Dlaczego uważasz, że to właśnie Twoje są największe i najważniejsze na świecie?

Każdy z nas ma w swoim życiu problemy – czasem tylko te malutkie, wydawałoby się błahe, czasem masę ogromnych, ale posiadamy je wszyscy. Problemy, które zaprzątają nasze głowy, mogą być przeróżne: pan Artur mógł właśnie stracić pracę, a że nie ma oszczędności, zaraz bank może mu zabrać dom, bo nie ma czym spłacać kredytu; córka pani Basi może zaraz umrzeć w szpitalu na białaczkę; małemu Tomeczkowi z sąsiedztwa uciekł kotek na spacerze; 16-letnia Agnieszka mogła dostać właśnie trójkę z historii, przez co pierwszy raz w życiu nie będzie miała czerwonego paska na świadectwie.

Tak samo większość z nas ma tendencję do wartościowania i oceniania problemów innych ludzi, komentując w następującym stylu: „Co to za problem? Kogo obchodzi, że udupiłeś studia, kiedy ja w tym momencie straciłem robotę i rzuciła mnie Kinga? Stary, ja mam dopiero przejebane!”

Twoją tragedię wszyscy mają w dupie

Tak, dokładnie – każdy ma w dupie, co Ci się dzieje. Może komuś przez chwilę będzie smutno, może nawet uroni łzę, może posiedzi z Tobą chwilę w milczeniu, napije się wódki. Ale zaraz przejdzie nad Twoimi dramatami do porządku dziennego, do swoich spraw, a Ty zostaniesz w swoim bagienku. Zawsze naprawdę przejmują się jakimś dramatem tylko osoby, których ten dramat dotyczy. No, może ewentualnie czasem ich rodzice.

Tracisz robotę i bank zabiera Ci dom? Dramat dla Ciebie, żony, Waszych dzieci. Znajomi powiedzą „ale chujnia”, ponarzekają na banki, na korpo, na pracodawców, któryś pewnie nawet Ci pomoże, przekima Twoją rodzinę, pomoże znaleźć pracę. Ale nie będą o tym myśleli, nie będą się zadręczali Twoimi problemami.

Pomyśl tak naprawdę, jak często potrafimy przejść obojętnie obok naprawdę poważnych problemów, tyle że problemów innych ludzi. Nie poczułeś się nigdy głupio na pogrzebie kogoś z dalszej rodziny, kogoś, kogo nie bardzo znałeś, gdy wszyscy wokół płakali, a Ty myślałeś o niebieskich migdałach? Nie pomyślałeś sobie „kurwa, może ze mną coś jest nie tak? skąd u mnie taka znieczulica? nie powinno być mi smutno”?

Nie, nie powinno. Nie znałeś tej osoby, więc dlaczego masz płakać? Czym masz się zadręczać? Przyjechałeś, bo wypadało. Przytul ciocię, wujka, posiedź na stypie ze smutną miną i wracaj do siebie.

Nie oceniaj wartości problemów innych

Wracając do początku – nigdy nie oceniaj problemów innych ludzi. Bo Marian zadręcza się taką pierdołą, a ja tu mam prawdziwą tragedię. Bo Ty możesz mieć w dupie pracę i pieniądze, ale dla kogoś ta jedna praca może być całym sensem życia. Albo druga osoba, którą krytykujesz, może mieć problemy psychiczne, chorobę, depresję.

Nabijając się, szydząc, czy w jakikolwiek sposób deprecjonując problemy innej osoby, możemy jej dużo bardziej zaszkodzić. To napisał młody, wysportowany chłopak w swoim liście pożegnalnym, chwilę przed tym, gdy się powiesił:

„Zrobiłem to, bo ciągle na mnie krzyczeliście (…) Pani pedagog ciągle na mnie krzyczała. Pani dyrektor to mnie nienawidziła. Chyba jak wszyscy. Zdałem sobie sprawę, że nie warto żyć…”

Nie oceniaj. Zwłaszcza, jeśli drugiej osoby nie znasz. Nie wiesz, jakie ma priorytety, nie wiesz, co jest dla niej ważne. A na pewno jej wartości nie pokrywają się w 100% z Twoimi.