Co musisz wiedzieć przed wyjazdem w najwyższe polskie góry?

Chciałem koniecznie napisać coś o Tatrach, ponieważ uwielbiam to miejsce. Myślałem, jak to zrobić, i do głowy wpadł mi jeden pomysł – po prostu postaram się zachęcić Cię do przyjazdu tutaj, dać Ci kilka porad i pokażę, co ciekawego można robić na miejscu.

Zakopane – hit, czy kit?

Zakopane jest miastem legendą. Dla jednych wspaniałe centrum góralskiej kultury, dla drugich kiczowate miasteczko pełne szajsu, wyciągaczy pieniędzy i Rosjan. Na pewno ma jedną, niewątpliwą zaletę – fenomenalne wręcz położenie względem Tatrzańskiego Parku Narodowego. To tutaj zaczyna się większość najpopularniejszych szlaków turystycznych, ale jeśli nie lubisz całej zakopiańskiej otoczki, wcale nie musisz przebywać w tym mieście. Wokół TPN jest wiele małych miasteczek, a zawsze można wybrać drugą stronę gór – Słowację, gdzie podobno jest o wiele spokojniej i mniej tłoczno.

Wydaje mi się, że teraz Zakopane jest rzeczywiście na maksa przeżarte komercją, i że kiedyś tak nie było. Ale najprawdopodobniej jest to po prostu idealizowanie przeszłości – w góry jeździłem za dzieciaka z rodzicami czy z babcią, a później miałem trochę przerwy, więc pewnie bardzo wywyższam moje wspomnienia. Komercja zawsze była, jest i będzie tam, gdzie będą chętni, by naciągnąć ich na kasę.

Ale do rzeczy. Czy warto jechać w południową część Polski, gdzie znajdują się nasze najwyższe górskie szczyty?

Czerwcowy zachód słońca nad Zakopanem

Nie tylko dla alpinistów – Tatrzański Park Narodowy w pigułce

Jeśli Zakopane i okolice, to przede wszystkim Tatry. Wspaniałe, piękne góry, które nie są może królami wysokości (najwyższy szczyt ma 2499 mnpm – Rysy), ale i tak bardzo imponują. Najwyższe polskie szczyty można zwiedzać na wiele sposobów, pomiędzy nimi znajdziemy mnogość szlaków turystycznych. Na część z nich spokojnie można wybrać się z całą rodziną, ale są i takie, które zadowolą naprawdę zaprawionych w bojach turystów. A jeśli komuś mało wrażeń – zawsze można porwać się na góry nieosiągalne dla zwykłych turystów, jak na przykład bardzo popularny Mnich. Ale od początku.

W TPN znajdziemy masę szlaków turystycznych, oznaczonych różnymi kolorami. Szlak turystyczny oznacza, że można wybrać się na niego bez specjalistycznego sprzętu i umiejętności, ale warto wcześniej zorientować się, na co się piszemy – trasy znacząco różnią się trudnością, a kolor szlaku nie odwzorowuje jego poziomu trudności. Ta zasada dotyczy tylko tras narciarskich i nie ma przełożenia na trasy piesze.

Kasprowy Wierch czy Orla Perć?

Najpopularniejszym celem wycieczek jest zdecydowanie Kasprowy Wierch. Góra ma wysokość prawie 2000 metrów, prowadzi na nią bardzo prosty szlak, a do tego można wjechać na nią… kolejką. Dlatego niech nie dziwią Was na górze kobiety w szpilkach, czy całe rodziny z naprawdę małymi dzieciakami. Czasem w internecie spotykam się z szyderą wielkich górołazów skierowaną w prostych turystów: bo ktoś ubrał kozaki na Kasprowy, a ktoś to, a ktoś tamto. Co jakiś czas ktoś wrzuci fotkę turysty nie do końca ubranego po górsku i jest kupa śmiechu w kółku wzajemnej adoracji. A prawda jest taka, że w Tatrach jest miejsce dla każdego, i nie trzeba butów wspinaczkowych za 2 tysiące, by przejść się zielonym szlakiem od Kuźnic. Trochę luzu i trochę dystansu.

Bo dla tych, którzy szukają trochę mocniejszych wrażeń, góry mają również wiele atrakcji. Od prostszych szlaków, jak ten na najwyższy szczyt Polski – Rysy, przez trochę bardziej wymagające technicznie, jak Kościelec aż po najtrudniejszy w Polsce szlak turystyczny – Orlą Perć, wokół której od lat krąży masa kontrowersji. Ja sam powoli zaliczam tatrzańskie ścieżki, i z tych trudnych do przejścia został mi tylko ten najtrudniejszy – legendarna już Orla.

Do zaplanowania wycieczki gorąco polecam portal NaTatry.pl – pod tym adresem znaleźć można bardzo dokładne opisy wszystkich szlaków, z poziomem trudności i zdjęciami z trasy.

Trochę o kulturze i bezpieczeństwie

Mimo natłoku turystów i komercji, Tatry wciąż są Parkiem Narodowym, i trzeba dbać o to, by zostawić go w takim samym stanie, w jakim się go zastało. Słyszałem już masę afer, że ktoś uzbierał całą reklamówkę śmieci na Giewoncie i tym podobnych, i uważam to za skandaliczne, ale jednocześnie sądzę, że zjawisko nie ma aż tak wielkiej skali, jak się wydaje. Ile razy wychodzę w góry, znalazłem do tej pory chyba tylko jeden papierek po cukierku i ani jednego śmiecia więcej. Pełna kulturka, wszyscy noszą swoje odpadki ze sobą, i bardzo dbają o czystość – ale może po prostu mam szczęście i trafiam na takie towarzystwo.

