Nawet, jeśli Ty nie interesujesz się nią.
Powoli zbliżają się wybory, referendum – wybory będą dość istotne, referendum raczej nie. Na przykład pojawia się w nim pytanie – „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?” – większość pewnie odpowie NIE, ale co to zmieni? Tu odejmą procencik, tam dodadzą, i nie będzie to już ten sam sposób finansowania, zgodnie z wolą ludu. JOW-y również raczej nie zmienią nic. Generalnie referendum dość populistyczne i nieistotne.
Wybory parlamentarne mogą już coś zmienić – albo Naród zostawi władzę w rękach aktualnej partii, co oznaczałoby zadowolenie z ostatnich 8 lat rządów, albo przekaże komu innemu, pokazując, że już wystarczy. Jak będzie? PO na pewno wyborów nie wygra, twory typu NowoczesnaPL też raczej za dużego sukcesu nie osiągną. Wygra PiS, drugi pewnie Kukiz z wynikiem zbliżonym do wyniku Platformy.
Ja się polityką nie interesuję, na wybory nie idę
Super, że nie interesujesz się polityką. Jesteś samodzielny, w dupie masz, kto rządzi w kraju, nie obchodzi Cię to, bo Ty dasz sobie radę sam. Niezależnie od tego, kto będzie na górze, trzeba być kowalem własnego losu, olewać wszelkie układy i iść do przodu, samemu dbać o swoje szczęście.
Racja. Problem tkwi w dwóch sprawach. Bycie kowalem własnego losu wcale nie wyklucza interesowania się polityką – jeżeli Ty olejesz wszystko, co dzieje się w kraju, ktoś i tak pójdzie na te wybory, i wybierze kogoś tam do sprawowania władzy. Platformę, PiS, Kukiza, Korwina, Ogórek, Millera, czy kogo tam jeszcze. Bez Twojej pomocy, bez Twojego udziału – w sumie wychodzi na to, że bardziej będziesz kuł swój los, jeśli na te wybory pójdziesz, i będziesz miał choć ułamkowy wpływ na to, kto będzie wydawał decyzje czasem dość istotne dla Twojego życia. I tutaj przechodzimy do drugiego punktu:
Polityka interesuje się Tobą
Bo to, że Ty masz w dupie sytuację polityczną w Państwie, wcale nie znaczy, że tak samo jest na odwrót. Jeździsz samochodem – również od polityki zależne są ceny paliwa. Robisz zakupy – to politycy ustalają stawki m. in. podatku VAT, który płacisz przy okazji każdych zakupów. Bo to Ty go płacisz, nie sklep. Chcesz mieć własną firmę / już ją masz – to oni ustalają, ile będziesz płacił składek, ile oddawał haraczu co miesiąc, czy będziesz mógł założyć działalność w godzinę, czy może będzie potrzebna do tego masa formalności.
I nie chodzi tu o podejście, że „i tak wszyscy kradną, więc po co”, bo ja wcale nie chcę naszych polityków wybielać. Drenują nas wszyscy. Ale faktem jest, że jedni bardziej, drudzy trochę mniej. Kwestia kalkulacji, co nam się bardziej opłaca. Pójście do urny w wolny dzień wcale nie jest jakimś wybitnym wysiłkiem zwłaszcza, jeśli potem mam zapłacić np. 1% mniej za zakupy w sklepie czy zatankować paliwo 50 gr taniej za litr na stacji.
Jasne, że wszyscy kradną, kradli, i kraść będą. Ale Ty ugraj w tej politycznej wojnie coś dla siebie, skalkuluj, i też bądź choć trochę wygrany, zamiast odwracać głowę.