Zaparkowałem samochód na jednym z parkingów nieopodal Albarracín, uporałem się z wyciągnięciem z niego dwóch wielkich materacy, które następnie zarzuciłem na plecy i ruszyłem przed siebie. W las. Było czternaście stopni, a słońce przyjemnie grzało, mimo że był już listopad. Zero wiatru i piękny zapach sosnowych drzew. Szedłem tak przed siebie rozpamiętując, jak paskudną pogodę zostawiłem za sobą w Polsce i po chwili natknąłem się na pierwszych wspinaczy. Wyobraź sobie tę scenę: w środku lasu wielki kamień, cały upaprany białą magnezją, pod nim jakieś piętnaście rozłożonych materaców, a trzy osoby w różnych miejscach próbowały wdrapać się po kamyku na górę. Abstrakcja! Sam jednak przyszedłem tu w tym samym celu, rozłożyłem więc materace pod kolejnym kamieniem i zacząłem rozgrzewkę. Tak zaczęła się moja chyba dziewiąta już wizyta w Hiszpanii – chyba pierwsza, gdy tygodniami trzymałem się z dala od morza.

Bo jak Hiszpania, to wybrzeże, prawda? Ewentualnie Madryt czy Sevilla. Miejscowość, do której trafiłem, omijana jest przez większość turystów, głównie właśnie ze względu na swoje położenie – Albarracín leży dwie godziny jazdy od morza. Ciężko uwierzyć, że to małe miasteczko w górach skrywa aż tyle atrakcji – wizyta tutaj to podróż w czasie, ale nie tylko do średniowiecza, w które zabiorą Cię wąskie uliczki miasteczka. Okolica kryje również ślady bytności pradawnych ludzi, którzy w jaskiniach w okolicznych lasach pozostawili malowidła naskalne sprzed kilku tysięcy lat. A żeby tego było mało, można znaleźć tu mnóstwo skamielin zwierząt, które żyły w morzu, które 150 milionów lat temu pokrywało dzisiejsze tereny Sierra de Albarracín. Do tego wisienka na torcie, czyli wspinanie!

Albarracín. Najpiękniejsze miasto Hiszpanii

Historia Albarracín jako miasta zaczyna się ponad dwa tysiące lat temu, gdy Rzymianie podporządkowali sobie miejscowe plemiona i założyli osadę. W I wieku naszej ery zbudowali w okolicy potężny akwedukt i zajmowali te tereny aż do IX wieku, gdy zostały podbite przez Arabów, konkretnie Maurów, którzy przez setki lat mieli ogromne wpływy na półwyspie Iberyjskim. W 1013 roku królem został Abu Muhammad Hudail ben Jalaf ben Lubb i to za czasów jego panowania zaczęły powstawać pierwsze budynki, które dziś są ozdobą miasteczka. Pod koniec XII wieku Albarracín trafiło w ręce chrześcijan, a po krwawych walkach i oblężeniu sto lat później zostało przyłączone do królestwa Aragonii.

Choć omijane przez większość turystów zagranicznych, Albarracín jest ważnym punktem hiszpańskiej turystyki. Hiszpanie masowo pojawiają się tutaj przez cale lato i w weekendy w pozostałej części roku – standardem są parkingi pełne samochodów osobowych i dziesiątek wielkich autokarów. Nie ma się czemu dziwić – miasteczko jest naprawdę piękne. Ciasne i wąskie uliczki, średniowieczna zabudowa, piękna starówka, urokliwe hotele i sklepy idealnie wkomponowane w klimat miasteczka i oczywiście – otoczenie. Albarracín leży na zboczach gór Sierra de Albarracín, a położone jest ponad 200 metrów wyżej, niż Zakopane – około 1200 metrów nad poziomem morza. Z tego też powodu lato jest tu dużo bardziej znośne, niż w większości Hiszpanii, a zima potrafi być sroga – zazwyczaj jest słonecznie, ale bywa wietrznie i chłodno, przymrozki w nocy w listopadzie to standard, nikogo nie zaskakują również opady śniegu zimą, choć biała pokrywa zwykle nie utrzymuje się długo.

W 2005 roku Albarracín zyskało miano najpiękniejszego miasta Hiszpanii. Warte zobaczenia jest samo miasto, jak i jego okolice – lasy, ruiny akweduktu, czy okoliczne wodospady. Przejdźmy jednak teraz do historii trochę odleglejszej niż samo miasto.

