„Biedna Niagara…” – te słowa miała wypowiedzieć Eleanor Roosevelt po ujrzeniu Wodospadów Iguazu. Nie bez powodu.

Mało który widok na świecie zrobił na mnie tak wspaniałe wrażenie, jak te piękne wodospady. Niesamowite ilości wody, które w ciągu każdej sekundy przelewają się na granicy Argentyny i Brazylii robią ogromne wrażenie. Nie bez powodu wodospady Iguazu należą do grona nowych 7 cudów świata.

Możliwości zwiedzania wodospadów mamy dwie – od strony brazylijskiej lub argentyńskiej. Ja niestety obejrzałem je, za namową znajomych, tylko po stronie Argentyny – drugą odpuściłem, ze względu na dużo mniej entuzjastyczne recenzje. Za to w Argentynie na pewno można podejść do wodospadów bliżej, a przecież o to chodzi, by zbliżyć się do tej potęgi jak najbardziej. Zaczynamy przygodę!

Przy kasach trzeba uważać

Otóż to – przy wejściu na wodospady na nieświadomych turystów czeka pierwsza i ostatnia zasadzka. Jaka? Płatność za wstęp do parku możliwa jest tylko w lokalnej walucie – czyli argentyńskich pesos. Jest to duże utrudnienie dla turystów przyjeżdżających z Brazylii, ponieważ:

  • nie ma możliwości płatności kartą,
  • nie ma gdzie wymienić pieniędzy (a zarówno dolary jak i reale odpadają),
  • przed wejściem jest tylko jeden bankomat.

I to ten bankomat jest problemem, i to z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że wypłata gotówki kosztuje niemałą prowizję, około 30 zł niezależnie od kwoty (nie licząc kosztów przewalutowania). Drugi natomiast jest gorszy: często bankomat jest pełen skimmerów, przez co mi i moim znajomym ktoś próbował wypłacić pieniądze z bankomatu w Chicago. Tego samego dnia. Na szczęście banki były czujne i nikomu nie stała się żadna krzywda, ale niesmak pozostał. Zwłaszcza, że gdzieś w internecie wyczytałem później, że obsługa parku najprawdopodobniej współuczestniczy w procederze okradania klientów, i co jakiś czas kilku nieświadomych turystów traci sporo pieniędzy z konta.

Bilet kosztuje aktualnie 500 argentyńskich pesos (ja płaciłem na pewno mniej, trochę ponad 400), pod tym linkiem można znaleźć aktualne informacje na temat wodospadów.

Dlatego pamiętajcie – na podziwianie wodospadów należy jechać z przygotowaną wcześniej gotówką (niecałe 400 pesos za osobę), żeby uniknąć nieprzyjemności. A jak już weszliśmy, można zacząć zwiedzanie!

Kolejką czy na piechotę?

Na zwiedzenie parku warto przygotować 4-5 godzin – wtedy można zaliczyć każdy ze szlaków, a jak się już jest na miejscu, to zdecydowanie warto obejrzeć wodospady z każdej możliwej perspektywy.

Po pierwsze – po terenie całego ośrodka zwiedzania jeździ kolejka, która jest darmowa. Jeździ bardzo powoli i czasem tworzą się do niej niemałe kolejki, ale zawsze można wybrać drogę na pieszo – ze swojej strony polecam trochę pojeździć ciuchcią, bo do kilka szlaków możemy pokonać wyłącznie pieszo, więc można oszczędzić siły. Od razu za bramkami wejściowymi czeka na nas małe muzeum, restauracja i sklepiki, poza tym małe bufety znajdują się przy innych stacjach kolejki, więc zawsze można coś przekąsić w oczekiwaniu na transport.

Jazda kolejką daje dużo możliwości integracji 😉

Opcji zwiedzania mamy cztery – dwie z nich pozwalają obejrzeć wodospady z dolnego poziomu, dwie od góry. Trzy z nich skupiają się na bliższej wejściu kaskadzie wodospadów, a ostatnia prowadzi do chyba najpopularniejszego wodospadu – Garganta del Diablo, czyli Gardła Diabła.

Ciepło, kolorowo, tęczowo i bajkowo!

Widoki w całym parku są po prostu NIE-SA-MO-WI-TE. Fantastyczne. Wodospady są urzekające, potężne, przelewa się przez nie tyle wody, że naprawdę ciężko jest to sobie wyobrazić. Ich potęga jest widoczna coraz bardziej z każdym krokiem. Często zapominałem wyciągnąć aparat, bo po prostu gapiłem się jak urzeczony w jeden z cudów świata.

Trochę innym doświadczeniem jest wizyta w Gardle Diabła. Tam zbliżamy się tak bardzo do wodospadów, że w zależności od tego, jak zwieje wiatr, możemy wyjść całkiem mokrzy. Warto mieć ze sobą coś, w czym możemy schować aparat/telefon/kamerę, by nie zamokły i nie zakończyły żywota. Ale doświadczenie jest świetne.

Przedsmak możecie poczuć oglądając filmik BBC:

Na co przygotować się podczas zwiedzania?

Na terenie parku znajdziemy trochę dzikich zwierząt. Dzikich, ale w większości bardzo oswojonych z obecnością człowieka – jak na przykład ostronosy. Są bardzo ciekawskie i przyjazne, ponieważ liczą na darmową i łatwą przekąskę. Wszędzie za to znajdziemy informacje, by nie karmić żadnych zwierząt, i co może się stać, gdy taki ostronos nas zaatakuje. Nie trzeba się bać – są bardzo łagodne, wystarczy nie karmić i za bardzo się nie spoufalać.

Podobno można też spotkać lamparty – ale to chyba ostrzeżenie dla ostrzeżenia, ja za to miałem ogromne szczęście zaobserwować tukana – dzikiego, a nie parkowego, więc frajda była niesamowita.

Przygotować się natomiast z pewnością trzeba na morze turystów. Prawie każdego dnia, o każdej porze będzie ich multum. Ja sam byłem w środku dnia, ludzi było naprawdę dużo, ale nie przeszkadzali zbytnio w zwiedzaniu. Czasem coś się zakorkuje, ale raczej nikt nie zasłoni Ci fenomenalnego widoku, więc spokojnie. Czasem wystarczy trochę cierpliwości.

Będzie to jedna z najpiękniejszych rzeczy, jaką widziałeś w życiu

I nie przesadzam. Wodospady są ogromnym dziełem natury. Są piękne, potężne i fascynujące. Fakt, że bilet wstępu nie należy do najtańszych, ale grzechem byłoby odwiedzić północną Argentynę czy południową Brazylię i ominąć Wodospady Iguazu.

Stałem, patrzyłem, i mógłbym patrzeć na nie godzinami. I Niagary jeszcze nie widziałem, ale domyślam się, że pani Rooseveltowa miała rację – nie wyobrażam sobie potężniejszych wodospadów, niż te w Ameryce Południowej.