, przez wybór drogi na szczyt ze schroniska. Zaznaczę tylko, że sam zdobywałem górę pod koniec zimy, więc pewne informacje mogą być nie do końca aktualne latem, ale większość wskazówek jest uniwersalna.

Lot do Maroka

Przygodę z Toubkalem zacząć należy od dostania się do Maroka. Wprawdzie da się tam dojechać lądem z małą przeprawą po drodze, ale zakładam, że wolisz skrócić czas podróży, i do Maroka polecisz samolotem. Najlepiej będzie polecieć do Marrakeszu – znajduje się jedynie kilkadziesiąt kilometrów od gór Atlas. Z Polski na ten moment do dyspozycji pozostaje Ci jedynie Warszawa – linia Wizz Air lata z lotniska Chopina do Marrakeszu. Do końca marca 2019 funkcjonowało jeszcze połączenie Ryanairem z Krakowa, ale właśnie zostaje wygaszone. Jeśli mieszkasz w zachodniej części Polski, sprawdź jeszcze loty z Berlina – Laudamotion i Ryanair latają do Marrakeszu z dwóch lotnisk w stolicy Niemiec.

A jeśli ceny są zabójcze – nic straconego! Sprawdź połączenia do innych części Maroka, może warto dorzucić do urlopu kilka dni dłużej? Możesz powylegiwać się nad oceanem czy podziwiać największą pustynię świata – Saharę. Maroko ma naprawdę sporo do zaoferowania, a poruszanie się po kraju jest względnie tanie, zwłaszcza, jeśli podróżujecie grupą.

Dojazd do Imlil – od tej pory już tylko pieszo!

Zakładam, że doleciałeś do Maroka, i jesteś już w Marrakeszu. Nieważne, czy lądujesz tutaj, czy w Fezie lub Agadirze – musisz dojechać do Marrakeszu i stąd zacząć podróż w stronę gór. Ostatnim punktem, do którego można dostać się za pomocą transportu kołowego, jest miasteczko Imlil. Położone jest na wysokości około 1800 metrów n.p.m. i opiera się w zasadzie głównie na turystyce. Aktualnie są jedynie dwie sensowne opcje dojazdu do wioski – albo wynajęcie samochodu, albo skorzystanie z usług Grand Taxi. Transport publiczny teoretycznie istnieje, ale znaleźć go i dojechać do Imlil jest katorgą, opiszę więc tutaj proces skorzystania z współdzielonych taksówek.

Grand Taxi mieści 6 osób oprócz kierowcy. Cała frajda polega na tym, że jeżeli jest Was na przykład dwójka, a nie chcecie przepłacać za transport, możecie poczekać na postoju, aż znajdą się kolejne cztery osoby chętne do jazdy w tym samym kierunku, i podzielą się z Wami kosztami. Idealne miejsce w Marrakeszu do złapania Grand Taxi w stronę Imlil zaznaczyłem na mapie:

Nie wszędzie da się targować

Na początku trafiłem na postój zwykłych taksówek, ale kierowca pokierował mnie właśnie na stanowisko Grand Taxi. Nas była trójka, na miejscu czekały jeszcze dwie osoby jadące w stronę Imlil, więc nie czekając na szóstego pasażera postanowiliśmy zapłacić kilka groszy więcej i ruszyć od razu. I teraz uwaga – cena Grand Taxi z Marrakeszu do Imlil to 300 MAD, czyli jakieś 120 zł. Jest to cena za całą taksówkę, czyli jeśli znajdziesz w sumie 6 chętnych osób, wyjdzie po 60 MAD na głowę. Dobra cena jak za taksówkę wiozącą Cię przez 60 km, prawda?

Zaznaczę, że była to cena nienegocjowalna. Teoretycznie Maroko to kraj arabski, w którym uwielbiają się targować – ale już chyba nie wszędzie. W wielu punktach, przez które przewija się mnóstwo turystów, spotkałem się ze sztywnymi cenami, których się nie negocjuje. Dokładnie tyle samo za taksówkę płacili znajomi, którzy byli w Marrakeszu miesiąc wcześniej. Mi to na rękę – kiepski ze mnie negocjator cen 🙂

Nocleg w Imlil – czas zacząć aklimatyzację

Nie polecam omijania wioski i ruszania od razu do schroniska – nocleg tutaj może być pomocny w aklimatyzacji. Poza tym to dobre miejsce, żeby powoli oswoić się z nowym krajem i kulturą, zjeść dobry obiad, odpocząć, wypożyczyć sprzęt. Tak jest – nie musisz zabierać ze sobą raków, czekana, ani innego potrzebnego sprzętu – wszystko możesz wypożyczyć w Imlil. Ja zdecydowałem się zabrać swój sprzęt i dopłacić za bagaż, bo spodziewałem się, że miejscowe rzeczy nie będą dobrej jakości. I tutaj zaskoczenie – jest sporo badziewia, ale również sporo naprawdę dobrych jakościowo rzeczy – wszystkie w tej samej cenie. Następnym razem odpuściłbym targanie dodatkowych kilogramów i zaopatrzył się w raki, czekan i kijki na miejscu.