Warto pamiętać przede wszystkim o bezpieczeństwie – i pamiętać, że nawet na pozornie banalnej drodze może stać nam się krzywda. Wczoraj zaliczyłem kilka naprawdę ciężkich tras jak na tatrzańskie warunki, ale najbliżej skręcenia kostki byłem kilometr od wyjścia z Parku, schodząc z Kasprowego Wierchu. Czujnym trzeba być zawsze.

Trzeba znać także kilka podstawowych zasad bezpieczeństwa w górach. Pamiętać o tym, by zawsze mieć ze sobą apteczkę, nie wybierać na szlaki, które są ponad nasze siły, dostosować ubiór do warunków, w miarę możliwości sprawdzać prognozę pogody itp. itd. Przydatne, podstawowe informacje można znaleźć w tym artykule.

Wędrówki po szlakach gwarantują niezapomniane widoki. Na zdjęciu Kościelec górujący nad Czarnym Stawem Gąsienicowym

Zapraszam również na stronę Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dużo informacji na temat pogody, zagrożenia lawinowego, aktualne komunikaty. Dużo przydatnych informacji w pigułce.

Organizacja wyjazdu

Jeśli jesteś zmotoryzowany i nie lubisz Zakopanego – śmiało szukaj miejsca do spania w okolicznych miejscowościach. To tylko parę minut różnicy w dojeździe, a ja sam często nocowałem w Białym Dunajcu – mam bardzo miłe wspomnienia związane z tą małą wioską. Gorzej, jeśli jesteś bez samochodu – wtedy polecam zdecydowanie nocleg w mieście. Od roku funkcjonuje tam komunikacja miejska (Tutaj znaleźć można rozkład jazdy i mapę połączeń), a z większości miejsc można łatwo dostać się do któregoś z wejść na teren TPN.

Kiedyś albo nocowało się w tym samym miejscu, co rok wcześniej, albo trzeba było być przygotowanym na atak ludzi z tabliczkami „Wolne pokoje” na dworcu. Dziś jest trochę łatwiej. Ja od jakiegoś czasu wszędzie rezerwuję noclegi przez booking czy airbnb, i bardzo mi to pasuje. Wiem, gdzie przyjeżdżam, dokładnie wiem, ile zapłacę, kilka kliknięć i sprawę noclegu mam z głowy.

Trzeba przygotować się, że na miejscu jest drogo – miejscowi co roku starają się obedrzeć turystów ze skóry, a oni i tak przyjeżdżają za rok po raz kolejny. Więc zdzierają jeszcze bardziej. Kulminacją kiczu i wywindowanych cen są legendarne Krupówki. Mimo to ja wciąż lubię częściowo ich klimat, zwłaszcza zimą – ale zazwyczaj zjeść chodzę w inne miejsca. Szczególnie upodobałem sobie małe miejsce z domowym jedzeniem zaraz przy dworcach PKS i PKP (od razu przy rondzie). Ceny naprawdę w porządku, a jedzenie bardzo dobrej jakości.

Co poza górami?

Góry są największą atrakcją Zakopanego, ale nie jedyną. Całe miasto słynie ze specjalnego stylu zabudowy, propagowanego swego czasu przez poetę Stanisława Witkiewicza (który go wypracował). Cechuje się przede wszystkim bardzo spadzistymi dachami i kamienną podmurówką. Najpopularniejszym przykładem jest Willa Koliba, gdzie znajduje się teraz Muzeum Stylu Zakopiańskiego (więcej tutaj).

Dla fanów sportu – Wielka Krokiew. Można również popływać – w mieście znajduje się Aquapark, a w pobliżu również baseny termalne (np. w Bukowinie Tatrzańskiej). Sam bardzo miło wspominam również spływ tratwą po rzece Dunajec.

W okolicach Zakopanego często nocą można podziwiać fantastyczne, rozgwieżdżone niebo

Ostatnimi laty do Zakopanego jeżdżę przede wszystkim w okresie letnim. Nie czuję się na razie na siłach, by mierzyć się z górami zimą, zakopany po pas w śniegu. Ale wszystko przede mną! Powoli przymierzam się do kursu, który pozwoli mi poznać podstawy zachowania w górach zimą i obycia z zimowym sprzętem.

Co do Zakopanego i okolic, słowem podsumowania. Na pewno znaleźć można wiele minusów. Miejscami wywindowane do granic szaleństwa ceny, czasem ogromny tłok, przepych, komercja.

Najważniejsze, to nie pozwolić, by to, co nam przeszkadza zamknęło nam drogę do tego, co piękne. A taka właśnie jest przyroda, takie są góry, takie są Tatry.

Jeśli chodzi o zdjęcie do wpisu, musiałem zrobić je sam – nikogo akurat nie było w pobliżu. Cały Czarny Staw Gąsienicowy miałem dla siebie, ale nie miałem ze sobą ani statywu, ani pilota do aparatu. W końcu ułożyłem aparat na jakimś kamieniu i udało mi się ustrzelić zdjęcie z samowyzwalaczem za którąś próbą. Efekt idealnie oddaje klimat tego miejsca w tamtym momencie – magiczny moment, w którym cała dolina była tylko moja