Tanie loty kojarzą nam się głównie z dwoma przewoźnikami. Mowa oczywiście o liniach Ryanair i Wizz Air, którymi dotrzemy, często nawet za kilkanaście złotych, głównie do krajów europejskich. Choć i tutaj jest kilka egzotycznych kierunków – ale o tym wspomnę na koniec wpisu. Lata temu na którymś z głównych portali pojawił się artykuł o tym, jakoby Ryanair planował otwarcie budżetowych połączeń (od 10€!) z Europy do USA (pierwszy komentarz brzmiał mniej więcej „jeśli zbiegnie się to ze zniesieniem wiz do USA, to ostatni gasi światło”), ale temat gdzieś się rozpłynął. Czy znaczy to, że daleki, kilkugodzinny lot do odległego kraju musi wiązać się z wydaniem kilku tysięcy złotych?
Absolutnie nie!
Czas na kilka słów o długodystansowych, budżetowych połączeniach lotniczych – i wcale nie jest ich mało!
Prawdziwy low-cost – linie lotnicze Norwegian
Norwegia i niskie ceny? A jednak!
Norweskie linie mają naprawdę bogatą ofertę. Sporo lotów w Europie, do tego siatka połączeń z Azją (np. Singapur), Ameryką Północną i Południową, Afryką… Co ciekawe, norwegian stosuje politykę bardzo dobrze znaną choćby Ryanairowi. Możesz kupić najtańszy pakiet biletowy, w cenie którego otrzymasz tylko przelot i bagaż podręczny. Nie wybierzesz miejsca, nie dostaniesz posiłku, nie zabierzesz większej torby – za każdą z tych rzeczy będzie trzeba zapłacić osobno. Ktoś, kto oczekuje komfortu, wykupi sobie wszelkie dogodności i tyle, a jak komuś zależy na jak najtańszym dostaniu się do Azji, by leniuchować – proszę bardzo, przemęczy się kilka godzin z kanapką i oszczędzi sporo na przelocie.
Bilet z Singapuru do Londynu kosztował mnie niecałe 500 złotych, a mogłem zapłacić jakieś 2/3 tej ceny, gdybym był bardziej cierpliwy. Za śmieszne wręcz pieniądze spędziłem 14 godzin na pokładzie pięknego Dreamlinera, pokonując ponad 10 tysięcy kilometrów.
Oczywiście, na wielu kierunkach ceny są wręcz zabójcze i typowo norweskie, ale wystarczy trochę posiedzieć nad kalendarzem lotów i zobaczymy, że naprawdę wiele połączeń można znaleźć w znacząco niższej niż średnia rynkowa cenie.
Żółty jak Ryanair – azjatycki Scoot
Linie Scoot pochodzą z Azji, dokładnie z Singapuru, i dopiero niedawno zaczęły pojawiać się na europejskim rynku. Przez długi czas jedynym połączeniem był lot Ateny – Singapur, ale od kilku miesięcy można latać również z Berlina (lotnisko Tegel).
Korzystałem z tych linii tylko raz, na krótkiej trasie Kuala Lumpur – Singapur (około 45 minut lotu), i byłem zaskoczony – czułem się, jakbym nagle znalazł się w Europie i wsiadł na pokład Ryanaira. Podobne kolory, podobna polityka cenowa, tyle samo miejsca na fotelu. Czyli tyle, co nic. Ale stawki Scoota są naprawdę konkurencyjne, z Europy do Azji Południowo-Wschodniej dotrzemy już za jakieś 700 zł, do tego mają naprawdę rozbudowaną siatkę połączeń. Chiny, Japonia, Indie, Australia, i wiele więcej.
Zaglądamy do sąsiadów – Ukraine International Airlines
Z tymi liniami akurat nie mam żadnego doświadczenia, ale zdecydowanie warto o nich wspomnieć.
Co jakiś czas słychać, że pojawiają się atrakcyjne cenowo przeloty z Warszawy do Bangkoku – zwykle poniżej 1400 zł w dwie strony, z przesiadką w Kijowie. Co ciekawe, tutaj cena obejmuje posiłek oraz bagaż rejestrowany, czyli trochę inaczej, niż w przypadku poprzednich przewoźników.