Wypożyczenie raków i czekana to jakieś 30-50 MAD za dzień, kije trekkingowe to 30 MAD za dobę. Jeśli wybierasz się na Toubkal w sezonie letnim, same kije wystarczą, zimą jest spora szansa, że będziesz potrzebować co najmniej raków.

Widok na góry Atlas z tarasu w hotelu w Imlil
Widok na góry Atlas z tarasu w hotelu w Imlil

Na miejscu możesz również wynająć przewodnika, który od fatalnego zdarzenia z grudnia 2018 jest obowiązkowy. Jest bardzo duża szansa, że właściciel hotelu, w którym nocujesz, zajmuje się również organizacją wypożyczenia sprzętu i wynajęcia przewodnika, więc od niego możesz zacząć swoje poszukiwania. Standardowa cena za usługi miejscowego, który poprowadzi Cię na szczyt, to 300 MAD za dobę. Na grupę – spokojnie można rozłożyć koszty na około 6 osób.

Z Imlil do schroniska

Sprzęt w plecaku, brzuch pełen marokańskich przysmaków – czas zacząć mozolny marsz do schroniska pod Toubkalem. Do pokonania z wioski jest jakieś 11 kilometrów i ponad 1400 metrów przewyższenia. Jeśli nie masz jeszcze przewodnika, nie martw się. Czas wspomnieć o wydarzeniach z grudnia 2018 roku i zmianach, jakie wprowadziło ono w organizowaniu wypraw na najwyższy szczyt Maroka.

W drugiej połowie grudnia 2018 roku na szlaku z Imlil do schroniska biwakowały dwie turystki ze Skandynawii. Mijałem miejsce, w którym miały rozbity namiot. Ciężko jest mi podać przebieg wydarzeń, ponieważ przeróżne źródła podają tak wzajemnie wykluczające się informacje, że nie ma to sensu, ale efekt jest taki, że obydwie zostały brutalnie zamordowane. Ewidentnie widać, jak bardzo ciąży to na lokalnej społeczności, mój przewodnik również był poruszony, wspominając mi o tych wydarzeniach. Od czasu tragedii wprowadzono obowiązek posiadania przewodnika dla osób kierujących się w góry, oraz stworzono 4 posterunki policyjne, na których trzeba się wylegitymować.

Na pierwszy z posterunków trafimy około 40 minut marszu od Imlil, i od tego miejsca potrzebny nam będzie przewodnik. Jeśli nie masz jeszcze takowego, nie martw się! Na miejscu czeka kilku miejscowych, z których usług możesz skorzystać. Możesz też poczekać na miejscu na uzbieranie większej liczby turystów do podzielenia się kosztami. Przewodnik kosztował nas 300 MAD za dobę i, tak jak w przypadku taksówki, również była to cena nienegocjowalna. Niezbyt wygórowana, trzeba dodać.

Ibrahim był starszym, sympatycznym Marokańczykiem z dużym doświadczeniem
Ibrahim był starszym, sympatycznym Marokańczykiem z dużym doświadczeniem

Mozolny marsz pod górę

Gdy wszystkie formalności i obowiązki są już za nami, pozostaje iść przed siebie. Droga pod Jebel Toubkal prowadzi zboczami okolicznych gór, wznosząc się powoli i mozolnie do góry. Drogę zazwyczaj umila bądź uprzykrza, w zależności od pory roku, świecące słońce. W kilku miejscach trafisz na posterunki policyjne, na których będzie trzeba się wylegitymować. Pośrodku niczego spotkasz całkiem nieźle funkcjonujące miejsca – stragany z koszulkami (na zboczu trzytysięcznych szczytów) czy stoiska z zimną coca-colą lub… świeżo wyciskanym sokiem pomarańczowym. Za 4-10 MAD, czyli równowartość 1,60 do 4 zł. Tak wygląda droga:

Na drodze brak jakichkolwiek trudności technicznych – cały szlak do schroniska to bardzo dobrze widoczna ścieżka. Brakuje też znacznego nastromienia – przez 11 kilometrów będziesz zdobywać wysokość powoli i równomiernie. Po około 4-6 godzinach marszu (w zależności od częstotliwości przerw i wagi Twojego plecaka) Twoim oczom ukażą się dwie większe murowane budowle. To schroniska pod Toubkalem.

