Kończy się właśnie drugi tydzień wyprawy, czyli dobijasz do połowy. Drżącą ręką płacisz za hotel większą kwotę, niż Ci się wydawało. Po prostu nie zwróciłeś uwagi na dodatkowe opłaty w systemie rezerwacyjnym, te napisane na dole małym druczkiem. Przygniotła Cię też cena autobusów na miejscu, a jedzenie nie jest tak tanie, jak wydawało Ci się, że będzie. Do tego te cholerne bankomaty – każda wypłata to zdzierski przelicznik, do tego prowizja – 25 złotych od każdej wypłaty! W efekcie jesteś w połowie tripa, ale budżet uszczuplał o trzy czwarte, a Ty zamiast cieszyć się podróżą i chłonąć wrażenia, każdy wieczór spędzasz z otwartymi oczami w łóżku licząc, czy na pewno wystarczy Ci kasy, bo paruje z konta w tempie ekspresowym.

Znasz taki scenariusz?

Jeśli nie, to chwała Ci. Ja znam aż za dobrze – powyżej lekko podkoloryzowałem, ale podobne odczucia miałem kilka lat temu podczas mojej podróży po Ameryce Południowej. Kupiłem bilety, zorientowałem się lekko w cenach na miejscu, wymieniłem trochę gotówki… i pomyślałem, że jakoś to będzie. Gdy stawiałem stopę na brazylijskiej ziemi, nie miałem nawet do końca gotowego planu podróży. Wiedziałem, że muszę dojechać do granicy z Argentyną, i tam pomyślę, co dalej. Wprawdzie wszystko skończyło się dobrze i nawet zamknąłem się w planowanym budżecie, ale kosztowało mnie to sporo stresu i wyrzeczeń na miejscu.

A wszystkich tych złych emocji mógłbym uniknąć, gdybym tylko odpowiednio przyłożył się wcześniej do planowania. I nie chodzi mi o to, by zabijać spontan – jeśli planujesz dolecieć na miejsce i dać ponieść się przygodzie, to ekstra. Ale na kilka elementów i tak możesz się przygotować, by po prostu… zaoszczędzić, i zachować więcej kasy na czystą rozrywkę. Bo głupio tracić kilkadziesiąt złotych za każdym razem, gdy korzystasz z bankomatu, prawda?

Podczas podróży po Ameryce Południowej przekonałem się, że dobrze zaplanowany budżet to podstawa. Trochę organizacji zaoszczędziłoby mi sporo stresu

Jak zaplanować budżet podróży?

Jest kilka istotnych elementów, które należy wziąć pod uwagę, gdy planujesz budżet podróży. Na początku omówię każdy z nich, postaram się podpowiedzieć Ci, jak można mniej więcej oszacować wydatki, a na sam koniec zbierzemy wszystko razem. Potem podam Ci kilka pomysłów, które pomogą Ci planować i kontrolować wydatki już na miejscu – żeby wiedzieć na bieżąco, czy trzymasz się założeń i czy budżet jest w normie. Wiem, że to wszystko może wydawać się banalne – przecież wystarczy dodać ceny biletów, hoteli, jedzenia i już. Okazuje się, że planując budżet o wielu kosztach zdarza się nam zapomnieć. Zacznijmy od samego początku.

Czy potrzebuję wizy i ile będzie kosztowała?

Sprawa Cię nie dotyczy, jeśli podróżujesz po Europie – ba, w większości przypadków nie będzie Ci potrzebny nawet paszport. Okazuje się jednak, że do wielu krajów świata z polskim paszportem wjazd umożliwia jedynie wcześniejsze zadbanie o wizę – nie wszędzie można wyrobić ją na lotnisku. Spójrz na tę mapkę:

Gdzie na dowód Placeholder
Gdzie na dowód

Więcej mapek i informacji znajdziesz we wpisie Gdzie na dowód, gdzie z paszportem, a gdzie z wizą? Mapa świata dla polskiego paszportu!

Do wszystkich państw zaznaczonych kolorem czerwonym będziesz potrzebować wizy. Tylko w nielicznych przypadkach (np. Australia, Madagaskar) będzie ona darmowa, a czasem przyjdzie Ci naprawdę sporo za nią zapłacić. Wjazd do Demokratycznej Republiki Konga kosztuje… 570 zł. Jeśli natomiast wybierasz się w podróż koleją transsyberyjską do Pekinu, to za same wizy przyjdzie Ci zapłacić prawie tyle, co za bilety na pociąg!

Ceny na miejscu

Na samym początku muszę Cię przestrzec przed korzystaniem z pewnych narzędzi. Znajdziesz w internecie sporo porównywarek cen w danych krajach, które owszem, sprawdzą się, gdy pojedziesz na wakacje do Norwegii czy Niemiec, ale w bardziej egzotycznych kierunkach korzystanie z nich mija się z celem. Weźmy przykład – porównanie cen w Tajlandii i w Polsce. Z zestawienia wynika, że koszyk zakupów w Tajlandii jest droższy o ponad 60%, niż w Polsce… a przecież podobno ma tam być tak tanio!

