Teneryfa – miejsce, o którym w pierwszym skojarzeniu możesz pomyśleć jak o wyspie dla niemieckich emerytów i milionów turystów z biur podróży – kolejny egipski resort, tyle, że w Hiszpanii. I rzeczywiście – takich miejsc jest tu sporo, gdzieniegdzie plaże w nieskończoność usłane są leżakami i parasolami, a ulice to tylko hotele i restauracje. Ale nie tylko – resorty to jedynie mały kawałek tej niedużej, ale strasznie zróżnicowanej wyspy.
Im więcej czytałem o Teneryfie, tym bardziej chciałem tu przyjechać. Miejsca do leniwego wypoczynku, ale także sporo gór, gęste północne lasy, kolonialne miasteczka, pionowe klify opadające do oceanu, marsjańskie krajobrazy i wisienka na torcie, czyli najwyższy szczyt Hiszpanii… Zdecydowanie jest tu co robić, i choć spędziłem na Teneryfie trzy tygodnie, z czego pierwsze dwa wycisnąłem na maksa, to mam świadomość, że nie zobaczyłem wszystkiego i chciałbym postawić stopę na jeszcze wielu tutejszych szlakach mimo, że przeszedłem całą wyspę wszerz na piechotę. Teneryfa zdecydowanie jest wspaniała, bardzo zróżnicowana, południe i północ to jakby dwa różne światy, możesz odpoczywać z drinkiem w tłumie turystów, a możesz przemierzać tutejsze góry i lasy dniami nie spotykając żywej duszy.
W poniższym wpisie mam dla Ciebie najlepsze atrakcje Teneryfy – starałem się opisać je tak, by bez problemu udało Ci się zaplanować swój własny urlop na tej wyspie. O tym, jak zwiedzać, co i gdzie wynająć i kiedy przyjechać jest inny wpis – tutaj zajmiemy się tylko miejscami, które warto na miejscu zobaczyć. A jest co oglądać!
Spis treści
Aktywne zwiedzanie
Jeśli chcesz zwiedzić najfajniejsze zakątki wyspy, to nastaw się na aktywny urlop. W większość miejsc dojedziesz oczywiście samochodem, ale żeby zasmakować choć trochę Parku Narodowego Teide czy gór Anaga, musisz wejść na szlak, trochę się pomęczyć, bo te trudniej dostępne miejsca zwykle są najbardziej atrakcyjne i rozpościerają się z nich najpiękniejsze widoki. Teneryfa jest bardzo bogata w pasma górskie – z najwyższym szczytem Hiszpanii, czyli Teide, na czele, ale nie tylko po górach będziemy chodzić. Zapraszam Cię z dala od resortów – na aktywny wypoczynek.
Park Narodowy Teide
Choć na Teneryfie znajduje się sporo przyrodniczych, chronionych terenów, to najściślejszy, czyli Park Narodowy, jest jeden. Park Narodowy Teide. Wielki obszar położony w centralnej części wyspy, mniej więcej na wysokości 2000 metrów nad poziomem morza. Sam dojazd tutaj jest nie lada atrakcją, bo choć drogi są bardzo dobre, to nawigacja może Cię zmylić i poprowadzić naprawdę stromymi skrótami, a momentami widoki na wyspę i ocean z serpentyn prowadzących do parku są zniewalające. O ile będzie coś widać, bo lasy na zboczach Teneryfy często otulają chmury – zwykle poranki są pogodne, ale z biegiem dnia chmur pojawia się coraz więcej i uciekają w górę.
W samym centrum znajduje się gwiazda Teneryfy i główny sprawca całego zamieszania – Teide. Jest to wulkan wciąż uważany za aktywny (ostatnia erupcja miała miejsce na początku XX wieku), który jest najwyższym szczytem Hiszpanii – wznosi się aż na 3718 metrów nad poziom otaczającej wyspę wody. Na szczyt można dostać się jednym z dostępnych szlaków turystycznych, ale o zdobywaniu Teide poczytasz więcej w tym wpisie, a w tej części zajmiemy się resztą parku.
