Piekielna Góra – czyli Tide w języku Guanczów, pierwszych mieszkańców Wysp Kanaryjskich. Choć wciąż uważamy Teide za czynny wulkan, to do dzisiaj już trochę go oswoiliśmy – na szczyt wchodzi mnóstwo mniej lub lepiej przygotowanych osób, na wysokość 3500 metrów można w 8 minut wjechać kolejką, a Park Narodowy Teide jest drugim najliczniej odwiedzanym parkiem na świecie, po słynnym amerykańskim Yellowstone. Nic dziwnego – marsjański krajobraz na wysokości ponad 2000 metrów robi niesamowite wrażenie, a górujący nad wszystkim wulkan od początku kusił mnie swoją wielkością i dostępnością. Przed wyjazdem długo zastanawiałem się, jak to będzie – czytałem sporo na temat wejścia na Teide, ale jednocześnie nie byłem całkiem pewien mojego ataku na tę górę – chciałem iść całkiem sam, w nocy, w nieznany mi teren na sporą wysokość, na której dotąd byłem tylko kilka razy w życiu.
Na szczęście okazało się, że przygotowałem się całkiem dobrze, a i nie taki diabeł straszny, jak go malują – wejście na Teide nie przysparza absolutnie żadnych trudności technicznych, wystarczy odpowiednie przygotowanie formalności, trochę kondycji, lekkie przygotowanie do wysokości i czeka Cię fantastyczna przygoda z fenomenalnymi widokami po drodze. W poniższym wpisie opowiem Ci o możliwych drogach dotarcia na wierzchołek, potrzebnych formalnościach i pokażę Ci jak wygląda szlak na górę – z samego dołu na szczyt. Zaczynajmy!
Pozwolenie na wejście na szczyt
Jako, że Park Narodowy jest masowo odwiedzany przez turystów, a dzięki kolejce na zboczach wulkanu szczyt jest relatywnie łatwo dostępny, Hiszpanie postanowili wyznaczyć limity osób, które mogą wejść w rejon wierzchołka. Jedyne, co trzeba zrobić, by móc bez przeszkód wejść na szlak prowadzący na górę, to zaaplikować online o pozwolenie – chodzi tutaj o ostatni odcinek szlaku, ten przy górnej stacji kolejki – tylko on jest limitowany.
Wstęp ograniczony jest w godzinach 9-17 w dwugodzinnych okienkach czyli 9-11, 11-13, 13-15 i 15-17, przy czym należy pamiętać, że ostatni wagon kolejki zjeżdża na dół o 16.50.
Pozwolenie wydawane jest na konkretny dzień i godzinę, i tylko w tym okresie może być wykorzystane – inaczej przepada (chyba, że zadbasz online o zmianę rezerwacji). Proces jest dość prosty – wybierasz datę i godzinę z kalendarza, podajesz swoje dane i po chwili cieszysz się papierkiem, który pozwala Ci wejść na szczyt. O pozwolenie aplikujemy tutaj: Pozwolenie na wejście na Teide.
Niestety, cały proces lekko zabija spontaniczność, bo w szczycie sezonu trzeba aplikować nawet 3 miesiące wcześniej, tak szybko znikają wolne terminy, a na jeden dzień wydawanych jest jedynie 200 pozwoleń… na szczęście są jeszcze inne możliwości – jeśli opuścisz szlak nr 10 przed godziną 9 rano, możesz wejść bez pozwolenia, co nieco ułatwia sprawę.