Dawni ludzie i dinozaury. Los Pinares del Rodeno

Tysiące lat przed pojawieniem się na tych terenach Cesarstwa Rzymskiego okolice były już zamieszkałe. Ludy łowiecko-zbierackie przemierzały okoliczne lasy około 8 tysięcy lat temu i zostawiły po sobie niesamowite pamiątki – malowidła naskalne. Najpopularniejsze w Europie są prawdopodobnie malunki w Lascaux, w jaskiniach w południowej Francji. Są sporo większe od tych z Albarracín, powstały około 10 tysięcy lat wcześniej i przedstawiają jedynie zwierzęta. Malowidła w Hiszpanii (podobnych miejsc jest kilkanaście we wschodniej części kraju) przedstawiają nie tylko zwierzynę, ale również ludzi, całe obrzędy (np. polowanie) i są dużo mniejsze. Nazywane są sztuką lewantyńską. Część badaczy uważa, że pozostawili je dawni myśliwi, którzy uciekli na wyżyny przed ludami rolniczymi, które coraz gęściej zajmowały żyzne doliny.

Choć malowidła zostały wykonane często w takich miejscach, że niszczeją na skutek warunków atmosferycznych, to część z nich jest wciąż dobrze widoczna, zostały także dodatkowo zabezpieczone. Las pomiędzy Albarracín a Bezas pełen jest miejsc z malunkami, do których prowadzą wygodne ścieżki, często wyposażone dodatkowo w drewniane pomosty. Pierwszy raz miałem bezpośrednią styczność z twórczością tak dawnych ludzi, z ich sztuką, którą po prostu pozostawili w miejscach, które zamieszkiwali i muszę przyznać, że było to niesamowite doświadczenie. Jaskinie, które teraz służą za obiekty muzealne lub wspinaczkowe były kiedyś jedynym schronieniem tych ludzi i tym bardziej doceniłem ciepły grzejnik i wygodne łóżko, gdy tego samego wieczora wróciłem do guesthouse’u, w którym mieszkałem, a temperatura spadła wieczorem w okolice zera stopni.

Ale to nie koniec historii na tutejszych terenach!

Tym razem musimy cofnąć się o wiele dalej w historii. Nie tysiące, a miliony lat wstecz. 150 milionów lat temu tereny dzisiejszej Sierra de Albarracín pokryte były Oceanem Tetydy. Okolice zawierają mnóstwo skamieniałości pradawnych istot, które zamieszkiwały kiedyś ten podwodny świat, a cała Aragonia pełna jest szczątków dinozaurów i innych istot, które przez miliony lat zamieszkiwały okoliczne tereny. W całej prowincji Teruel odwiedzić można aż 8 różnych Dinopolis, z których jedno znajduje się właśnie w Albarracín, na południu miasteczka.

Boulderowy raj. Najlepsze wspinanie w Europie?

Wisienka na torcie dla tych, którzy lubią wspinanie. To właśnie bouldering był powodem, dla którego przybyłem do Albarracín. Okoliczne skały, w których chronili się pradawni ludzie i zostawili swoje dzieła stworzone są z doskonałej jakości czerwonego piaskowca, który zapewnia świetne tarcie i nieskończone możliwości wspinaczkowe. W okolicznych lasach skał jest tak dużo, że pewnie nigdy nie zostaną zagospodarowane w całości, choć tereny wspinaczkowe i przewodniki systematycznie się powiększają. Kiedyś wspinanie w Albarracín było zakazane, od lat trwa zdrowy konsensus – spore tereny są wyłączone z działalności wspinaczkowej ze względu na walory historyczne lub przyrodnicze, ale jest dosłownie cała masa kamieni, na których można doskonalić swoje umiejętności i dawać wycisk od rana do wieczora.

Olliver Gautvik na drodze Cosmos, 8A

Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Przewodnik pełen jest dróg na każdym poziomie – od 3, przez 6A, 7A, aż po 8C. Swoje pierwsze outdoorowe doświadczenie zbierałem w Magic Wood, w szwajcarskim lesie na wschodzie kraju i były to trudne początki – wspinanie w tamtejszej skale było dla mnie tak zupełnie inne od tego, co znałem z panelu, że udało mi się zrobić jedynie kilka łatwych dróg. W Albarracín jest inaczej – tutejszy piaskowiec jest dużo przyjaźniejszy, przynajmniej dla początkujących, od granitu i dużo łatwiej stawiać tu swoje pierwsze outdoorowe kroki. Oczywiście przeważają jednak trudniejsze problemy, do tutejszych lasów ściągają wspinacze z całego świata i oprócz Hiszpanów, których rzecz jasna na miejscu było najwięcej (a zwłaszcza weekendami), to najwięcej spotykałem, ku swojemu zdziwieniu, Amerykanów.