Cały obszar parku jest stosunkowo młody, a ciągłe erupcje co chwila zmieniały jego kształty – samo Teide całkiem niedawno było sporo wyższe (o około kilometr), ale część wulkanu zapadła się, co dobrze widać na pierwszy rzut oka. Obszar PN Teide liczy sobie prawie 200 kilometrów kwaratowych i można do niego dojechać z czterech stron wyspy – głównie z północy i wschodu, główne drogi prowadzą z Los Gigantes, Las Americas, Puerto de la Cruz oraz Santa Cruz de Tenerife. Na miejscu są też dwa lokale, w których można się zatrzymać, ale: jedno to schronisko na zboczach wulkanu, w którym można spędzić jedynie jedną noc (i na dzień, w którym piszę te słowa, jest wciąż zamknięte przez COVID), a drugie to hotel położony niedaleko stacji kolejki, ale pierońsko drogi (prawie 200 euro za noc w pokoju dwuosobowym).
W niczym to jednak nie przeszkadza – z większości miejsc na Teneryfie dojazd do Parku samochodem zajmie Ci maksymalnie godzinę, jeżdżą tu również autobusy publiczne (348 z Puerto de la Cruz bądź 342 z Costa Adeje, dwa dziennie), zostanie Ci więc cały dzień na spacery wśród marsjańskich krajobrazów. A spacerować jest gdzie – w sumie na obszarze Parku wytyczono ponad 30 szlaków, od krótkich po kilkunastokilumetrowe, których mapę znajdziesz w tym miejscu. W otoczeniu dróg przecinających park są dwie restauracje, dwa centra informacyjne i sporo parkingów, a wszystko jest bardzo intuicyjne, do tego szlaki są elegancko utrzymane. Sama przyjemność.
Pamiętaj jedynie, że z poziomu morza wjeżdżasz na ponad 2000 metrów – warunki tutaj mogą być zupełnie inne, niż na dole, często zdarza się mocny wiatr i jest zdecydowanie chłodniej. Przydzadzą się okulary przeciwsłoneczne i trochę cieplejsze ubrania, niż na plaży, choć pod koniec marca, gdy spacerowałem po parku, było już całkiem całkiem.
Ja w PN Teide spędziłem dwa dni – jeden zszedł mi na wejście na najwyższy szczyt, podczas drugiego pojeździłem trochę w tę i we w tę, a także zrobiłem sobie pieszo pętelkę oznaczoną jako szlak nr 2, która jest łatwą, ośmiokilometrową trasą. Jeśli jeszcze kiedyś dane mi będzie przyjechać na Teneryfę, to na pewno nie ominę po raz kolejny jej skarbu, wulkanicznego rejonu w centrum. Spacery wśród pól zastygłej lawy i marsjańskie krajobrazy to nie lada gratka i momentami odpoczynek od gorących temperatur na poziomie morza. Nie bez powodu Teide jest najczęściej odwiedzanym Parkiem Narodowym w UE i drugim na świecie – wizytuje go co roku ponad trzy miliony turystów, a i tak każdy znajdzie tu dla siebie wystarczająco dużo miejsca. No i tak bardzo momentami przypomina mi ukochaną Islandię!
Punta de Teno – północna część półwyspu Teno
Nie lada gratka dla fotografów – zachody słońca są tu naprawdę majestatyczne, a niesamowitych krajobrazów do kompozycji nie brakuje. Półwysep Teno to piękne miejsce, chronione przed masową turystyką – gdy ja byłem na wyspie, od piątku do poniedziałku można było tu wjechać samochodem jedynie przed godziną 9 lub po 20, a w ciągu dnia jedynie autobusem miejskim dojeżdżającym z Buneavista del Norte, pobliskiego miasteczka. Po przebyciu dziewięciokilometrowej drogi wybrzeżem docierasz do najbardziej wysuniętego na zachód miejsca na Teneryfie, który zdobi piękna latarnia morska, a na południe ciągną się majestatyczne klify, pionowo opadające do oceanu:
Po półwyspie warto się pokrzątać, bo cudny widok jest tu dosłownie za każdym rogiem:
Ale raczej nie będzie to wycieczka dłuższa niż na godzinę, czy maksymalnie dwie zwiedzania. Multum atrakcji zapewniają jednak pobliskie góry, wejście na szlak prowadzący w sieć pobliskich szczytów znajduje się tuż przed miejscem, w którym blokowany jest przejazd w zabronionych godzinach, nie musisz więc martwić się o czas – możesz przyjechać o dowolnej porze. Ja zawitałem tam tylko na chwilę, bo wypadu w góry nie planowałem, ale gdy zobaczyłem tabliczkę i wejście na szlak, nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. Widoki są naprawdę kuszące, a kilka razy w ciągu krótkiego spaceru mijałem lokalnych pasterzy ze stadami kóz, które zestresowane moją obecnością próbowały mnie wymijać. Nie spotkałem za to żadnego turysty. O górach Teno poczytasz w jeszcze innym podpunkcie – tym, który poświęciłem wiosce Masca.
