Na hasło „góry” w mojej głowie przez długi czas pojawiał się tylko jeden obraz. Widok wspaniałej grani Tatr Wysokich znad Czarnego Stawu Gąsienicowego. Wielkie ściany górujące nad dolinami. Góry, które choć wysokością bezwzględną ustępują wielu wierzchołkom, robią niemałe wrażenie – największa ściana w Tatrach ma 900 metrów! Potrzebowałem trochę czasu, by dojrzeć do tego, że nie zawsze liczy się najwyższe czy najtrudniejsze, a prawdziwą radość potrafią dać także mniejsze pasma górskie – które także potrafią zaskoczyć.

Droga przyjaźni polsko-czeskiej

Karkonosze. Nie są najwyższe w Polsce, za to najwyższe w Czechach – Śnieżka jest największą górą naszych południowych sąsiadów. Choć potrafią być lekceważone (najwyższy szczyt ledwo przekracza 1600 metrów n.p.m.), to potrafią naprawdę dać w kość. Panuje tu prawdziwy alpejski klimat, a niejednokrotnie warunki pogodowe, zwłaszcza zimą, potrafią być cięższe, niż w Tatrach. Mimo, że zwykle brak tu jakichkolwiek trudności technicznych, to wrażenie robią kotły polodowcowe. Mimo, że pogoda zwykle jest kiepska, góry osnute są mgłą, i prawie zawsze tu wieje, to można trafić też na piękne warunki:

W Karkonosze ruszyłem na krótką wędrówkę, kilka dni po wizycie w Tatrach i zdobycia Rysów. Warunki zapowiadały się idealnie, wsiadłem więc w pociąg z Wrocławia do Szklarskiej Poręby, a następnie wszedłem na szlak na Halę Szrenicką. Podejście z miasta jest krótkie i przyjemne, a dodatkowo można uzupełnić je wizytą na Wodospadzie Kamieńczyka. W góry trafiłem w tygodniu, we wrześniu, więc na szlaku było bardzo kameralnie, podobnie w schronisku (nocleg na Hali Szrenickiej można zarezerwować tutaj: http://www.halaszrenicka.pl/).

Moim celem na następny dzień była wędrówka Drogą Przyjaźni Polsko-Czeskiej. Bez ciśnienia na przejście całej, bez ściślejszego celu. Chciałem po prostu nacieszyć się pogodą i górami, bo kilka dni później ruszałem w podróż po Azji i Australii. Sam szlak liczy sobie niespełna 28 kilometrów i biegnie główną granią Karkonoszy. Zaczyna się na Szrenicy, biegnie przez Śnieżkę aż do Przełęczy Okraj na przemian po polskiej i czeskiej stronie granicy. Na samym szlaku absolutnie nie ma żadnych trudności technicznych. Zwykle nie jest stromo, przewyższenia są łagodne, więc przy dobrej pogodzie można skupić się na podziwianiu widoków z najwyższych terenów w okolicy.

Pobudka wraz z rykiem jeleni

Wstałem o 5. Kiedyś budzik o tej porze mnie męczył, ostatnio wstaję jak na zawołanie.Szybka kąpiel, pakowanie, czołówka na głowę i 20 minut później byłem już pod drzwiami schroniska – niebo było jeszcze całkiem czarne, pełne gwiazd, poza małą łuną tuż nad horyzontem, zwiastującą zbliżający się wschód. Wyszedłem przed schronisko, zapaliłem latarkę, już miałem ruszać, gdy… z lasu dobiegł mnie potężny ryk. „Niedźwiedź” – to pierwsze, co przeszło mi przez głowę. „Debilu, nie ma niedźwiedzi w Karkonoszach”, szybko się zreflektowałem. No tak – druga połowa września, las, jelenie… Rykowisko. Okres, w którym od zmierzchu do świtu potężne samce jeleni głośnymi rykami zwiastują gotowość do godów i przekazania swych genów dalej. Pierwszy raz uczestniczyłem w tak niesamowitym spektaklu przyrody. Już mi się nie spieszyło w stronę Śnieżki – przysiadłem i delektowałem się tym festiwalem…

Prawie do wschodu słońca. Nadszedł czas ruszyć do przodu. Pogoda była fantastyczna, a mi bardzo przypadło do gustu chłonięcie uroków karkonoskich szczytów i okolic. W ramach odmiany od zastanawiania się co chwilę, gdzie postawić stopę, żeby nie polecieć setki metrów w dół.

Karkonoskie szlaki bogate są w tablice informacyjne. Co jakiś czas zatrzymywałem się i dokładnie im przyglądałem. W formie przyjemnych i prostych grafik informują, jak powstają kwaśne deszcze, czy w jaki sposób Polska i Czechy dbają o to, by miejscowej przyrodzie przywrócić dawny blask. Po drodze co chwilę można zboczyć lekko ze szlaku i wstąpić do sąsiadów na piwo czy smażony ser. Główna droga biegnie pomiędzy kilkoma szczytami, na które wejście jest zabronione – głównie ze względu na występujące na tamtejszych skałach porosty. Wejść można za to na przykład na Szrenicę, czy najwyższy szczyt Czech i Karkonoszy – Śnieżkę. Jedną z głównych atrakcji po drodze jest pozostałość po występujących tu kiedyś lodowcach, Śnieżne Kotły:

Karkonosze zimą?

Jeśli fascynują Cię góry pokryte grubą warstwą śniegu, ale boisz się jechać w Tatry, bo nie masz doświadczenia – Karkonosze mogą być idealne na początek (możesz też sprawdzić mój wpis Jak zacząć turystykę zimową w górach?). Dlaczego?

  • po raz kolejny – dużo prostsze szlaki, brak trudności technicznych,
  • podobne do tatrzańskich warunki pogodowe – śniegu zimą jest naprawdę dużo, wieje, ale…
  • góry są niższe – dużo łatwiej się wycofać w przypadku naprawdę fatalnych warunków,
  • lawinowe szlaki są zimą zamykane – możesz poruszać się tylko po otwartych szlakach. W takim wypadku zagrożenie lawiną zredukowane jest do minimum

W Karkonoszach zimą panuje świetny klimat. Warunki zwykle są kiepskie, masa chmur i mgły, do tego zwykle mocny wiatr w wyższych partiach. Za to raczej niepotrzebne są raki (zwykle, czasem bywa różnie) czy czekan, można więc śmiało zdobywać zimowe doświadczenie bez większych wydatków. Sam wszedłem rekreacyjnie na Śnieżkę zimą:

A w najbliższym czasie pewnie porwę się powtórzenie jesiennego przejścia Drogi Przyjaźni Polsko-Czeskiej, tylko tym razem w śniegu.

W Karkonoszach panuje naprawdę fajny klimat. Czuć atmosferę sielanki, możesz iść ubranym co najmniej jak w Alpy, a w połowie drogi na Śnieżkę spotkasz panią na spacerze z psem i wesoło pogawędzicie przez kilkanaście minut. Raczej nie pobijesz tam rekordów wysokości, czy trudności wspinaczki, ale Karkonoska przyroda, atmosfera i widoki oferowane z grani sprawią, że powrót w to miejsce będzie tylko kwestią czasu.