Trzy opcje wejścia na Teide
Na Teide można wejść na trzy różne sposoby – od najłatwiejszego, czyli wjazdu kolejką, która doprowadzi Cię prawie pod sam wierzchołek, przez średniotrudny – wejście samodzielne z noclegiem w schronisku, po ten najbardziej wyczerpujący, czyli wejście i zejście tego samego dnia (w wariancie hardcore’owym bez pozwolenia, czyli wszystko przed 9 rano):
Wjazd kolejką
Bywa tu i tak, jak na Kasprowym – zdarza się ludziom stać w kolejce do kolejki, czekając, by kupić bilety na wjazd na górę. Kasy znajdują się na dolnej stacji, na wysokości około 2400 metrów, gdzie znajdziesz również restaurację i pokaźnych rozmiarów parking (na którym i tak w szczycie sezonu ciężko znaleźć miejsce mimo sporego przemiału ludzi). Jeśli chcesz uniknąć czekania na dole, możesz przez internet kupić bilety na przejazd na konkretną godzinę. Kolejka jeździ co 10 minut, a koszt przejazdu w dwie strony to 37 euro (21 w jedną stronę). Więcej informacji i możliwość rezerwacji biletów znajdziesz na tej stronie.
Czy warto wjeżdżać, jeśli nie udało Ci się zdobyć pozwolenia na szczyt?
Jasne, że tak! Przejazd trwa jedyne 8 minut, więc nawet, gdy spędzisz na górze trochę czasu, nie musisz martwić się, że dopadną Cię objawy nagłego zwiększenia wysokości, na której przebywasz (może oprócz najbardziej wrażliwych osób), a z górnej stacji oprócz fantastycznego widoku możesz wybrać się na krótki spacer na dwa dostępne w pobliżu szlaki, które prowadzą do pięknych punktów widokowych: La Fortaleza i Pico Viejo. Ten pierwszy to widok na północ wyspy, a drugi na pierwszym planie prezentuje piękny krater wulkaniczny, dalej zachodnią część Teneryfy, a bardzo często można dostrzec również pobliskie wyspy: La Palmę, La Gomerę i El Hierro:
Oczywiście jeśli wcześniej zadbasz o pozwolenie, możesz również szalkiem nr 10 wyruszyć na wierzchołek – nie powinno Ci zająć to więcej, niż 30 minut w jedną stronę, a znajdziesz się na najwyższym wierzchołku UE poza Alpami!
Obie drogi prowadzące na punkty widokowe są świetnie przygotowane i brak tam stromizny czy wspinania, więc nie ma się czego obawiać – przy dobrej pogodzie nie będzie to żadna wyprawa górska, a przyjemny spacer. Co do kolejki – teoretycznie działa cały rok, ale przy kiepskiej pogodzie (np. silnym wietrze) jest zamykana, więc warto sprawdzać prognozę pogody i warunki przedstawione na stronie kolejki i Teide – znajdziesz tam informacje nt zamknięcia szlaków, temperatury i wszystkiego, co jest potrzebne, by wjechać na Teide kolejką.
Nocleg w schronisku
To opcja dla Ciebie, jeśli lubisz góry i nie masz złej kondycji – wejście na Teide, choć nie jest trudne technicznie, to jednak wymaga trochę samozaparcia – do pokonania jest prawie 2000 metrów przewyższenia i około 11 kilometrów szlaku, a to wszystko na wysokościach, na których mniejsza ilość tlenu może dać się już we znaki.
Sposobem na to jest nocleg w schronisku Altavista, by wysiłek rozłożyć na dwa dni, i uwaga, jest to dodatkowa opcja by spróbować zdobyć górę bez pozwolenia – nocleg w schronisku stanowczo zwiększa komfort wejścia na górę przed godziną 9 rano. Problemem są jedynie, jak zwykle, rezerwacje – schronisko ma jedynie 54 miejsca i nie jest to do końca taki przybytek, jakie znamy z naszych gór – trzeba je opuścić do godziny 7.30 rano i np. brakuje tu możliwości wzięcia prysznica – dostępne są jedynie toalety. Nie musisz za to brać swojego śpiwora, dostaniesz ciepłą kołdrę oraz czystą pościel.
Niestety, gdy odwiedziłem Teneryfę na przełomie marca i kwietnia 2021, schronisko wciąż było zamknięte ze względu na COVID i nie wiadomo, kiedy ma się to zmienić – aktualnych informacji szukaj tutaj.
Jak wygląda wejście na górę szlakiem mijającym schronisko opiszę kawałek dalej, więc jeśli Cię to interesuje, przescrolluj kilka akapitów w dół.