Na półwysep dojedziesz autobusem nr 369 z Buenavista del Norte, a na tej stronie znajdziesz dokładne godziny otwarcia dla samochodów w zależności od miesiąca.
Najstarsza część Teneryfy – góry Anaga
Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że to właśnie ten północny kawałek wyspy jest jej najstarszym rejonem – góry te uformowały się już około 7 milionów lat temu i pokrywa je w większości las, który przez miliony powoli rósł i gęstniał. Pasmo Anaga dumnie góruje nad stolicą wyspy i całego archipelagu – Santa Cruz de Tenerife:
Nad górami często unoszą się ciemne chmury, ale podczas mojej wizyty miałem niemałe szczęście – pogoda była idealna, niebo czyste, świeciło słońce, a na wysokości tysiąca metrów było przyjemne 16 stopni. Drogi, jak to na Teneryfie, są tu dość wąskie i kręte, a zwężają się wraz z kolejnymi odnogami. Ja na góry Anaga przeznaczyłem sobie tylko jeden dzień, ale wybrałem trochę pechowo – padło na dzień wolny od pracy i wszystkie parkingi pełne były samochodów i rozzłoszczonych Hiszpanów próbujących znaleźć wolne miejsce. Musiałem ominąć kilka najpopularniejszych punktów i jechać dalej – aż dotarłem pod restaurację Merendero Casa Carlos (znajdującą się przy głównej drodze przez góry, TF-12), zostawiłem samochód i ruszyłem w pieszą, niedługą wędrówkę przez góry. Moim celem była oddalona o kilka kilometrów niewielka osada Taborno, do której również można dojechać samochodem, a także dojść jednym z kilku przecinających wioskę szlaków. Nie znalazłem dobrej mapy gór ze szlakami – ale serdecznie polecam Ci aplikację mapy.cz, która zawiera wszystkie szlaki, a na tych w górach Anaga już ciężko się zgubić – są świetnie oznaczone i wydeptane.
Widoki są naprawdę spektakularne. Ten kawałek wyspy jest tak odmienny od spalonego słońcem południa, że aż ciężko uwierzyć, że to tylko kilkadziesiąt minut drogi samochodem. Wejście do lasu wiąże się z natychmiastowym spadkiem temperatury odczuwalnej – roślinność jest gęsta i daje sporo cienia, czuć również, że w powietrze jest mocno wilgotne. Mój krótki spacer do Taborno i z powrotem to raptem 7 kilometrów po tych pięknych terenach, które od razu na myśl przyniosły mi góry północnego Wietnamu, strome, ciepłe, porośnięte gęstą plątaniną roślinności.
Góry Anaga to także mnóstwo fantastyczych punktów widokowych na wyspę. Kilka z nich znajduje się przy głównej drodze, więc nawet, jeśli nie lubisz chodzić po górach, warto tu wjechać, by podziwiać Teneryfę i Teide z innej niż zwykle perspektywy. Najciekawsze to Pico del Ingles i Mirador Cruz del Carmen, są również łatwo dostępne i osiągalne w kilkanaście minut jazdy samochodem z pobliskiego miasta, San Cristobal de La Laguna.
Malpais de Guimar – mały, wulkaniczny zakątek
Ten mały obszar chroniony znalazłem przypadkiem błądząc po mapie. I choć pojawia się w przewodnikach, to w zdecydowanie niewielu – a ten zakątek zdecydowanie zasługuje, by poświęcić mu trochę uwagi i przyjechać tu na co najmniej krótki spacer zwłaszcza, że znajduje się na często deprecjonowanej, wschodniej części wyspy.
Malpais de Guimar to nieduży obszar chroniący tereny wokół niewysokiego stożka zwanego Montana Grande i skutków jego działalności. Na przestrzeni kilkunastu kilometrów kwadratowych będziesz spacerować nad oceanem po polach zastygłej lawy, wśród ciekawych i robiących wrażenie jaskiń i postrzępionym brzegiem, w który próbują się wbić agresywne fale oceanu.