Skąd ta różnica? Oczywiście z zawartości koszyka – ser żółty, ziemniaki i chipsy nie są najczęściej występującymi produktami w Tajlandii. Brakuje za to produktów, które są podstawą tamtejszej kuchni, i które w Tajlandii są dużo, dużo tańsze, niż w Polsce.

Jak więc zorientować się, co czeka Cię na miejscu i ile przygotować budżetu? Ja korzystam po prostu z przeróżnych blogów. Nieważne, do jakiego kraju jedziesz, miliony osób było tam przed Tobą, a część z nich postanowiła swoją wizytę opisać i udokumentować. W blogach siła, i na nich znajdziesz wszystkie interesujące Cię informacje – dowiesz się zarówno, ile wydasz na zakupy w supermarkecie, jak i ile musisz przygotować na wypasioną kolację w restauracji.

Noclegi i transport

Zacznijmy od noclegów. Jeśli lubisz mieć wszystko dobrze zaplanowane, to wpadnij na booking.com i po prostu zarezerwuj wszystko z wyprzedzeniem. A po drodze sprawdź jeszcze AirBnb i Agodę, czy może nie będzie taniej. Wtedy będziesz wiedzieć doskonale, ile będą kosztować Cię noclegi. I raczej nie przejmuj się ukrytymi kosztami – z biegiem czasu portale rezerwacyjne robią się coraz bardziej „dla ludzi”, i wszystkie koszty zawierają w cenie ostatecznej, a jeśli nie (jak na razie na bookingu przy wynajmie apartamentów), to od razu dostajesz informację, ile wynoszą koszty dodatkowe. Rezerwacje z wyprzedzeniem mogą być też jedynym wyjściem w przypadku zwiedzania zatłoczonych miejsc – ciężko z dnia na dzień znaleźć nocleg w Barcelonie w sezonie (i zimą bywa ciężko!), nie ma w czym wybierać i trzeba iść na kompromisy – jakościowe albo cenowe.

A jeśli lubisz bardziej spontaniczne podróże? Zorientuj się wcześniej ile kosztuje średnio nocleg za odpowiadający Ci standard. Zrób chociaż mały rekonesans, bo czasem to, co nam się wydaje, znacząco odbiega od rzeczywistości.

Jeśli chodzi o transport, to do wyboru mamy transport publiczny, wynajem samochodu, albo na bogato – taksówki i prywatne busiki. Ceny wynajmu samochodów sprawdzisz najlepiej na stronie kayak.com/cars, i weź pod uwagę, że czasem naprawdę warto wynająć samochód z wyprzedzeniem. Tutaj możesz sprawdzić ceny paliw na świecie.

Planując podróż i budżet dobrze przemyśl wybór transportu. W Australii jedyną sensowną opcją jest wynajem samochodu – koszty transportu między miastami potrafią być zabójcze!

Transport publiczny coraz łatwiej jest zaplanować dzięki mapom Google, których baza ciągle się powiększa i pokazują różnych przewoźników przy wytyczaniu trasy. Możesz poszukać również lokalnych stron do planowania trasy wraz z cenami i możliwością zakupu biletów – dla Azji Południowo-Wschodniej będzie to na przykład strona 12go.asia. A taksówki i inne rzeczy – znów odsyłam do blogów. Pamiętaj też, że w usługach takich jak np. Uber możesz łatwo na stronie internetowej sprawdzić, ile będą kosztowały przejazdy interesującymi Cię odcinkami – dzięki czemu możesz parę rzeczy sobie oszacować długo przed wyjazdem.

Inne wydatki

Co z pozostałymi wydatkami? Rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę, to:

  • ubezpieczenie, o które trzeba zadbać wcześniej,
  • wszelkiego rodzaju bilety wstępów (zabytki, muzea, atrakcje),
  • koszt wypłaty pieniędzy z bankomatu (w niektórych krajach nie da się go uniknąć – opłatę narzuca maszyna, a nie wystawca karty czy bank),
  • bilety lotnicze/koszt dojazdu,
  • ewentualne szczepienia/wydatki zdrowotne,
  • koszty internetu na miejscu (zakup karty SIM)

Niemało, prawda?

Jak zaplanować budżet?

Ja działam w sposób następujący. Wyliczam średnią cenę za nocleg, dodaję do tego koszty trzech posiłków (sugerując się internetem – zamiast posiłków wstaw zakupy w supermarkecie, jeśli gotujesz samodzielnie) i doliczam do tego 10-20% na dodatkowe wydatki. Mnożę przez liczbę dni, dodaję wszystkie powyższe, pojedyncze koszty i plus minus wychodzi mi budżet wyprawy.