Z tego co słyszałem, linie nie oferują najwyższego komfortu, i pewnie większość będzie wolała dopłacić te kilka stówek, by spędzić czas komfortowo w samolotach chociażby Qatar Airways, ale… jeśli ktoś woli zaoszczędzone 600 złotych przeznaczyć na dwa tygodnie noclegów w Tajlandii – droga wolna.
Tym razem nie z Europy – czas na Air Asia
Potężne, największe tanie lotnicze w Azji. Z wielką siatką połączeń, która niestety nie dotarła jeszcze do Europy. Mimo to warto napisać parę słów o Air Asia, bo ceny mają naprawdę sympatyczne (zwłaszcza, jeśli rezerwuje się bilety ze sporym wyprzedzeniem), i w Azji można nimi dolecieć naprawdę wszędzie. Malediwy? Pewnie. Indie? Nie ma sprawy. Australia? Jasne – zachód, wschód, czy północ? A może Japonia? Chiny? Hawaje? Mnóstwo połączeń i naprawdę dobre ceny, czasem boli tylko niestandardowe ograniczenie bagażu podręcznego do… 7 kilogramów.
Leciałem tymi liniami kilka razy, lot opóźniony miałem tylko raz, a i tak wyszło ciekawie. Zobaczyłem, że mój lot ma opóźnienie co najmniej trzygodzinne (był to lot powrotny z Bali do Kuala Lumpur). Jednocześnie zauważyłem, że poprzedni lot na tej trasie również jest opóźniony – o jakieś 2-3 godziny, i właśnie zaczyna się wpuszczanie na pokład. Trochę biegania po lotnisku, uśmiechów przemiłych stewardess, i udało mi się być na miejscu pół godziny wcześniej, niż powinienem, zamiast z kilkugodzinnym opóźnieniem.
Kolejni Wikingowie – z WOW Air do Ameryki
WOW Air to kolejna tania linia, której główna siedziba znajduje się w Reykjaviku. Dzięki swojemu położeniu mniej więcej w połowie drogi między USA a Europą, Islandczycy oferują naprawdę ciekawe warunki cenowe przelotów do USA. Co prawda jest u nich podobnie, jak w większości przypadków tanich połączeń – naprawdę tanio polecisz tylko z bagażem podręcznym i bez większych wygód.
Linie oferują loty zarówno na wschód jak i zachód USA, w kilka miejsc w środku kraju oraz dwa połączenia z Kanadą. Z Berlina do USA ceny zaczynają się już od 130-140 € (w jedną stronę).
Pojedyncze połączenia z Europy – Ryanair i Wizz Air
Nie można zapominać, że w kilka miejsc poza Europą polecimy również z bardziej znanymi nam przewoźnikami. Ryanair i Wizz Air oferują połączenia na Wyspy Kanaryjskie, do Gruzji, Izraela, a także choćby do odległego Dubaju czy stolicy Kazachstanu – Astany.
Jak widać, możliwości latania daleko bez nabitego portfela jest sporo. Regularnie trafiają się oferty francuskich linii lotniczych, które za ~300 euro oferują lot w dwie strony na francuską część Karaibów. Pewne hiszpańskie linie lotnicze oferowały połączenie na Dominikanę z Barcelony za… około 700 zł. Do tego co chwilę pojawiają się jednorazowe promocje różnych linii i błędy taryfowe, które przy odpowiedniej elastyczności potrafią znacząco obniżyć koszt dalekiego wypoczynku.
A komfort w tanich liniach – to osobna kwestia. Tak naprawdę wszystko zależy od danego lotu i firmy – nie można porównywać ciasnego siedzenia w Airbusie Scoota z komfortowym fotelem Dreamlinera należącego do Norwegiana.
Jeśli chcesz przedostać się w miarę tanio w wymarzone miejsce i zaoszczędzoną gotówkę przeznaczyć na fajniejsze wakacje – przebolejesz bez problemu kilka godzin z lekko obniżonym komfortem. A jeśli ten ostatni jest dla Ciebie najważniejszy – po prostu dopłacisz kilka stówek, wykupisz lepsze miejsce, wszelkie posiłki i… wciąż możesz zaoszczędzić.
Rynek bardziej budżetowych połączeń ciągle się powiększa. Linie coraz częściej oferują większą elastyczność w składowych biletu, pozwalają kupić mniej za mniejsze pieniądze, i ewentualnie dopłacić za to, czego potrzebujemy. Prawdziwym hitem będzie wejście na rynek europejski Air Asia – co, mam nadzieję, nastąpi niebawem!