Teren nie jest duży, przy samym stożku można śmiało zostawić auto (tam, gdzie google pokazuje pinezkę z parkingiem, po prostu zostaw samochód na poboczu, jak wszyscy), wyznaczone są 3 główne ścieżki, ale jest też sporo szlaków pobocznych. By dobrze zwiedzić cały teren wystarczą 2-3 godziny, ale można tu swobodnie spędzić cały dzień – niesamowite formacje stworzone przez lawę i piękna, pustynna roślinność bardzo mi się spodobały. Pamiętaj jedynie, że pewnie będzie tu trochę wiało.
Po dniu spędzonym na spacerowaniu możesz wyskoczyć do pobliskiego miasteczka, Puertito de Guimar – jest bardzo estetyczne, czyste i posiada kilka czarnych plaż, a także piękny plac nad oceanem, gdzie niedrogo można zjeść pyszny obiad. Polecam przede wszystkim knajpkę CaraVen lub Pizzerię Mascalzone.
Los Gigantes – majestatyczne klify
O tych klifach już było – znów wracamy w góry Teno, lecz tym razem od południa. Ta strona gór Teno już zdecydowanie nie jest dzika, znajdują się tu jedne z najbardziej popularnych kurortów na wyspie, a w zabudowie przeważają głównie hotele, gotowe przyjąć tysiące turystów spragnionych słońca. Nawet, jeśli generalnie unikasz tak zatłoczonych miejsc, to warto przyjechać do pobiskich miejscowości – Los Gigantes czy Puerto de Santiago, by podziwiać klify Los Gigantes, opadające do oceanu fantastycznymi, kilkusetmetrowymi pionowymi ścianiami.
Oferta wycieczkowa jest tu spora – z miasteczek bardzo łatwo dostać się do wioski Masca, bardzo popularnego celu w górach Teno, można wypłynąć na podziwianie delfinów czy snorkeling z żółwiami. Łatwo też wyskoczyć na pobliską La Gomerę na jeden dzień – jeśli taka forma zwiedzania kolejnej wyspy Ci wystarczy, to może być to super dzień, a opowiadała mi o tym… moja babcia, która pojechała na Teneryfę na wakacje kilka lat przede mną i spędziła bardzo intensywny dzień na pobliskiej, mniej popularnej wyspie. Z Puerto de Santiago jest fantastyczny widok na Gomerę i przy sprzyjających warunkach na odległą o 100 kilometrów La Palmę – a zachody słońca z tego miejsca prawie każdego wieczoru prezentują się naprawdę wyśmienicie:
Pod samymi klifami jest też plaża z ciemnym piaskiem i dużo możliwości różnych aktywności – łatwo wypożyczysz tu kajak czy deskę SUP (nawet ogromne na 10 osób!).
Corona Forestal – orzeźwiający las i darmowe kempingi
Corona Forestal to sosnowe lasy otaczające Park Narodowy Teide. To ogromny obszar chroniony, poprzecinany masą pieszych ścieżek, zazwyczaj świetnie oznaczonych i pozwalających schronić się przed palącym na południu słońcem. Sam przeszedłem cały las wszerz północnymi zboczami przy okazji przejścia Teneryfy pieszo, ale nie musisz aż tak się wysilać – w wiele miejsc Corona Forestal można dojechać samochodem, wygodnie zostawić go na parkingu i ruszyć na krótkie lub średniodługie szlaki.
Co ciekawe, Teneryfa bardzo bogata jest w darmowe pola kempingowe, których najwięcej leży właśnie na obszarze Parku Corona Forestal. Jeśli chcesz z nich skorzystać, musisz jedynie z wyprzedzeniem dokonać rezerwacji na stronie internetowej.
Las znajduje się sporo wyżej, niż wybrzeże Teneryfy, do tego daje sporo cienia, więc jest doskonałym odpoczynkiem od palącego słońca. Na północy również bardzo często spowijają go chmury, zwłaszcza popołudniami. Tak, na Teneryfie można zmarznąć, i to nie tylko na Teide! Szlaki są tutaj bardzo dobrze przygotowane, a ich mnogość sprawia, że ciężko spotkać tutaj innych turystów – przynajmniej poza głównym sezonem. Dodatkowo w kwietniu 2021 sytuacja w turystyce sprawiła, że idąc 3 dni przez tutejsze lasy spotkałem zaledwie kilka osób na odległości około 70 kilometrów!