Które schronisko wybrać?

Nie znalazłem wcześniej w internecie porównania dwóch schronisk, powierzyłem więc wybór naszemu przewodnikowi. To był błąd. Zatrzymaliśmy się w pierwszym, odrobinę niżej położonym budynku. Koniecznie wybierz to wyższe, drugie schronisko!

W pierwszym warunki w pokojach pozostawiają naprawdę wiele do życzenia – nie jest zbyt czysto, a sufit w całości pokryty jest obrzydliwym grzybem, którego czuć w powietrzu. Prąd dostępny jest tylko przez kilka godzin, a z ciepłą wodą bywają problemy. Drugie, wyższe schronisko jest dużo czystsze, jest w nim cieplej i dostępne są ciepłe prysznice. Wybierz drugie schronisko – od razu powiedz o tym przewodnikowi! Jeśli wybierasz się na Toubkal latem, konieczna będzie wcześniejsza rezerwacja, ale zimą też nie zaszkodzi. Cena za nocleg to 17-19,5€ (w zależności od pory roku), dodatkowo można wykupić ciepłe posiłki na miejscu. Wszystkie informacje i rezerwacje znajdziesz na stronie schroniska.

Jeśli wyruszysz rano, do schroniska dotrzesz najpóźniej około 15. Pozostała część dnia to idealny moment, by porobić zdjęcia okolicy, wybrać się na mały spacer rekonesansowy w górę, przygotować sprzęt i po prostu odpocząć. Przygotuj się na to, że Twoja noc może być daleka od ideału – schronisko znajduje się na wysokości 3207 m. n.p.m., na którą wrażliwsze osoby mogą zareagować już całkiem niesympatycznie. Sam usnąłem dopiero po godzinie, a w nocy kilkukrotnie budziłem się na około 10 minut. Mimo to spałem dość dobrze – przespałem w sumie ponad 6 godzin, co nie udało się wszystkim moim kompanom w pokoju. O 4.30 wstałem, dopakowałem sprzęt i zszedłem na śniadanie. Pół godziny później ruszyliśmy zdobyć Jebel Toubkal.

Bez problemu większość bagażu możesz zostawić w schronisku – głupio byłoby targać na wierzchołek klapki i resztę rzeczy, które przydadzą Ci się dopiero na tropikalnych nizinach 🙂

Atak szczytowy – wchodzimy na Jebel Toubkal, najwyższy szczyt Maroka!

Wyruszyliśmy ze schroniska około 5.45, i od razu za budynkiem założyliśmy raki. Szczyt atakowaliśmy dokładnie 15 marca 2019 roku, i w 2/3 drogi leżał zmrożony śnieg. Wyruszyliśmy prawie dwie godziny przed wschodem słońca, więc początkowe kilkaset metrów przewyższenia pokonywaliśmy w ciemnościach, oświetlając sobie drogę światłem czołówek. Na całej drodze na szczyt brak jest trudności technicznych. Na samym początku musimy jedynie przetrawersować zbocze sąsiedniej góry, które w pewnym momencie robi się dość strome – w przypadku potknięcia i przy dobrze zmrożonym śniegu upadek mógłby się skończyć dość solidnym zjazdem. Po szybkim zdobyciu wysokości przez pierwszą godzinę podejście robi się naprawdę łagodne i powoli zdobywamy wysokość, aż do przełęczy położonej na wysokości około 4000 m. n.p.m.

Wschód słońca po drodze na Jebel Toubkal
Wschód słońca po drodze na Jebel Toubkal

W marcu śniegu nie było już tak dużo. Podczas naszego wejścia na szczyt zalegał przez około 2/3 drogi ze schroniska, do tego temperatura oscylowała wokół -10 stopni i wzrastała powoli z każdym kwadransem i wyłaniającym się słońcem. Mimo, że Toubkal jest dość przyjemnym i gościnnym szczytem, potrafi zaskoczyć również lawinami czy huraganowymi wiatrami, dlatego nigdy nie można go lekceważyć.

Po dojściu do przełęczy można zrobić sobie przerwę i zakosztować pierwszych promieni słońca – a stamtąd ruszyć granią w stronę szczytu. Po około godzinie staniemy na wierzchołku.