Wejście z dołu w jeden dzień
To opcja najbardziej energochłonna zwłaszcza, gdy nie masz pozwolenia, i musisz zejść z rejonu wierzchołka do godziny dziewiątej, ale mimo to sporo osób decyduje się na taki krok. Po pierwsze, wtedy przez większość roku możesz oglądać wschód słońca będąc na szczycie, a widok ten jest spektakularny – wielki, trójkątny cień Teide ciągnie się aż po horyzont. Po drugie, masz pełną elastyczność – nie musisz martwić się o robienie rezerwacji kilka tygodni czy miesięcy wcześniej, decyzję o wejściu możesz podjąć z dnia na dzień, obserwując np. warunki pogodowe. No i jest najtaniej.
Sam zdecydowałem się właśnie na tę opcję, choć pozwolenie miałem i pozwoliłem sobie pospać godzinkę dłużej i nie atakować na wschód słońca – mimo to a górze byłem jeszcze przed 9, ale spokojnie zjadłem sobie tam śniadanie i powoli zszedłem na dół. Jeśli czujesz się w miarę pewnie, masz dobrą kondycję i minimalne doświadczenie w górach, to warto próbować, bo szlak na Teide nie jest trudny, brakuje tam przepaści i technicznych niuansów – to raczej mozolny marsz pod górę wyznaczoną ścieżką, choć czasem dość stromą i męczącą. No nic – ruszajmy na szlak, pokażę Ci, jak wygląda droga na najwyższy szczyt Hiszpanii!
Szlak nr 7: Montana Blanca – Pico del Teide
Żeby ruszyć na Teide najpopularniejszym szlakiem numer 7, najlepiej zostawić samochód na parkingu Montana Blanca, który znajduje się w tym miejscu. Problemem parkingu jest to, że jest po prostu malutki, i mieści się tam na oko jakieś 12 samochodów, a brak też pobocza, by zostawić auto w innym miejscu. Sam dojechałem na miejsce około 5.30 rano, 2,5 godziny przed wschodem słońca, a na parkingu zająłem ostatnie miejsce i to z wielkim szczęściem, bo minutę po mnie podjechało kolejne auto, które po chwili musiało pojechać dalej.
Po zaparkowaniu ruszysz do góry szeroką ścieżką, która prowadzi pod Teide i okrąża górę Montana Blanca, na którą również można wejść, nadrabiając około 700 metrów w jedną stronę. Śmiało możesz ruszać na ten szlak z latarką nawet w pełnych ciemnościach – jest szeroki, niestromy i absolutnie bezpieczny, z góry w dzień wygląda tak:
Mogą skusić Cię wydeptane ścieżki, które pozwalają skrócić drogę, ale nie rób tego – w wielu miejscach są tabliczki proszące, by tego nie robić i trzymać się wyznaczonej ścieżki, więc warto to uszanować.
Cały szlak do najwyższego punktu, wierzchołka na 3718 metrach liczy sobie niecałych 10 kilometrów i składa się z marszu szlakami nr 7 (prawie całość) i nr 10 (ostatni odcinek, na który potrzebne jest pozwolenie). Pierwszych 5 kilometrów jest bardzo łatwych i można pokonać je w godzinę maszerując w miarę szybko. Gdy zostawimy Montana Blanca za sobą, zaczynają się zakosy, ścieżka się zwęża, czasem znika, ustępując miejsca mniej widocznemu śladowi w skale. Większość drogi wygląda jednak mniej więcej tak:
Ten odcinek jest monotonny i mozolnie zaczynamy zdobywać wysokość. Kilkadziesiąt metrów pod górę, obrót o 180 stopni, kilkadziesiąt metrów pod górę, obrót o 180 stopni… Po kilkudziesięciu takich odcinkach i obrotach znajdziesz się na wysokości 3260 metrów i ujżysz mury schroniska. To znak, że już całkiem niedaleko!