W okolicy mogę polecić Ci dwa doskonałe miejsca do spania – pierwsze to El Refugio de Maria, kupione w ruinie w 2019 przez duńską parę i odremontowane, ze wspaniałym klimatem, fantastycznymi widokami i dobrym jedzeniem. Za dwuosobowy pokój płaciłem 30 euro za noc – piękny pokój z łazienką. Drugie miejsce to Albergue, czyli hiszpańskie schronisko – ale sytuacja COVID-owa sprawiła, że wielosobowe pokoje zaczęli sprzedawać dla jedynie dwóch osób jako prywatne, byle znaleźć chętnych. Albergue San Jose de Los Llanos położony jest zaraz koło szlaków pieszych i z fenomenalnym widokiem na Teide. W cenę pokoju wliczone jest śniadanie, a właściciele wkładają całe serce w zarządzanie obiektem – również polecam z całego serca.
Masca i trekking po górach Teno
Mówi się, że to europejskie Machu Picchu. Choć perwiańskiego oryginału na żywo nie widziałem, to wydaje mi się, że jednak to porównanie trzeba brać z lekkim przymrużeniem oka, ale nie ma też co umniejszać tej małej, hiszpańskiej wiosce – jest tu naprawdę pięknie:
Jest to jedno z najbardziej popularnych miejsc na Teneryfie, z którego na dodatek zaczyna się przepiękny, kilkukilometrowy szlak trekkingowy. Niestety, podczas mojej wizyty szlak był zamknięty i dodatkowo planowano wprowadzić jakieś restrykcje związane z wcześniejszą rezerwacją wstępu podobnie jak na Teide, pozostało mi więc cieszenie się jedynie krajobrazami na miejscu. Sam szlak prowadzi z wioski wąwozem aż na sam dół, do położonej na końcu plaży, skąd można wrócić pieszo z powrotem bądź popłynąć łódką do miejscowości Los Gigantes.
A jeśli chodzi o trekking, to postanowiłem, że skoro szlak z Masci jest zamknięty, to dojdę pieszo do samej wioski – nietrudnym, dziewięciokilometrowym spacerem. Dojechałem autobusem do Santiago del Teide, ruszyłem według wskazań mapy, a po 500 metrach… drogę zastawił mi płot i buldożery. Niestety po raz drugi – w okolicy trwa budowa nowej drogi i tuneli przez góry, przez co szlak z Santiago del Teide również jest nieczynny. Pozostał mi transport kołowy.
Do Masci z Santiago del Teide dojedziesz autobusem 355, który kursuje na trasie Santiago del Teide – Buenavista del Norte, a bilet w jedną stronę kosztuje około 1,50 euro. Droga jest wąska i niesamowicie kręta, ale trasę spokojnie da się pokonać również wynajętym samochodem, nawet, gdy jest to najmniejsze autko w wypożyczalni – wystarczy jechać powoli i trąbić przed zakrętami, by ostrzec samochody z naprzeciwka, że nadjeżdżasz. Sama droga jest niesamowicie malownicza i wszyscy poza kierowcą mogą delektować się fantastycznym zjazdem z wysokości około 1000 metrów na 600 mnpm z widokami na pobliskie góry.
Masca leży w górach Teno i jest małą wsią, na miejscu znajdziesz kilka parkingów, restauracji, stoisk z pamiątkami i… tyle. Poza, oczywiście, fantastycznymi widokami. Ta malutka miejscowość jest naprawdę malowniczo położona i nie dziwię się, że turyści walą tu drzwiami i oknami – ciężko znaleźć równie pięknie położone miejsce w Europie i rzeczywiście może na swój sposób przypominać małe, położone gdzieś w sercu Andów wioseczki. Jednak poza jedynym szlakiem wąwozem w dół brak tu innych atrakcji, nie jest to więc raczej wyprawa na cały dzień – ale mimo wszystko, według mnie, punkt obowiązkowy, jeśli nie przylatujesz na Teneryfę jedynie plażować.