Jesteśmy na najwyższym szczycie Afryki Północnej!

Grań prowadząca na szczyt szczytu Toubkal
Grań prowadząca na szczyt Toubkal
Widok ze szczytu Jebel Toubkal
Widok ze szczytu

Z samego wierzchołka zazwyczaj rozciągają się niesamowite widoki na cały Atlas, a w tle można dojrzeć Saharę! Znajdziesz tam również charakterystyczną, około 4-5 metrową konstrukcję w kształcie piramidy. Ja miałem niesamowite szczęście do pogody – było w miarę ciepło, widoczność była bardzo dobra, do tego… w ogóle nie wiało. Po odpoczynku i zrobieniu zdjęć nadchodzi czas na powrót – około dwie godziny powolnego tracenia wysokości. Jeśli wyruszysz przed 6 rano, najpóźniej o 12 najpewniej zameldujesz się z powrotem w schronisku.

Droga na szczyt prezentuje się następująco w wariancie zimowym:

Stromo było na początkowym trawersie, gdzie przez moment niosłem czekan w ręku zamiast kijków, by przyasekurować się w razie upadku. Od przełęczy w marcu 2019 nie było już śniegu, oprócz trawersu jednego żlebu.

Większość osób decyduje się na powrót tego samego dnia do Imlil – to kolejne 12 kilometrów wędrówki i 1500 metrów przewyższenia w dół. Tam możesz oddać wypożyczony sprzęt i, jeśli chcesz, znaleźć od razu taksówkę powrotną do Marrakeszu.

Co zabrać ze sobą na Jebel Toubkal?

Wszystko zależy od pory roku. Najtrudniej jest rzecz jasna zimą, potrzebne jest też najwięcej sprzętu. Sam byłem na Toubkalu w marcu, opiszę więc, co zabrałem ze sobą na zimową porę.

  • Paszport – musi być ważny przez co najmniej jeszcze 6 miesięcy. Nie potrzeba wizy do Maroka.

Odzież:

  • Bielizna z wełny merynosów,
  • Spodnie trekkingowe
  • Spodnie z membraną gore-tex,
  • Stuptuty,
  • Cienki i gruby polar,
  • Kurtka z membraną gore-tex,
  • Kurtka puchowa,
  • Czapka,
  • Dwie pary ciepłych skarpet,
  • Dwie pary rękawiczek,
  • Buty wysokogórskie,
  • Sandały

Więcej na temat ubioru w artykule Górskie wędrówki na mrozie. Jak ubrać się zimą w góry?

Sprzęt:

  • awaryjny zestaw do szycia,
  • apteczka,
  • ciepły śpiwór (mam taki z komfortem 7 stopni, syntetyczny),
  • czołówka z zapasowymi bateriami,
  • krem z filtrem przeciwsłonecznym,
  • okulary na lodowiec/dobre gogle

Zwłaszcza o ostatnich dwóch elementach warto pamiętać. Już na wysokości 3000 m. n.p.m. występuje dwa razy większe promieniowanie UV, więc bardzo łatwo spalić skórę i należy dobrze chronić oczy. Pamiętaj, że zalegający śnieg również odbija promienie słoneczne!

Do tego zdecydowanie warto mieć ze sobą aparat fotograficzny, i sprzęt zimowy, o którym wspominałem wcześniej – raki, czekan, kijki trekkingowe. Możesz go wypożyczyć na miejscu.

Zagrożenia?

Mimo, że o Toubkalu mówi się, że jest najłatwiejszym z czterotysięczników, nie oznacza to, że droga na szczyt to bezproblemowy spacer. Położenie góry sprawia, że brak na niej zagrożenia znanego z Alp – lodowców. To wielki plus, ale wciąż występują tam zagrożenia znane z gór wysokich.

Pogoda

W Maroku jest ciepło, ale wysokość ponad 4 tysięcy metrów to nie przelewki. Na Toubkalu bardzo często panują sprzyjające warunki, ale zdarzają się również huraganowe wiatry, zamiecie śnieżne, zboczami góry schodzą lawiny. Raczej nie ma co nastrajać się negatywnie, jest ogromna szansa, że trafisz na dobre warunki, a śnieg zaskoczy Cię raczej tylko zimą, ale mimo wszystko warto dobrze się przygotować. Prognozę najlepiej sprawdzić na stronie Mountain Forecast:

Choroba wysokościowa

Temat często bagatelizowany i pomijany, a bardzo groźny. Na własne oczy widziałem skutki choroby wysokościowej, która dopadła jedną z osób na Toubkalu od momentu rozpoczęcia zejścia ze szczytu. Ból głowy, nudności, brak sił, dreszcze z zimna, brak chęci na nic. Daliśmy kurtkę puchową, chemiczne ogrzewacze, i powoli sprowadzaliśmy ją w dół – od wysokości 3500 m. n.p.m. zaczęła odzyskiwać wigor.

