Gdy człowiek wsiąknie w turystyczne chodzenie po górach, to z biegiem czasu ma ochotę na więcej i więcej. Zaczyna się od łatwych szlaków w Polsce, później coraz trudniejszych i wyższych, wejście na Rysy, a gdzieś na końcu tej turystycznej strony zwiedzania polskich gór jest słynna Orla Perć. Chcemy, żeby było trudniej, ale też wyżej! W naszym pobliżu granicą jest około 2500 metrów, bo w Polsce wejdziemy co najwyżej na Rysy, ale na Słowacji znajdzie się parę szlaków, które przekraczają tę wysokość.

A co, jeśli chcielibyśmy pospacerować wyżej? Przejść się szlakiem turystycznym, nie musieć zakładać uprzęży, kasku i uczyć się wspinaczki, a jednocześnie nie lecieć w Andy czy Himalaje?

Szwajcarskie Alpy!

Pozostają Alpy. Piękne, fantastyczne góry, ciągnące się przez wiele państw, oferujące masę wrażeń dla wszystkich – od starszych ludzi chcących pospacerować z kijkami, przez turystów i amatorskich wspinaczy, po największych profesjonalistów atakujących Matterhorn najtrudniejszymi trasami. A na czele Szwajcaria – to tutaj znajdują się najwyżej położone szlaki turystyczne w Europie. Na pierwszym miejscu znajduje się oznaczona droga na Barrhorn – 3610 metrów nad poziomem morza, a na drugim Oberrothorn (3414), który miałem przyjemność zdobyć w sierpniu tego roku.

Zdecydowałem się na niższą z gór ze względu na jej położenie – droga na szczyt prowadzi z Zermattu, bajkowej, szwajcarskiej miejscowości z fantastycznym widokiem na Matterhorn. A że czasu nie miałem za dużo na krążenie po Szwajcarii, wybrałem szybką wizytę w Zermatcie i… byłem wniebowzięty. Przywitały mnie takie widoki:

Na szczęście trafiłem na bardzo dobrą pogodę!

Ale nie o miasteczku miało być – o nim przeczytacie więcej we wpisie Małe miasteczko pośród olbrzymów – bajkowy Zermatt.

Do ataku na Oberrothorn przystępujemy z wysokości ok. 1600 metrów. Do pokonania prawie 2 kilometry przewyższenia – jest trochę chodzenia! Możliwości jest kilka. Pierwsza, to przejechanie kolejką jakiejś części trasy:

Kolejka Zermatt – Sunnegga (2288 m.)

I ta opcja wydaje się bardzo rozsądna – cena przejazdu w dwie strony to 24 CHF, czyli niecałe 100 złotych. Cały rozkład i cennik kolejek w rejonie Zermattu można znaleźć pod tym linkiem. Wjeżdżać wyżej nie ma sensu, bo ceny znacząco rosną, a także nic z tego chodzenia nam nie zostanie. Ja wybrałem wariant tańszy, a jednocześnie bardziej męczący, ale jednocześnie satysfakcjonujący – całą trasę w górę i w dół pokonałem na pieszo.

Droga na Oberrothorn

Tak czy inaczej stację kolejki Sunnegga będziemy po drodze mijać – można do niej dotrzeć wariantem trudniejszym i szybszym, albo dużo łatwiejszym, ale bardzo nużącym. Droga aż do stacji prowadzi przez las – drzewa rosną tutaj do większej wysokości niż w naszych rodzimych Tatrach. Przypadkiem zdecydowałem się na ten fragment dużo bardziej wymagający – drogę z Zermattu nazwaną Matterhorn Konditionstraining. Groźna, niemiecko brzmiąca nazwa. Tak jak ta trasa – ciężko na niej zawrócić, jest naprawdę stroma, i wymagająca kondycyjnie, ale w całości biegnie przez las, więc po drodze dużo drzew, trawy, są też miejsca, by przystanąć i odpocząć.

Wszystkie trasy można znaleźć w tym miejscu – fantastyczna strona z mapą szlaków turystycznych w Szwajcarii.

Później jest już łatwo – od kolejki, aż do wysokości około 3000 metrów idziemy łatwą, nie bardzo stromą drogą, ze wspaniałym widokiem na Matterhorn za naszymi plecami.

Koniec treningu kondycyjnego – wspaniały widok na Matterhorn!

Od wysokości trzech tysięcy metrów na szczyt jest już bardziej stromo, ale wciąż bez żadnych trudności technicznych. Jest tylko jedno miejsce, gdzie na wszelki wypadek zamontowano dodatkowe liny, warto się ich złapać, ale absolutnie nie jest to konieczne – tak stromo i niebezpiecznie nie jest:

I po krótkim odcinku walki znajdziemy się już na szczycie Oberrothornu.

Cała droga na szczyt i z powrotem, czyli jakieś 1800 metrów przewyższenia, zajęła mi 9 godzin – wyruszyłem około szóstej rano, zameldowałem się w Zermatcie równo o 15. Z postojami po drodze – trzeba było uzupełnić kalorie, a z powrotem pozwoliłem sobie też na kawę w restauracji koło kolejki Sunnegga – gdy szedłem na szczyt niestety była jeszcze zamknięta.

Zdecydowanie polecam tę górę dla górołazów. Droga na szczyt jest bardzo przyjemna, a na miejscu czekają fantastyczne widoki. Powyżej znajdziecie panoramę – lodowce, ogromne czterotysięczniki, piękne jeziora. Fantastyczna sprawa.

I zdecydowanie polecam wyruszać przed świtem – czeka Was spotkanie sam na sam ze stadami owiec 😉