Miasteczka i plaże
Puerto de la Cruz
Przyjemne miasto, jedno z większych na północy. Na samym czubku miasta, w miejscu oznaczonym na mapach jako Faro de Puerto de la Cruz znajdziesz ogromny, darmowy parking, gdzie możesz zostawić samochód i udać się na spacer po mieście. Znajdziesz tutaj trochę czarnych plaż, a jedną z największych atrakcji jest Loro Parque, który z rozmysłem omijałem i Tobie polecam to samo – mnóstwo tu pokazów ze zwierzakami takimi jak delfiny czy orki, które, jak od dawna wiadomo, w żadnym wypadku ani trochę nie służą zwierzętom, a raczej są dla nich koszmarem.
Zamiast tego polecam spacer w zachodniej części miasta, w punkcie widokowym zwanym Mirador Playa Los Roques – w okolicy bez problemu znajdziesz wolne miejsce by zaparkować, a kilka ścieżek spacerowych gwarantuje niesamowite widoki na skaliste wybrzeże, piękne klify i agresywne fale morskie:
Santa Cruz de Tenerife
Stolica Teneryfy i całego archipelag Wysp Kanaryjskich. Choć przyjechałem tu dwa razy, to raczej tylko trochę pospacerowałem po mieście i zahaczyłem jedną atrakcję, która od początku mnie skusiła: palmiarnię. Dokładna nazwa tego miejsca to palmetum i leży na samym południu miasta, tuż obok audytorium zaprojektowanego przez tego samego architekta, który odpowiedzialny jest za projekt opery w Sydney.
Wstęp do palmiarni kosztuje 8 euro, a za dodatkowych 50 centów możesz kupić elegancki przewodnik po całym terenie w języku polskim, co polecam zrobić – dużo łatwiej zaplanować spacer i wiedzieć, co się ogląda. Sam kompleks nie jest ogromny, można tu spędzić na oko od dwóch do maksymalnie czterech godzin, ale jest świetną wycieczką po florze wszystkich miejsc tropikalnych, w których rosną palmy. Znajdziesz tu zakątki karaibskie, azjatyckie, afrykańskie, małe jeziorka, sporo bananowców, palmy kokosowe, mnóstwo jaszczurek a także ten fenomenalny widok na całe miasto i góry Anaga:
Kawałek na północ od stolicy położona jest też bodaj najbardziej popularna plaża Teneryfy (przynajmniej w folderach reklamowych biur podróży) – Playa de Las Teresitas. Ma ona 1,5 kilometra długości, znajdziesz tam mnóstwo leżaków, parasoli i restauracji, a sama plaża jest sztucznie usypana – pokryta piaskiem przywiezionym aż z Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Garachico
Stare kolonialne miasteczko, w którym w XVIII wieku lawa z wulkanu Teide zniszczyła port, który wcześniej był bramą miasteczka do świetności i kontaktu z innymi portami Teneryfy, ale również wielu innych państw. Dziś za to zastygła lawa przeobraziła się tu w świetną atrakcję – po zetknięciu z wodą płynna skała utworzyła naturalne baseny, w których możesz się kąpać bez obaw o wzburzony ocean. Dzieło natury władze miasta wyposażyły dodatkowo w sporo drabinek i barierek dla bezpieczeństwa ludzie, którzy przyjeżdżają się tu kąpać. Garachico ma również piękne stare miasto i podczas podróży po północy wyspy znajdź chwilę, by przejść się po miasteczku, pokrzątaj po ciasnych uliczkach, zjedz obiad. Nie pożałujesz.
Costa Adeje
Turystyczna baza na południu wyspy. Południe Teneryfy to zupełnie inna bajka, niż północ. Brak tu gęstych, zielonych lasów – wszystko wygląda raczej na spieczone do cna gorącym słońcem. Zupełnie inaczej wyglądają też miejscowości i architektura – tu wszystko robione jest pod turystów, hotel stoi na hotelu, znajdziesz mnóstwo restauracji, sklepów i wszystkiego, czego potrzebują tłumy przybywające tu z biurami podróży w poszukiwaniu dobrej pogody, szerokiej plaży i wieczornej zabawy.