Sezon na wspinanie trwa mniej więcej od października do kwietnia, choć wrzesień i maj również bywają akceptowalne, ale miesiące letnie są zdecydowanie zbyt gorące, nawet pomimo wysokiego położenia lasów. Nie udało mi się zwiedzić wszystkich sektorów, ale te, które podobały mi się najbardziej, to Parking, Entreguas, Tierra Media, Techos, Arrastradero, Valle de la Madera. Wszystkich sektorów jest aktualnie 21 + kilkanaście bliżej Bezas, ale znacząco różnią się wielkością – niektóre mają jedynie po kilkanaście dróg, niektóre, jak Arrastradero, setki. Sam jestem początkującym boulderowcem – właśnie w Albarracín padło moje pierwsze 7A. Jeśli wspinasz się więc na poziomie 6A-7A, to krótka lista moich ulubionych dróg w tym przedziale wycen:

  • Mantra, 7A (Arrastradero) – jest też wersja ze stojącym startem za 6C,
  • Air France, 7A (Tierra Media) – stojący start za 6C+,
  • Confusión, 6C (Parking),
  • Travelenguas, 6B+ (Entreguas),
  • Sonrisa Vertical, 6B (Parking),
  • Jacuzzi, 6B (Arrastradero),
  • Minichakra, 6A+ (Arrastradero),
  • La Guarida, 6A (Tierra Media).

Pierwsza na liście Mantra była moim wymarzonym 7A, z którym miałem niebywałe szczęście – chyba tydzień po moim przejściu urwał się chwyt startowy i z tego co mi wiadomo, aktualnie przez to droga jest sporo trudniejsza. Nie traktuj tej listy jako żadnej wyroczni – całe wspinanie w Albarracín było dla mnie bardzo przyjemne, po prostu tych kilka dróg wyjątkowo zapadło mi w pamięć jako przyjemne baldy w moim stylu, po których wspinało mi się wyjątkowo dobrze.

Momentami odniosłem wrażenie, że drogi są wycenione wyjątkowo nierówno – przynajmniej w tym przedziale, w którym się wspinałem. Niektóre wyceny są mocno zawyżone, inne – mocno zaniżone i zwalałem to wrażenie na początku na karb mojego małego doświadczenia, ale po rozmowach z innymi, dużo lepszymi wspinaczami, utwierdziłem się, że rzeczywiście tak jest. Sytuacja jednak się normuje – z każdym nowym wydaniem przewodnika wyceny są korygowane, a ideału osiągnąć się nie da – bądź co bądź wycena drogi to kwestia subiektywna.

Tak wygląda wspinanie w Albarracín – choć powyższe zdjęcia to oczywiście przykłady mocniejszych ode mnie zawodników na drogach z przedziału 7A+ – 8A, których miałem przyjemność fotografować w wolne dni. Hiszpańskie tereny urzekły mnie świetną jakością skały, ogromnym wyborem problemów, stabilną i przyjemną pogodą i brakiem tłoku, nawet w sezonie – może poza weekendami z naprawdę dobrą pogodą, ale zawsze można znaleźć sektor, który będzie pustawy. To wszystko powyżej w połączeniu z urokiem miasteczka i mnogością rzeczy do zwiedzania w dni restowe czyni Albarracín świetnym miejscem na kolejny cel wypadu wspinaczkowego – i nie tylko, bo niewspinacze również docenią urok perły Aragonii, tak samo jak setki tysięcy turystów każdego roku.

Przydatne informacje

  • wspinanie w Albarracin jest zakazane od zachodu i do wschodu słońca i respektowane. Podobnie jak camping w lesie czy na parkingu – w miasteczku jest pole namiotowe,
  • wszystkie potrzebne do wspinania rzeczy znajdziesz w Sofa Boulder – zaznaczonym na mapie,
  • parkingi jesienią 2023 nie były w lesie jeszcze płatne, ale stały już parkomaty (nieczynne). Za to w mieście większość parkingów jest płatna i łatwo o mandat,
  • jeśli się nie wspinasz, warto przyjechać do Albarracin choć na jeden dzień, albo poświęcić kilka dni całej Aragonii. Droga z Walencji do Albarracin zajmuje trochę ponad 1,5 godziny, większość trasy to komfortowa autostrada, a końcowy odcinek z Teruel to trochę serpentyn,
  • przewodnik spokojnie kupisz na miejscu, ale jak chcesz przestudiować go wcześniej, możesz zamówić np. tutaj – to najbardziej aktualna wersja i kosztuje jedynie kilkanaście złotych więcej niż na miejscu,
  • baza noclegowa jest na miejscu bardzo dobra, możesz skorzystać z portali typu booking.com, ale również użyć google czy airbnb, bo nie wszystkie opcje dostępne są wszędzie.