Ale nie znaczy, że będzie łatwiej – przez kolejnych 200-300 metrów przewyższenia czekają Cię zakosy. Momentami szlak łagodnieje, ale tylko na chwilę – najbardziej stromy jest kilometr numer osiem, gdy zdobywamy prawie 250 metrów przewyższenia. Zaraz potem dojdziesz do rozdroża, a teren się wypłaszczy – tu możesz odbić w prawo na punkt widokowy La Fortaleza lub ruszyć w lewo, do górnej stacji kolejki.
Po około 10 minutach marszu względnie płaskim terenem dotrzesz do górnej stacj kolejki, skąd zaczyna się krótki, lecz w miarę stromy, ostatni odcinek – szlak numer 10. Po godzinie 9 przy bramce napotkasz strażników sprawdzających pozwolenia, wcześniej natomiast będzie w miarę pusto – choć zdarzają się ludzie, którzy schodzą z Teidę chwilę po wschodzie słońca, a nawet w środku nocy – sam spotkałem jednego wędrowca, który chwilę przed 6 rano był już prawie na samym dole przy parkingu, gdy ja zaczynałem dopiero swoją przygodę.
Szlak jest bardzo dobrze przygotowany, przypomina te tatrzańskie, gdzie z kamieni ułożone są schody. Mimo, że idzie się coraz ciężej, bo wysokość daje się we znaki, wędrówka nie trwa długo – to mniej niż 200 metrów przewyższenia i około 600 metrów drogi. Choć nie daj się zwieść – ten ostatni odcinek potrafi dać w kość! Przez całą drogę czuć zapach siarki, a miejscami wyziewy uwalniają ciepłe powietrze z naprawdę intensywnym zapachem. Gdy ujrzysz ten widok:
To znak, że jesteś na miejscu. To wierzchołek wulkanu, w tle widać resztę Parku Narodowego, a jeszcze dalej południową część wyspy.
Z Teide rozpościera się fantastyczny widok na wszystkie strony świata, z łatwością dostrzeżesz przynajmniej część z reszty Wysp Kanaryjskich, a przy dobrych warunkach ponoć możliwe jest dostrzeżenie wybrzeża Afryki!
Zejście to już prosta historia – możesz albo wrócić tą samą drogą, albo dać odpocząć nogom i zjechać kolejką – wtedy pozostanie Ci przejście kilku kilometrów z powrotem na parking. Jeśli chcesz, możesz pokusić się o wybranie innej trasy, zejście szlakiem biegnącym obok Pico Viejo, który pokazują mapy, ale niestety nic na jego temat nie jestem w stanie Ci powiedzieć, bo nie szedłem tą drogą, a w internecie też nie ma dużo informacji na jego temat, choć na mapie wygląda na mniej agresywny, niż ten wiodący przez zbocza Montana Blanca.
Zanim jednak zakończysz czytanie tego wpisu i ruszysz zdobywać Teide, musimy omówić jeszcze jeden, dość ważny, temat.
Aklimatyzacja?
Standardowo do wysokości około 2500 m.n.p.m. człowiek nie odczuwa raczej skutków rozrzedzonego powietrza – z tego też powodu podobne ciśnienie, jak na wysokości lekko powyżej 2000 metrrów, panuje w samolotach. Dlatego też w polskich górach nie martwimy się aklimatyzacją – nawet z poziomu bliskiemu morzu można śmiało jechać z marszu w Tatry i atakować Rysy i nikomu nic nie powinno się stać. Co innego wysokości powyżej tego pułapu – im wyżej, tym gorsze skutki może mieć zaniedbanie odpowiedniego przystosowania organizmu do wysokości.
3700 metrów nie jest porażającą wysokością, i jest niemała szansa, że Twoje ciało poradzi sobie z nią raczej bez problemu – pewnie złapie Cię szybciej zadyszka, będzie oddychać się ciężej, ale większość osób zdobywających szczyt ominie duża część nieprzyjemnych objawów choroby wysokościowej. Jeśli jednak nie znasz reakcji swojego organizmu na wysokość, zadbaj o choć podstawową aklimatyzację i gdy tylko w drodze na górę dopadną Cię nieporządane objawy, jak ból głowy, nudności czy wymioty, rozważ odwrót i drogę w dół.