Czy to najlepszy sposób na oszacowanie budżetu? Pewnie nie, ale na pewno da Ci jakiś ogląd na to, co Cię czeka. Co ciekawe zwykle taka taktyka bardzo dobrze mi się sprawdza. Z każdym wyjazdem też planowanie i kontrola budżetu idzie mi coraz lepiej, więc wiadomo – praktyka czyni mistrza.

Pieniądze na miejscu

Okej okej, a co z kasą na miejscu? Często mam ze sobą w kieszeni choć trochę lokalnej waluty. Nawet, jeśli jest to waluta trudno dostępna. Wtedy kurs jest bardzo nieopłacalny w kantorach w Polsce i może czekać Cię trochę jeżdżenia, ale i tak lepsze to, niż gorączkowe szukanie pierwszego lepszego miejsca do wymiany kasy w całkowicie nowym miejscu, gdy karta nie chce działać, a Ty nie możesz nawet kupić butelki wody.

Miej ze sobą też co najmniej dwie karty płatnicze – najlepiej od różnych wystawców. Więcej o bezpieczeństwie finansowym i jak nie dać się wkopać na wakacjach pisałem w artykule Jak nie dać się okraść, oszukać i nie zostać na lodzie? Finansowe bezpieczeństwo w podróży.

Revolut Twoim przyjacielem

Polecam Revoluta od 2017 roku, gdy trafiła do mnie jego pierwsza karta. Wypróbowałem go na Islandii, potem korzystałem z aplikacji przez cały wyjazd w Maladze i… polubiliśmy się, a brytyjska karta towarzyszy mi w każdej podróży i przy jakichkolwiek zakupach przez internet w obcej walucie. Dodatkowo od niedawnego czasu stałem się szczęśliwym posiadaczem rocznej subskrypcji premium w najwyższej opcji – Metal. Niedługo pewnie podzielę się z Wami wrażeniami. W skrócie – Revolut to świetne rozwiązanie do wymiany walut i doskonale sprawdza się w podróży. Gdy używałem swojej podstawowej karty z banku za granicą, za transakcje czekały na mnie dodatkowe prowizje (choć uczciwie przyznaję, że nie rozczulałem się nad wyborem karty pod kątem wojaży zagranicznych).

Dzięki Revolutowi zaoszczędziłem sporo pieniędzy, korzysta z niego coraz więcej moich znajomych, którzy również chwalą sobie to rozwiązanie. Do tego w coraz większej liczbie krajów startup zyskuje status banku – co tylko czyni go bardziej wiarygodnym. Więcej na temat Revoluta znajdziesz we wpisie Revolut – nowa jakość, rewolucja, czy nic specjalnego?.

Jak kontrolować budżet w podróży

No dobrze, a co z budżetem gdy jesteśmy już na miejscu? Dopóki nie zadbałem o to, by kontrolować wydatki, często zdarzało mi się, że najpierw wydawałem pieniądze gdzie popadnie, a potem zastanawiałem się, gdzie się rozpłynęły. Dopiero śledzenie wydatków uświadomiło mi, jak sporo pieniędzy ubywa z portfela na pierdoły, których nie bierzemy w ogóle pod uwagę – bo przecież tu tylko lody za kilka złotych, a tam napoje za grosze. Gdy sumiennie zacząłem zapisywać każdą wydaną złotówkę nauczyłem się dużo lepiej planować i kontrolować wydatki w podróży. Po raz pierwszy pełny budżetowy raport z podróży przygotowałem z 6 tygodni w Azji. Do zapisków wykorzystałem aplikację Tripcoin, która sprawdziła się doskonale, i gorąco polecam Ci ją na wszystkie podróże.

Ile kosztuje 6 tygodni w Azji? Podsumowanie kosztów wyjazdu!

Na podstawie powyższego wpisu możesz zobaczyć, na co zwrócić uwagę. Zauważ, że doszły mi przeróżne wydatki, których wcześniej nie wymieniłem – jak chociażby koszty… prania.

Mam nadzieję, że powyższe rady trochę ułatwią Ci planowanie podróży od strony finansowej. Ja sam błądziłem trochę jak dziecko we mgle na samym początku, choć największym błędem było chyba to, że nie wiedziałem dokąd i jak pojadę. Taka taktyka sprawdza się całkiem dobrze, gdy jedziesz stopem, albo masz sporo zapasu pieniędzy na koncie – w innym wypadku jest trochę niemądra, bo mnie koszty powrotu z Chile do Brazylii lekko przytłoczyły. Ale człowiek uczy się na błędach, teraz planowanie wszystkiego idzie mi dużo lepiej – i pamiętaj o tym, co pisałem już wcześniej. To właśnie trening czyni mistrza i z każdym wyjazdem dbanie o budżet będzie wychodziło Ci coraz lepiej.