Minimalną aklimatyzacją jest pierwszy nocleg na wysokości 1800 m w Imlil i drugi na wysokości 3200 m w schronisku. Idealne byłoby wyjście drugiego dnia na 3500-3700 metrów, powrót i kolejna noc w schronisku, po czym dopiero przeprowadzenie ataku na szczyt, ale dla większości osób podstawowa aklimatyzacja powinna w zupełności wystarczyć. Brak odpowiedniej aklimatyzacji i przygotowania fizycznego to powód 80% interwencji ratowników na niewiele wyższej górze, Mont Blanc, więc naprawdę nie ma żartów. Jeśli dopadają Cię powyższe objawy w trakcie podejścia na szczyt – zawróć.

I to chyba wszystko – jeśli masz odpowiedni sprzęt, umiesz poruszać się zimą w górach, masz odpowiednią kondycję i nie zlekceważysz aklimatyzacji, to Toubkal stoi przed Tobą otworem. Nie ma się czego bać, sama droga jest dość prosta, i wejście na szczyt jest bardziej intensywnym trekkingiem, niż wspinaczką.

Ile pieniędzy potrzeba na wyprawę na Toubkal?

To będzie zestawienie bardzo subiektywne, bo ludzie mają bardzo różne potrzeby i wymagania, ale przedstawię plus minus swój kosztorys, w którym wezmę pod uwagę tylko okołogórską część wyprawy. Później zwiedziłem jeszcze kawałek Maroka, ale zakładam, że to w tym wpisie Cię nie interesuje. Za same loty zapłaciłem około 280 zł – leciałem z Warszawy do Marrakeszu Wizz Airem, wracałem do Krakowa Ryanairem, również z Marrakeszu. Lista moich kosztów:

  • Loty – 280 zł
  • Dodatkowy bagaż – 70 zł (2×10 kg bagaż rejestrowany na dwie osoby, tylko na zimowy sprzęt)
  • Grand Taxi Marrakesz – Imlil i z powrotem – 2×60 MAD = ok. 50 zł
  • Nocleg w Imlil + obiad + śniadanie – 10€ = ok. 44 zł
  • Nocleg w schronisku + obiad + śniadanie – 28€ = ok. 123 zł
  • Przewodnik – 2×100 MAD + 10€ napiwku – 30€ = ok. 130 zł
  • Małe wydatki po drodze – przekąski i napoje – ok. 10€ = ok. 44 zł

W sumie 741 zł, doliczając dodatkowe 3 dni w Maroku zamknąłem się z całym wyjazdem w tysiącu złotych. Nie ma tragedii, prawda?

Tekst wyszedł sporo dłuższy, niż planowałem, ale chciałem wyczerpać temat organizowania wyprawy na Toubkal. Najwyższy szczyt Maroka jest nie lada gratką, i zdecydowanie świetnym miejscem do rozpoczęcia swojej przygody z górami wysokimi. Organizacja wyjazdu w dalekim kraju o innej, niż europejska kultura to niesamowita sprawa. Bezcennym doświadczeniem jest także oswajanie się z wysokością, nocleg powyżej 3 tysięcy metrów, poznawanie możliwości własnego organizmu w dużo gorszych warunkach tlenowych, niż na nizinach. Dzięki temu będziesz mieć przedsmak tego, co czeka Cię w Alpach i górach jeszcze wyższych.

A samo Maroko zdecydowanie zaskoczyło mnie pozytywnie. Spodziewałem się wszechobecnego naciągania znanego mi już z krajów arabskich, i dostałem prztyczka w nos. Oczywiście, że na targu w Marrakeszu gdy zapytasz o cenę, otrzymasz w odpowiedzi niebotyczną kwotę, którą musisz elegancko stargować z właścicielem. Ale to lokalny folklor. Marokańczycy byli bardzo przyjaźni, często pomagali i informowali naprawdę bezinteresownie, i byli dla mnie wspaniałymi gospodarzami.

Wejście na Toubkal jest wspaniałą, trzydniową przygodą – a momentu postawienia kroku na pierwszym czterotysięczniku w życiu nie zastąpi nic!