W Costa Adeje zacumowałem na ostatnich kilka dni na Teneryfie, by po dość intensywnych dwóch tygodniach zwiedzania trochę odpocząć i opalić się w tutejszym słońcu. Nie znaczy to, że nie ma co tu robić – po pierwsze Teneryfa nie jest wielka, możesz więc spokojnie potraktować południe wyspy jako bazę wypadową w inne miejsca. Po drugie – blisko, bo kawałek na północ od miasteczka, znajduje się piękna naturalna plaża, do której jednak trzeba przejść kilkanaście minut spacerem – La Caleta. Po trzecie – jeśli lubisz spacery i ładne widoki, to w pobliżu miasteczka znajdują się dwa wygasłe wulkany, na które warto wejść dostępnymi ścieżkami i podziwiać okolicę z góry. Mniejszy to Montaña Chayofita mający trochę ponad 100 metrów wysokości, a drugi, większy – Montaña de Guaza, wznosi się na ponad 400 metrów i zapewnia dużo lepszy widok na okolicę.
Costa Adeje wyraźnie żyje z turystów – na każdym kroku znajdziesz hotel lub restaurację, a prawie całe wybrzeże to przygotowane pod gości plaże, ale muszę przyznać, że podczas mojego pobytu tutaj, czyli w kwietniu 2021 miasteczko było naprawdę przyjemne z racji mniejszej liczby gości spowodowanych COVID-em. Tak czy inaczej – na odpoczynek w sam raz, ciągłe 25-27 stopni i słońce, co jakiś czas przesłaniane przez chmury.
Icod de Los Vinos
Od Icod zacząłem swoją przygodę z Teneryfą – to miejsce było moją pierwszą bazą do zwiedzania północy. Dojechałem tu z lotniska i zacumowałem kilka kilometrów na wschód od centrum Icod i jakoś tak wyszło… że do tego centrum nie zawitałem ani razu, co chwilę przekładając wizytę, bo czekało to, to, i jeszcze tamto. Tak czy inaczej, największą atrakcję Icod, czyli smocze drzewo (Dracena Smocza) oglądałem w innych miejscach, przede wszystkim przed kościołem w miasteczku Ros Realejos. Icod polecam na pewno jako miejsce, z którego będziesz zwiedzać północ wyspy – mieszkając w Icod odwiedziłem Punta de Teno, La Orotavę, wszedłem na Teide i odwiedziłem Park Narodowy, pojechałem również na wycieczkę do Puerto de la Cruz czy do stolicy wyspy.
Mapa zwiedzania
Ile czasu poświęcić na powyższe punkty? Wydaje mi się, że jeśli bardzo się zepniesz, to jesteś w stanie dość dobrze zwiedzić najpiękniejsze miejsca Teneryfy w tydzień. Ale chyba nie o ganianie od punktu do punktu tutaj chodzi, więc wydaje mi się, że 10-11 dni jest najbardziej sensownym minimum, a dwa tygodnie, jeśli chcesz jeszcze poodpoczywać na plaży. Sam przyleciałem na wyspę na trzy tygodnie – pierwszy tydzień to bardzo intensywne zwiedzanie wypożyczonym samochodem, drugi – trekking przez całą wyspę i odpoczynek w Los Gigantes a ostatnie siedem dni to leżakowanie na plażach w okolicy Costa Adeje i kilka mniejszych wycieczek, w tym m. in. do Masci. Tak długi czas na Teneryfie był dla mnie idealny, choć oczywiście nie pogardziłbym jeszcze dłuższymi wakacjami na największej z Wysp Kanaryjskich – tu naprawdę jest co robić!
W internecie znajdziesz pewnie mnóstwo przewodników, niektóre ich elementy będą pokrywać się z powyższym, a niektóre nie – to moja prywatna lista, w której, jak pewnie widzisz, większy nacisk kładę na cuda przyrody, a mniejszy na miasteczka i plaże, bo takie miejsca najbardziej lubię zwiedzać. Traktuj tę listę jak swego rodzaju podpowiedź, ale na pewno nie sztywny przewodnik – wszyscy trochę się różnimy i lubimy różne rzeczy, starałem się opisać więc te podpunkty tak, by łatwo Ci było ułożyć dzięki nim własny plan podróży. Po trzech tygodniach, jeśli miałbym podać własne top3, to byłoby to w kolejności:
- wejście na Teide i wizyta w tamtejszym Parku Narodowym,
- wizyta w górach Anaga,
- sielanka w cieniu Los Gigantes
a za nimi cała reszta. Gdzie jednak nie pojedziesz na Teneryfie, wszędzie jest pięknie – każdy zakątek tej wyspy zachwyca. To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych i najbardziej zróżnicowanych miejsc, w których byłem, więc jeśli jeszcze się zastanawiasz, nie ma nad czym – to świetne miejsce na wakacje!