Mimo, że kilka razy bywałem już na wysokościach z przedziału 3000-4300 metrów i raczej całkiem nieźle to znosiłem, to i tak dwa dni przed wejściem na Teide przyjechałem do Parku Narodowego, i spędziłem kilka godzin na wysokości od 2 do 2,5 tysiąca metrów, robiąc kilka kilometrów i pijąc spore ilości wody. Następnego dnia odpocząłem, a dwa dni później spokojnie zdobyłem szczyt. Choćby podstawowa aklimatyzacja jest bardzo ważna, ponieważ widziałem, jak choroba wysokościowa ścięła z nóg moją koleżankę podczas wejścia na Jebel Toubkal w Maroku – na szczycie wesoło robiliśmy sobie zdjęcia, a 15 minut później nie była w stanie iść szybciej, niż kilka kroków na minutę. A wszystko działo się na wysokości bardzo bliskiej szczytowi Teide, i to po nocy spędzonej w schronisku na wysokości 3200 metrów!
Dlatego poczytaj, jak należy się dobrze aklimatyzować w górach i reaguj na sygnały od organizmu. Zawsze lepiej się wycofać, niż być celem akcji ratunkowej – góra raczej nigdzie się nie wybiera i poczeka na kolejny raz.
Małe podsumowanie
Rzućmy okiem na całość tego, co napisałem wyżej w kilku punktach:
- na Teide można dostać się pieszo jednym z dostępnych szlaków, bądź wjechać kolejką,
- Kolejka wjeżdża na 3555 metrów – na sam wierzchołek na wysokości 3718 m. trzeba wejść własnymi siłami,
- By wejść na Teide, potrzebne jest darmowe pozwolenie, które uzyskać można na stronie internetowej PN Teide (nie jest potrzebne, jeśli zejdziesz ze szczytu przed 9 rano),
- Po drodze na wysokości około 3200 metrów znajduje się schronisko, które poza czasami COVID-owymi jest normalnie otwarte i mieści do 54 osób. Noclegi należy rezerwować z wyprzedzeniem
- Wejście szlakiem nr 7 z parkingu na szczyt zajmuje od 2 (świetne tempo) do 6 godzin w jedną stronę. Szlak bywa stromy, ale nie jest trudny technicznie – jego trudność porównałbym może do wejścia na Kasprowy Wierch, na pewno jest łatwiejszy od Świnicy czy Kościelca. Choć, rzecz jasna, dłuższy i znajduje się sporo wyżej,
- Do wejścia potrzebna może być choć minimalna aklimatyzacja – zwłaszcza, gdy nie znasz reakcji swojego organizmu na wyższe wysokości,
- Choć Teide leży w ciepłym klimacie, zimą górę pokrywa śnieg, czasem bywa go naprawdę całkiem sporo i temperatury mogą być prawdziwie nietropikalne. Choć to Wyspy Kanaryjskie, na wysokości 3500 metrów, a często czasem sporo niżej, przez kilka miesięcy panuje prawdziwa zima!
Podsumowując – wyprawa na Teide, zrobiona z głową, to kawał świetnej przygody. To wciąż jeden z najwyższych szczytów, na jakich postawiłem stopę, a bardzo ciepły klimat Wysp Kanaryjskich pozwala na bezpieczne zdobywanie wysokiego wierzchołka bez konieczności ganiania po lodowcach i asekurowania się sprzętem alpinistycznym. To także wspaniała okazja do podziwania niesamowitych widoków, porównywalnych do tych z okien samolotu – pogoda na Teide często jest dużo lepsza, niż standardowa w górach wysokich, co znacząco zwiększa walory estetyczne wyprawy, gdy możesz podziwiać całą Teneryfę, pozostałe wyspy, a także kawałek kontynentu afrykańskiego. No i Teide to również świetna okazja, by trochę odpocząć… od plażowania. Teneryfa jest świetnym miejscem do wypoczynku, ale jeszcze lepszym, by połączyć urlop pełen leniuchowania z aktywnością fizyczną i zwiedzaniem – a Park Narodowy Teide wraz z jego najwyższym szczytem jest idealnym do tego miejscem.